Posłuchajcie i mnie . Drzewiej Jurand ze Spychowa było możnym a wielkim i śilnym panem Teraz jednak okaleczon przez Krzyżaków dogorywa z żałości po stracie córki.A zaczeło się gdy Krzyżacy napadnąwszy dwór księcia Janusza Mazowieckigo pod Złotoryją uwiązali na powróz żonę jurandową i przytroczywszy tenże powróz do konia tak ją zamordowali. Od tegoż wydzarzenia Jurand poprzysiągł im zemstę i wiele już ich w spychowskich piwnicach pogniło. Lecz te psiajuchy córkę mu porwali i zażądali jego przybycia do Szczytna. Tam Jurand zabił m.in. tamtejszego komtura i wielu innych sławnych a znamienitych góści.Po tymże wydarzenie okrutny Zygfryd de Lowe okaleczył straszliwie dzika spychowskiego.I tak wypuszczon bez prawej dłoni , języka i oczu wypuściwszy go sami ruszyli z jego córką na Żmudź.Błąkał się Jurand kilka dobrych dni , jednak Bóg nad nim czuwał , otóż napotkał go Maćko z Bogdańca i po dłuższej rozmowie rozpoznałw nim Juranda. Ruszyli do Spychowa i po dłuższym czasie zięć jego odnalazł żonę swoją, jurandową córkę ale ona skonała mu tuż przed Spychowem.Jurand potem długo nie pociągnął na tym ludzkim padole i zmarł niedługi czas po śmieci córki.
