w wakacje byłem u mojego kuzyna. Mieszka on w niewielkim domu na wsi. Nie ma tam wielu sąsiadów. Znajdują sie tam tylko dwa domy. w jednym z niech mieszka młoda kobieta, a w drugim... właściwie nie widziano aby ktos wychodził z tamtąd od dwóch, trzech, a może nawet pięciu lat. Mój brat ma dopiero 3 lata, więc strasznie sie tam u niego nudziłem. Pewnego dnia pomimo zakazu cioci poszedłem do tajemnoiczego domu. Powoli otworzyłem stare drzwi porośnięte pajęczyną i przeszedłem przez próg. W domu było jasno ponieważ był on prawie cały pusty, ale światło załamywało sie na brudnych szybach, gdzie nie gdzie trochę potłuczonych. Naprzeciwkowejścia znajdowały sie schody, stare i poobdrapywane. Nie mogłem powstrzymać ciekawości i wszedłem na górę. Były tam trzy pokoje jeden za drugim, a na końcu ich stała szafa. Nikt o zdrowych znysłach by tam nie zaglądał, ale ja nudziłem sie juz przez dwa dni w chatce mojego młodszego brata i myslę,że z tych nudów troche zgupiałem. Otworzyłem wię ta szafę i ku mojemu zdziwieniu nic tam nie było. Odwruciłem sie by odejśc i w tedy cos przemknęło mi przed oczani. Przetarłem je więc lekko i znów... Zbiegłem szybko na dół i prubowałem otworzyć drzwi. Były zamknięte. Teraz już nie miałem watpliwości dlaczego ciocia zabroniła mi tu wchodzić. Potem coś zaczęło mnie związywać, ajkby niewidzialna lina... Mam nadzieje że wystarczy, końcówkę napisz sam
