W przeciągu pięciu dni roboczych, czyli od poniedziałku do upragnionego piątku, sterczałam przed blokiem mojej przyjaciółki Ani. Dzisiaj akurat był wtorek, kartkówka z fizyki na pierwszej lekcji i wyrażając się niezbyt pochlebnie pod jej adresem i obmyślając w jaki sposób by tu ukarać ją za ciągłe spóźnianie się. Zjawiła się wreszcie - uśmiechnięta, rozanielona, a lekkie podmuchy wiatru igrały z jej słomianymi włosami. - Cześć! - powiedziała wesoło, a zarejestrowując moją niezadowoloną minę dodała: - Przepraszam, no już nie gniewaj się. Myślałam że przywykłaś iż ja, Anna Nowak lat piętnaście, ma w nawyku nie pilnowanie czasu. - Pewne cudza się nie zdarzają - mruknęłam nadal poirytowana jej zachowaniem. - A jeśli spóźnisz się na własny ślub? Co wtedy? - Nic - odparła. - Najwyżej poczekają chwilę... w końcu taka uroczystość nie może obyć się bez panny młodej ,prawda? Machnęłam ręką, buntowniczo milcząc całą drogę. W klasie jak zwykle panował wesoły gwar, toczyły się towarzystkie pogawędki, ktoś stanął na stole i zaczął tańczyć, dwóch innych sprawdzało zasoby szuflad nauczycielskiego biurka. Mijały kolejne minuty, a pani od fizyki nadla nie przychodziła. Nagle do klasy weszła pani Tomaszewska, nauczycielka z podstawówki: - Witam klasę. Niestety, pani Zacharek jest chora, związku z czym przszłam ja zastąpić. - I udało się !
cuda w życiu się zdarzają opowiadanie z tezą
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź