Potrzebny mi na jutro skecz o szkole,kto ma pomysł na zmontowanie takiego czegoś niech pisze

Potrzebny mi na jutro skecz o szkole,kto ma pomysł na zmontowanie takiego czegoś niech pisze
Odpowiedź

skecz to moze jakas forma wypowiedzi jakies smieszne np: do skzoly chodze bo musze a na kompie siedze bo lvl sie same nie nabija:D

Narrator Spotykamy się dziś, aby podziękować naszym nauczycielom za ich trud, serce oraz wkład w nasze wychowanie i nauczanie. Dziś jest okazja, iżby wyrazić nasze podziękowanie za uprawę tego ugoru, jakim są nasze umysły. (piosenka na melodię "Niech ci gwiazdka pomyślności") Niech wam życie w pomyślności zawsze raźno płynie (bis) A co smutne i niemiłe niech w pamięci ginie (bis) Narrator A że trudna rzeczywiście jest uprawa uczniowskiego ugoru, przyznamy wszyscy, gdy przypomnimy sobie nasze szkolne sprawy i sprawki. Scenka I Narrator Nauczyciel staje przed uczniami i mówi: Nauczyciel Będziemy dziś mozolić się nad klasówką. Wyjmijcie wasze zeszyty i otwórzcie głowy. Narrator: W klasie zapachniało sianem i zazieleniło się choć to była jesień. Ze zgnębionych dusz biednych uczniów wydarł się jęk (klasa jęczy i wzdycha) Uczeń I Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu. Uczeń II Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Narrator Potem rozległy się gorączkowe szepty uczniów. Uczeń III Och, kochane ściągi i posłańcy nieba Oświećcie nas, proszę, co nam czynić trzeba. Uczeń I Bo my nic nie pojmujemy, ze strachu ledwie żyjemy. Narrator Niestety, na razie nikt się nie pojawia. Siedzą uczniowie zasępieni jak sępy i marzą. Uczeń IV Żeby mieć szyję jak żyrafy. Uczeń V Albo chociaż jak łabędzie. Narrator A czas nieubłaganie posuwa się naprzód. Nagle... (słychać dzwonek) Uczniowie wzdychają z ulgą, czas męki minął. Niestety nie dla wszystkich. Teraz nauczyciel siedzi nad zeszytami swoich uczniów i biedzi się. Chcecie posłuchać niektórych zdań z wypracowań? Oto one. Nauczyciel (czyta zabawne sformułowania z wypracowań klasowych) Nasz język polski jest potężny i duży... Wolski przyłożył ucho do ziemi i usłyszał tupot niedźwiedzich kopyt... Robak ratując Tadeusza strzelił do niedźwiedzia, który nic nie wiedział, że jest jego ojcem... Mickiewicz pięknie władał polszczyzną, bo nigdy nie był w Warszawie... Zbyszko wziął i odrąbał rękę... Nie był zdolny do samobójstwa a jednak to zrobił... Jagienka ratując Zbyszka przed napaścią dzikiego zwierza, zabiła go... Po bitwie na polu grunwaldzkim zostało więcej nieboszczyków niż przyszło... Scenka II Siostra Janku, wychodzisz? Nie odrobiłeś lekcji? Brat Robota nie zając, nie ucieknie. Siostra Weź się do pracy, bo nie dostaniesz budyniu. Brat Milsza chuda wolność, niż tłusta niewola. Siostra Znowu nie dostaniesz ani jednej czwórki na okres. Brat Nie dla psa kiełbasa. Siostra A wychowawca mówi, że wyglądasz na innego chłopca, że stać cię na więcej. Brat Nie wszystko złoto, co się świeci. Siostra Tak, skarbie, Więc jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. (zamyka książkę) Brat Nie rządź się jak szara gęś! Dlaczego zamkłaś mi książkę? Siostra Ach ty nieuku, mówi się zamknęłaś. Brat Wielkie mi rzeczy, koń ma cztery nogi i też się potknie. Siostra Poczekaj, tatuś niedługo wyleczy cię z lenistwa. Brat Dwakroć milsza chłosta, niż niedobra siostra. Siostra Doskonale, tatuś wraca. (chłopiec siada i otwiera książkę) Brat Nic nie mów. Mowa jest srebrem, lecz milczenie złotem. Siostra Niedoczekanie twoje, powiem. Brat Pogódźmy się. