Fascynuje, prowokuje, a może nudzi? Współczesny odbiorca wobec sztuki XX wieku. Rozwiń temat odwołując się do wybranych dzieł sztuki i własnych przemyśleń.
Każda epoka ma swój niepowtarzalny klimat, kreuje nowe wzorce, opiera na innych modach, odwołuje do tymczasowych upodobań odbiorców. Wystarczy przywołać średniowieczną religijność, oświeceniowy dydaktyzm czy młodopolski katastrofizm. Każda epoka stawia na piedestale nieco inne wzorce i ideały, lecz w każdej z nich powracają niezmiennie te same tematy, takie jak: miłość, śmierć, dobro, zło. Wydawać by się mogło, że sztuka XX trafia do nas – odbiorców najmocniej, że jest nam bardziej bliska niż sztuka innych epok, bo powstała niedawno. Jednak czy jest tak w istocie? Jaka jest naprawdę sztuka XX wieku? Fascynuje? Prowokuje? Nudzi? W niniejszej pracy postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Literatura Młodej Polski balansowała między nowoczesnością a pochwałą naturalności. Wprowadziła pierwiastki pesymistyczne i katastroficzne. Zafascynowały mnie „Hymny” Kasprowicza, znudził prymitywny naturalizm Zoli i Żeromskiego. „Hymny” Jana Kasprowicza wyrosły z tragicznego przeżycia rozdarcia i rozdwojenia. Cała natura egzystencji zdawała się być podzielona na mrok i światło, dobro i zło. Między tymi dwiema siłami, gdzieś pośrodku tkwił człowiek. Jego dusza nieustannie poddana zostaje walce pomiędzy tymi sprzecznościami, między pokusą grzechu a pragnieniem świętości. Nieszczęście człowieka wynika z jego samotności, opuszczenia przez Boga, który obojętnie spogląda na bezsilne szamotanie się człowieka. Hymnów jest osiem, ale najwybitniejsze to: „Dies irae” oraz „Święty Boże”. W hymnie „Święty Boże” Kasprowicz zwraca uwagę na powtarzający się motyw „samotnego grobu”, do którego zdąża świat, ludzie i przyroda. Życie jest męką, skoro „ziemia pęka od żarów”, a „każda jej grudka pełna jest znojów i krwawych prób”. Człowiek z przerażeniem patrzy na świat, w którym wszystko sprzysięgło się przeciw niemu. Osaczony ze wszystkich stron człowiek, nawet w Bogu nie znajduje oparcia.
„A Ty, o Boże!
(...) na niedostępnym tronie
siedzisz pomiędzy gwiazdami(...)
i ani spojrzysz na padolny smug”.
W utworze „Des irae” poeta nawiązuje do apokalipsy, do Sądu Ostatecznego. Pyta, czy ludzie powinni ponosić w tym dniu odpowiedzialność za swoje czyny, skoro to Bóg stworzył zło, a tym samym zaakceptował jego istnienie.
„Nic, co się stało pod sklepem niebiosów,
Bez twej woli się nie stało!
(...) Przede mną przepaść, zrodzona przez winę,
przez grzech Twój Boże!... Ginę! Ginę! ginę!”.
Uważam Hymny Kasprowicza za wyjątkowe, niepowtarzalne wręcz fascynujące dzieło i bardzo je cenię. Myślę, że problematyka „Hymnów” zainteresuje każdego, kto zastanawia się nad sensem istnienia, nad metafizyką, przeznaczeniem. Kasprowicz doskonale oddał w swoich „Hymnach” poczucie osamotnienia człowieka, którego przeraża bezsilnej walka, jaką toczymy w życiu.
Wierne odwzorowywanie rzeczywistości, wywlekanie wszystkich brudów na światło dzienne, całkowity brak fantazji, metafizyki. Tym jest dla mnie naturalizm. Nużący w swojej precyzji opisywania codzienności, sprowadzający człowieka do poziomu zwierzęcia. Po prostu nudny. „Moralność pani Dulskiej” to doskonały przykład powieści naturalistycznej. Jest to komiczny obraz drobnomieszczaństwa, których cechuje wyrachowanie, egoizm i podwójna moralność. Jako książka mająca ośmieszać i pouczać innych spełnia swoją rolę, lecz w ogóle nie przemawia do mojego wnętrza, nie wywołuje uczuć.
