Napisz jak najwięcej na temat " Komunia z Bogiem" Z góry dzięki! :)

Napisz jak najwięcej na temat " Komunia z Bogiem" Z góry dzięki! :)
Odpowiedź

Inne imitacje życia chrześcijańskiego i wiary w Boga: wybieranie notoryczne zła określane jako działanie według własnego sumienia. Nierząd, niewierność, cudzołóstwo jako wolność, ku której wyswobodził nas Chrystus. Błogosławienie par jednopłciowych jako niechęć do życia w wolnych związkach (ba, niejaki Joseph Guiso w Australii zechciał nawet, aby udzielono mu ślubu z jego suczką Honey, bo jako wierzący nie chciał żyć z długoletnią partnerką „na kocią łapę”)."- pisze dr Zdzisława Kobylińska W Kościele katolickim wezwaniem duszpasterskim obecnego roku 2011 są słowa: „Komunia z Bogiem”. Moim zdaniem hasło to jest trafione, konieczne, aktualne i w sposób symboliczny otwiera kolejną dekadę, prawdopodobnie, trudnego XXI wieku. Komunia bowiem, co wielokrotnie podkreślał Sługa Boży Jan Paweł II, jest rzeczywistością centralną i podstawową dla życia każdego człowieka i całego Kościoła. Odkrycie przesłania tego hasła widzę na kilku poziomach naszej rzeczywistości. Na pewno dla nas chrześcijan jest ono zachętą, a może przynagleniem do zrewidowania swojego osobistego życia, do pytania czy moje życie jest układne w komunii z Bogiem, czy jest faktycznie relacją z żywym Chrystusem? Czy Bóg jest w nim na pierwszym miejscu, albo czy w ogóle ma jakiekolwiek w nim miejsce? Jest to w gruncie rzeczy pytanie o to, czy jestem chrześcijaninem wyłącznie nominalnie, czy jestem nim naprawdę z wszystkimi konsekwencjami jakie kryją się za tym pojęciem. A może jestem chrześcijaninem tylko na swoją modłę? Według moich potrzeb, skrojonym na miarę tego, co buduje moją wygodę życiową, na tyle na ile zostaje mi czasu po wykonaniu wszystkich koniecznych i niekoniecznych czynności. Bóg jest, ale na marginesie, w dalekim horyzoncie, pozostawiony, być może na czas emerytury, starości, kiedy z nudów lub z braku ciekawszych możliwości, nawet wyjście do kościoła lub zapisanie się do jakiejś grupy przykościelnej, będzie atrakcją. A może moja więź z Bogiem musiała stać się dość luźna, ponieważ, jak mówi wielu, przykazania we współczesnym świecie trącą myszką i trzeba je zmodyfikować, aby przystawały do „normalnego” życia. Ostatnio rozmawiałam z kimś, kto moim zdaniem nie może przystępować do Komunii Świętej, a robi to, bo jest przekonany, że ma do tego prawo, a Kościół myli się w tej materii. Nie zerwie więc ze swoim grzechem, czyli nie zmieni swojego życia, bo ten grzech nie jest „gorszy” od innych, a inni za swoje otrzymują rozgrzeszenie i.... nadal grzeszą, i przystępują do Komunii. A poza tym ten ktoś, jak mówi, powierza swoją sytuację Bogu i kiedyś się okaże kto miał rację. Taka postawa, moralnie niebezpieczna, ustawia Boga pod ścianą. Bo na pewno, mimo tego moralnego nieładu, wszystko pójdzie po mojej myśli, Bóg okaże się na tyle wspaniałomyślny i miłosierny, że wybaczy mi wszystko, bo przecież tak naprawdę jestem super człowiekiem, który jest w porządku we wszystkich innych dziedzinach. Pan Bóg po prostu nie będzie miał wyjścia – będzie musiał mnie zbawić! W takiej postawie na pewno nie ma komunii z Bogiem. Jest coś na kształt hazardu albo targowania się, gdzie ja i Bóg stanowimy strony pewnego układu, a nie jesteśmy po tej samej stronie. Wyraźnie formułuje tę myśl list Episkopatu Polski czytany ostatnio w kościołach: „W takim kontekście lepiej rozumiemy, że przystępowanie do Komunii Świętej nie jest i nie