Napisz opowiadanie na temat: Moja najciekawsza przygoda wakacyjna(moze byc nad morze albo w gory anawet byle gdzie a i dajcie jeszce przecinki bo dostane znowu trójke za interpuunkcje:P  

Napisz opowiadanie na temat: Moja najciekawsza przygoda wakacyjna(moze byc nad morze albo w gory anawet byle gdzie a i dajcie jeszce przecinki bo dostane znowu trójke za interpuunkcje:P  
Odpowiedź

Moja najciekawsza przygoda wakacyjna przydarzyła się podczas pobytu nad morzem. Już przed wystawieniem ocen rozmyślałem o tym, gdzie pojedziemy. Na początku wakacji dowiedziałem się, że wybieramy się do Ustki. Niezmiernie ucieszyłem się z tego powodu, gdyż przewidziane było tam wiele atrakcji. Nadszedł dzień wyjazdu. Wczesnym rankiem razem z siostrami wyjechaliśmy. Podróż trwała około pięciu godzin. Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazała się piękna Dolina Szarlotty. To tam właśnie znajduje się pensjonat gdzie nocowaliśmy. Wnętrze tego budynku było niezwykle piękne, wokół rozprzestrzeniał się malowniczy krajobraz. Po południu wybraliśmy się na plażę. Pogoda nam dopisywała, było ciepło i słonecznie. Pokąpaliśmy się w morzu, po czym pojechaliśmy zwiedzać Muzeum Minerałów. Następnego dnia byliśmy na koncercie Mongołów, zwiedziliśmy również latarnie i inne ciekawe miejsca. Niestety wieczorem  musieliśmy już wracać, ale świetnie się bawiłem podczas tego pobytu. Do tej pory była to moja najciekawsza przygoda, po której zostało wiele przyjemnych wspomnień.  

Pewnego ciepłego lipcowego dnia... Jak zwykle wstałam prawą nogą i byłam w bardzo dobrym nastroju. Postanowiłam wyjść na spacer, a po drodze wstąpiłam jeszcze po przyjaciółkę- Darię. Nudziłyśmy się razem i tak chodziłyśmy po parku. Nagle zadzwonił do mnie telefon komórkowy: - Kasia? Słuchaj, chodź szybko do domu. Za 5 minut masz już być- odezwał się głos mojej mamy. Rozłączyłam się. - Daria, sorry, ale muszę już iść. - Gdzie? Kto dzwonił?- zapytała. - Aaa... Moja mama, kazała mi przyjść do domu. Jak nie przyjdę, to wiesz... wścieknie się. Sorry, ja uciekam! - Pa!- odparła Daria na pożegnanie. Stanęłam u drzwi. Mama była w kuchni. - No, jesteś wreszcie!- powiedziała.- Wiesz, niedługo masz urodziny. I tak się składa... że... bo ciotka Agnieszka ma nowego psa i musi go oddać. A ty zawsze chciałaś mieć, więc pomyślałam sobie... - Tak, tak, tak!- ucieszyłam się.- Możesz go wziąć! - Cieszę się- oparła mama z zadowoloną miną.- Bo gdybyśmy go nie wzięły, to ciotka musiałaby go oddać do schroniska, a wiesz ile z tym roboty... - Wiem, wiem. A kiedy po niego pojedziemy? - My nigdzie nie jedziemy. Ona go nam jutro przywiezie, tylko muszę jej powiedzieć, że go weźmiemy. Dlatego miałaś tak szybko przyjść. - Ok. Następnego dnia rano. Ciotka Agnieszka przywiozła właśnie nowego pieska. - Jaki on słodki!- zadowalałam się.- I taki malutki... Oj... To chyba pekińczyk... Prześliczny jest... Polubiłam szczeniaczka od razu. Nazwałam go Bingo. Spędzałam z nim niemal całe dnie, stał się dla mnie najlepszym przyjacielem, lepszym niż jakikolwiek człowiek. Ta przygoda jest może nieciekawa, ale dla mnie jest największą przygodą życia! Bo zawsze marzyłam o piesku...

Dodaj swoją odpowiedź