Najbardziej zachwycił mnie w Młodej Polsce impresjonizm, zarówno w literaturze jak i w malarstwie. Termin ten oznacza wrażenie, odbieranie świata wszystkimi zmysłami. W literaturze rzeczywistość zewnętrzną przedstawiano subiektywnie, zmysłowo, próbowano uchwycić przelotne stany psychiczne zachodzące w umyśle człowieka. Paul Verlaine w utworze „Zmierzch mistyczny” wprowadził w dwojaki sposób kolor: dosłownie (czerwień, zieleń) i opisując barwy na przykład „zmrokiem w bladej czerwoności”. Kolor jest tutaj chwilowym, przelotnym wrażeniem, bardzo silnie nacechowanym emocjonalnie. Impresjonizm w malarstwie zachwyca subtelnością i umiejętnością oddawania nastroju. Obrazy Moneta zadziwiają jasnością palety barw i pejzażami sprawiającymi wrażenie wibracji, bezustannym poszukiwaniem światła i staraniem uchwycenia tego co trwa chwilkę, bo jak mawiał sam artysta: „impresjonizm jest odczuciem chwili (...) to kwestia instynktu”. Szczególnie zachwycają jego „Nenufary” (1916-1926), które malował pod koniec swego życia.
Literatura XX lecia międzywojennego wywarła na mnie wielkie wrażenie. Po pierwsze uderzyła mnie zmiana tematyki, co niewątpliwie miało związek z sytuacją historyczną. Zaczęto nieco kpić z bohatera męczennika i idealisty, który w poświęceniu się dla ojczyzny widzi jedyny swój życiowy cel. Myślę, że po raz pierwszy polska sztuka zaczęła prowokować. Zaczęła się buntować, naśmiewać, ironizować, a tym samym szokować odbiorców. Przez lata Polacy karmieni byli wszak literaturą, która traktowała o wielkich sprawach wagi państwowej. Nagle zaczęto opisywać te wszystkie tematy, których kiedyś nie chciano poruszać, bo uważano za niegodne sztuki, błahe, pospolite. Zaczęto opiewać radość życia zwykłego, szarego człowieka: ”Ja bez symbolu i całkiem po prostu, jestem codzienny człowiek”. Tak pisał Kazimierz Wierzyński. O wiele bardziej prowokowała awangarda, która postulowała o nową budowę zdań jak i nowatorską tematykę. T. Peiper pisał o kobiecie: „Milcz i tylko paruj”, a A. Stern wyznawał radośnie: „Chcę ryczeć jak osioł, chcę skakać jak krowy”. Futuryści chcieli opiewać miłość niebezpieczeństwa i deklarowali, że chcą zburzyć muzea, biblioteki, zwalczać moralizm, feminizm. W poezji awangardowej chodziło głównie o specyficzną grę słów, o sposób połączenia wyrazów. Tworząc wiersz bawiono się różnicując swoją twórczość graficznie. Utworom nadawano wizyjność. W pierwszej połowie XX wieku również w malarstwie nastąpiła rewolucja. Począwszy od 1960 roku artyści zaczęli tworzyć sztukę abstrakcyjną. Jednym z najważniejszych a zarazem najbardziej prowokujących ruchów artystycznych z początku XX wieku był kubizm, który zapoczątkował Pablo Picasso. Chciał on przedstawić trójwymiarowy świat na płótnie o płaszczyźnie dwuwymiarowej. Zaczęto więc analizować przedmioty i rozbijać na geometryczne kawałki aby pokazać, że każdy kształt ma wiele obliczy w pojedynczym wizerunku.
Myślę, że najnowsza literatura coraz częściej chce prowokować. Może wiąże się z tym chęć artystów do tworzenia czegoś nowego, czegoś czego wcześniej nie napisano, namalowano. Obecnie to co nowe, inne jest w cenie, jest podziwiane, a przede wszystkim zwraca uwagę. W dzisiejszych czasach prowokowanie, szokowanie staje się głównym i pożądanym celem dla artysty. Nie da się ukryć, że dzisiejsza sztuka pragnie przede wszystkim wywołać zainteresowanie u odbiorcy, a wiadomo że prezentując to co przebrzmiałe i powielając stare ideały nie wzbudzi naszego zainteresowania. Jedną z oryginalniejszych powieści XX wieku jest „Ferdydurke” Gombrowicza. Już sam tytuł tej powieści zadziwia, bowiem nie wiedząc skąd pochodzi, trudno nam go zrozumieć. W „Ferdydurke” zaskakuje także przewrotnie zastosowana konwencja powieści autobiograficznej. Narrator, bohater jest autorem pamiętnika z okresu dojrzewania, a więc swoistym powieściowym wcieleniem Gombrowicza. Narratorem jest Józio, który przedstawia otaczający świat w sposób groteskowy. Opowiada on o wydarzeniach tworzących fabułę, ale zarazem rozważa proces pisania. Oryginalność „Ferdydurke” polega na jej niejednorodności gatunkowej (składa się z trzech części, a każda z nich przedzielona dwiema odrębnymi nowelkami), na specyficznym prowadzeniu narracji, na mieszaniu się realizmu z fantastyką i groteską oraz dystansie narratora wobec postaci.