może być praktyką oderwaną od życia – od tego, co myślimy, mówimy, jakie są nasze przekonania i czyny. Przystępowanie do Komunii Świętej to kwestia uczciwości wobec Boga. Każdy katolik, który odrzuca prawo Boże, winien się nawrócić. Inaczej jego przystępowanie do Komunii Świętej jest świętokradztwem. Komunia zakłada bowiem i wyraża rzeczywistą jedność wierzącego z Bogiem. Kto pragnie przyjąć Ciało Chrystusa, musi – w imię uczciwości – przyjąć też Jego naukę i świat wartości oraz żyć z Nim w zjednoczeniu na co dzień. Nikt wewnętrznie uczciwy nie może wybierać grzechu, a równocześnie twierdzić, że żyje w zjednoczeniu z Bogiem. Tym bardziej nie może z uporem demonstrować publicznie jedności z Ciałem Chrystusa, gdy odrzuca ewangeliczny styl myślenia i postępowania. W takim przypadku posiada błędnie ukształtowane sumienie i potrzebuje nawrócenia”. Oczywiście w tej komunii osobistej z Bogiem każdy z nas ma coś do zweryfikowania, do poprawienia, a nawet musi porządnie rozprawić się z grzechem, który zawsze zrywa łączność z Bogiem. Każdy z nas bowiem, nie będąc doskonały, powinien dokonać tego wewnętrznego oczyszczającego remanentu. Drugi wymiar komunii z Bogiem ma charakter społeczny - powinniśmy zachować komunię z Bogiem, gdyż potrzebujemy jego siły, wsparcia i pomocy. Chrześcijanie są bowiem atakowani z każdej możliwej strony. Trudno uwierzyć, ale chrześcijaństwo jest jedną z najbardziej prześladowanych religii na świecie. Wierzący w Chrystusa są zabijani, torturowani, dyskryminowani, poniżani. Wystarczy przypomnieć choćby ostatnie morderstwa w Iraku, Indiach, Arabii Saudyjskiej. Wydaje się wręcz niemożliwe, w erze upowszechniania praw człowieka, że w Sudanie życie katolickiego chłopca kosztuje około 15 dolarów. Taka jest rynkowa cena chrześcijańskiego niewolnika. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat sprzedano w ten sposób około 26 tysięcy dzieci. Organizacja Open Doors z siedzibą w USA zaliczyła Sudan obok Arabii Saudyjskiej, do jednego z sześciu państw islamskich najbardziej prześladujących chrześcijan. Inne to Somalia, Maroko, Jemen i Iran. Do tej listy możemy także dopisać Algierię, gdzie prozelityzm, a nawet dawanie świadectwa jest surowo karane. Misjonarze do tych krajów wyjeżdżają na „na własne ryzyko". Oprócz państw muzułmańskich w prześladowaniu chrześcijan przodują państwa realizujące ideologię marksistowską. Najlepiej rozpoznana pod tym względem wydaje się być sytuacja w Chinach, gdzie tysiące wyznawców Chrystusa żyje w religijnych gułagach, a wielu jest torturowanych - poddawanych elektrowstrząsom, czy polewanych wrzątkiem. Prześladowania w wersji soft obecne są i w Europie. Nie miejmy co do tego złudzeń. Cała zresztą kultura postmodernistyczna, dominująca obecnie w Europie, nastawiona jest wrogo do religii, zwłaszcza do katolicyzmu i do Kościoła katolickiego. Bycie katolikiem razi, denerwuje, bywa powodem braku awansu, uniemożliwia zrobienie kariery, zaniża stopnie na egzaminach na wyższych uczelniach, jest powodem nieprzyjęcia do pracy lub wyrzucenia z niej. Każdy z tych przypadków można udokumentować konkretnym przykładem – także w Polsce. Niektórzy ulegają wręcz wrażeniu, że to początek schodzenia katolicyzmu do katakumb. Nie dajmy się jednak zwariować i zastraszyć. Głoszenie schyłku Kościoła, pustego nieba, a nawet śmierci Boga kończy się zwykle tylko pustką aksjologiczną, nihilizmem i śmiercią moralną, głoszących te idee. Kościół zapewne nie ma lekko, ale to jest właśnie czas, abyśmy