Podczas tych ferii miałem okazje zapoznać się z treścią lektury „Inny świat”. Uważam ze jest to powieść, o której nie można zapomnieć pisząc tą prace. To jedna z tych książek, która fascynuje, z pewnością nie nudzi. Opowiada o ludzkim cierpieniu, które może dotyczyć każdego z nas. Grudziński przedstawił sugestywny obraz Jercewa, miejsca gdzie zimą temperatura 40 stopni poniżej zera nie była rzadkością, a wyżywienie ograniczało się do porcji chleba i wodnistej zupy. Grudziński opisuje własne doświadczenia i może dlatego są one tak prawdziwe i poruszające. Opowiada o rzeczywistości, która go otacza, o wyczynach bandy urków, o ciężkiej pracy w lesie. Przede wszystkim jednak interesuje go nie zbiorowość i jej los, lecz pojedynczy człowiek, jego odczucia i pragnienia. Nie ogranicza się tylko do opisywania poszczególnych historii, lecz opisuje stany psychiczne ludzi, którzy go czymś zadziwili. Odebrałem tę powieść jako historię cierpiącego człowieka, który za wszelką cenę nie chce przyswoić sobie obozowych reguł i zasad. Grudziński pisze, że w rzeczywistości obozowej każdy człowiek rodzi się drugi raz. Czasami próbuje sobie przypomnieć, czym różniło się jego pierwsze życie, usiłując ocalić tę nikłą nić, która łączyła dwa te jakże różne wcielenia tej samej osoby. Usiłuje sobie przypomnieć czy kiedyś życie i niedola drugiego człowieka były mu tak obojętne jak w tej nowej, koszmarnej rzeczywistości. Zmaga się ze swym losem uciekając w samotność, która była namiastką wolności, w intymność, tak pełną cierpienia i bólu. Grudziński pisze, że męka życia więziennego miała w sobie tajemniczy pociągający i odpychający zarazem urok intymności cierpienia. Urzekł mnie niepowtarzalny styl jakim operuje Grudziński, jego zwięzłość, barwność, oddziałuje mocno na emocje i wyobraźnię. „Inny świat” jest dla mnie jedną z ważniejszych książek, historią o ludziach, ich cierpieniu i próbie ocalenia własnej godności.
Swoja innością i oryginalnością prowokuje z pewnością twórczość Mirona Białoszewskiego. Jego poezja, uważana przez odbiorców za dziwactwo. Tematem swych utworów Białoszewski uczynił zwykłą codzienność, szarą rzeczywistość. W „Podłogo, błogosław” opisuje podłogę z prostych desek z sękami. Tomik wierszy „O obrotach rzeczy” stworzony jest przejętą od kubistów metodą poznania, polegającą na opisywaniu i kreowaniu świata ze wszystkich jego stron, w przekroju i w ruchu. W wierszu „O obrotach rzeczy” poeta stworzył poetycką wizję ruchu, krążenia kosmicznego. Nieufnie podchodzi on do języka, dlatego bawiąc się słowem tworzy nowe formy. Warto jednak pamiętać, że zabawa ze słowem jaką uprawia Białoszewski, kryje w sobie ciekawe treści światopoglądowe, rejestruje sporo trudnych do nazwania przeżyć psychicznych. Doskonali więc poeta język nie tylko przez wprowadzanie nowych słów, lecz także przez demaskowanie, parafrazowanie, a niekiedy parodiowanie jego ułomności.
Czy sztuka XX wieku prowokuje, fascynuje, czy nudzi? Według mnie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że sztuka, która mnie zachwyca – innych może nudzić, bądź gorszyć. Każdy ma bowiem własne, inne wyobrażenie o idealnej sztuce, wynikające z indywidualnych zainteresowań, upodobań i oczekiwań. Osobiście chciałbym, aby literatura potrafiła wpływać na moje emocje: dziwiła, zachwycała, wzruszała, smuciła, skłaniała do przemyśleń. Niekoniecznie bawiła, ale nigdy nie nudziła. Myślę, że literatura tworzy jedna wielką, wielowątkową księgę, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Sztuka, która jednych nudzi innych będzie fascynować. Podczas gdy jedni będą zgorszeni inni zachwycą się śmiałością i oryginalnością dzieła. Dla Staffa idealny wiersz to utwór rytmiczny i „tak jasny jak spojrzenie w oczy i prosty jak podanie ręki”. Dla Witkacego każda prawdziwa sztuka to taka, która wprowadza go „w stan wyjątkowy, który nie może być osiągnięty tak łatwo w przepływaniu dnia codziennego w czystej swojej formie” a sztuka była dla niego przede wszystkim odzwierciedleniem uczuć metafizycznych. Miłosz z kolei tęskni „do formy bardziej pojemnej, która nie byłaby poezją, ani zanadto prozą i pozwoliłaby się porozumieć nie narażając nikogo, autora ni czytelnika na męki wyższego rzędu”. Myślę, że chociaż dzisiejszego, przeciętnego odbiorcę sztuki XX wieku coraz trudniej zadziwić, zaskoczyć, łatwo znudzić to jednak ciągle podatny jest na owe literackie fascynacje, które sprawią, że życie staje się barwniejsze i tu mogę podać przykład chociażby ostatnio wydanego „Harrego Pottera”.