my katolicy, trzymali się razem, podtrzymując więź z Bogiem, a On przez to doświadczenie z całą pewnością nas przeprowadzi. I kolejny ważny, w mojej opinii, wymiar autentycznej potrzeby komunii z Bogiem to demaskowanie wszelkich podróbek chrześcijaństwa, które mają zewnętrzny jego charakter, ale z Ewangelią już nie mają wiele wspólnego. Są to takie produkty chrześcijańskopodobne, ale dalekie do oryginału. Dziś, w niedzielę, idąc do kościoła i patrząc na grupy osób w różnym wieku, stojące z puszkami Wielkiej Orkiestry Owsiaka, zastanawiałam się, kto z nich był dziś w kościele na mszy, czy choć raz pomodlili się w intencji tych osób, na które zbierają pieniądze, jak często w ciągu roku pomagają potrzebującym, ba...najbliższym. Jednorazowe akcje zbierania do puszek wydają się bowiem dziś czynem miłosierdzia i dobroci, wyjętym wprost z kart Ewangelii, ale gdybyśmy wiedzieli więcej o kulisach tych akcji, to odkrylibyśmy, że Owsiakowi daleko jeszcze do bezinteresownych czynów miłosierdzia. A przecież większość społeczeństwa tak bardzo podziwia go i ufa mu. A tych podróbek jest znacznie więcej. Na przykład taka tolerancja we współczesnej wersji, która wciąż myli się niektórym z chrześcijańską miłością bliźniego. Tolerancja rozumiana jako życzliwa akceptacja choćby wszystkich dewiacji, zboczeń, patologii, wynaturzeń, która jest tylko karykaturą prawdziwej miłości bliźniego. A inne imitacje życia chrześcijańskiego i wiary w Boga: wybieranie notoryczne zła określane jako działanie według własnego sumienia. Nierząd, niewierność, cudzołóstwo jako wolność, ku której wyswobodził nas Chrystus. Błogosławienie par jednopłciowych jako niechęć do życia w wolnych związkach (ba, niejaki Joseph Guiso w Australii zechciał nawet, aby udzielono mu ślubu z jego suczką Honey, bo jako wierzący nie chciał żyć z długoletnią partnerką „na kocią łapę”). Przyjmowanie święceń przez kobiety jako zmiana ich status quo, bo Chrystus przecież nikogo nie dyskryminował. Związki bez ślubu jako miłość, bo kochamy się, a „Bóg jest miłością”. Zabijanie starych, chorych, upośledzonych jako akt litości, bo nie chcemy aby cierpieli – a jesteśmy po prostu miłosierni. Wyrzucanie krzyży z pracy jako przywracanie przestrzeni publicznej, bo to nie kościół czy kaplica. Nieprzyznawanie się do wiary, bo to sprawa prywatna i mogłaby razić niewierzących (Kluzik - Rostkowska w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”). Głosowanie za in vitro, jako akt odpowiedzialności chrześcijańskiej i kochanie dzieci (Komorowski). Przyjmowanie Komunii Świętej, choć jest się za aborcją, antykoncepcją, zapłodnieniem pozaustrojowym – czemu nie... Kościół jeszcze do tych rozwiązań nie dojrzał etc. Czy w kontekście tej pseudochrześcijańskiej ideologii nie potrzeba komunii z Bogiem? Potrzeba jak nigdy dotąd! Bo gdy ktoś oficjalnie i jawnie występuje wobec wiary i Kościoła, to przynajmniej sprawa jest jasna i na swój sposób uczciwa. Jednak strojenie się w nieswoje piórka, podszywanie się pod treści religijne, błędna, fałszywa albo wręcz cynicznie zakłamana interpretacja tych treści jest sygnałem do czujności, zintensyfikowanej modlitwy, postu i odwagi w demaskowaniu zła. A zatem najlepszym postanowieniem noworocznym niech będzie, zamiast dziesięciu innych, tylko to jedno: „komunia z Bogiem”, bo gdy Bóg w tej wspólnocie ludzko-boskiej jest na właściwym miejscu, wszystkie inne rzeczy będą na swoim miejscu, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym.

Dodaj swoją odpowiedź