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Nie powiesz? Siostra Jeśli wszystko zrobisz. (chłopiec pisze coś, potem patrzy na zegarek) Brat Ale, ale godzina już minęła, a taty nie widzę. Kłamstwo ma krótkie nogi. Siostra Niesłusznie zarzucasz mi kłamstwo. Tatuś wrócił naprawdę. Brat Niemożliwe, przecież go nie ma. Siostra No bo wrócił nie nasz tatuś, tylko Halinki. (chłopiec łapie książkę, próbuje rzucić w siostrę, ta ucieka, znikają ze sceny; pozostali uczniowie nadal siedzą w ławkach) Narrator Na naszym szkolnym ugorze urosło sporo ziół i ziółek. Przedstawię niektóre. Ziółko I - Atomek Pani powiedziała nam kiedyś, Że wszystko się składa z atomów: kot płot, ciocia Elka mały kamyk góra wielka tramwaj śnieg liście No i ja sam, oczywiście. Ale są różne atomy: Na przykład stół nieruchomy Atomy kota lubią drzemać Za to na moje - rady nie ma! Moje atomy są okropne: To kogoś popchnę, To kogoś kopnę... Zamiast spokojnie siedzieć w ławce - Moje atomy (bo to nie ja) Myślą, że one są na ślizgawce... No i kto uwagę ma? Może atomy? Nie, właśnie ja! Ale - uwaga! Strzeż się atomie! Ja wam pokażę! Ja was poskromię! Ja was nauczę, kto tu jest panem! I kto ma więcej do gadania! Będziecie atomy tresowane! Bo... dość mam złych ocen ze sprawowania. Ziółko II - Spóźnialski Zdążył Kopernik ruszyć Ziemię, Gagarin zdążył ją okrążyć A ja tak sobie rano drzemię Że na nic nie mam czasu - zdążyć I tym wśród innych się wyróżniam, Że się zegarem nie przejmuję, Więc często się na lekcje spóźniam - Zdążę natomiast dostać - dwóję. Ziółko III - Gapa To jest ohydne, co on robi! On opinię klasy psuje nam! Moja postawa klasę zdobi, Bo ja uważnie się przyglądam... Jak się na przykład bąki zbija, Jak mucha chodzi po pułapie, A lekcja sobie mija, mija... A ja się gapię, gapię, gapię... Ziółko IV - Rozrabiacz Gżegżółka znanym był murarzem - Rozróbką wapna się dorabiał. Ja powiedziałem, że pokażę, Jak i bez wapna się rozrabia! Tu się podpowie, tam się wrzaśnie, Tego się popchnie - co oznacza, Że nie Gżegżółka, lecz ja właśnie Zdobyłem sławę... rozrabiacza. Piosenka - Dziewczyny, chłopaki i... W mojej szkole same panny Artystyczne makijaże Modne ciuchy, modne buty Pamiętniki pełne marzeń. Kiedy wiosna wiatr we włosach Ławki w parku i wagary Kaśka z Wojtkiem, Jolka z Pawłem Różne pary nie do pary. Ref. Z nami najtrudniej Sami to wiemy W głowach zielono Wiersze w kieszeni. W moim domu same smutki W moim mieście smutne twarze W telewizji wiadomości Pełne smutnych, gorzkich zdarzeń W szkole trudno i ponuro Poradzimy sobie sami Poszukamy szczęścia w chmurach Gdzieś pod Słońcem pofruwamy Ref. Z nami najtrudniej... Czas młodości, czas latania Nikt na ziemię nas nie ściągnie Czas tańczenia i śpiewania Czas tańczenia i śpiewania Ref. Z nami najłatwiej, Z nami błękitnie Ptaki przylecą Trawa zakwitnie. Narrator Ojciec do syna rzekł w wielkim gniewie: Uczeń VI Co chcą od ciebie, tam w szkole - nie wiem! Mówią, żeś próżniak, chuligan, łobuz. Żeś potłukł szyby i zniszczył globus. Że na wagary chodzisz, że palisz i że tym nawet głośno się chwalisz. No i bez końca ględzą w tym duchu... Lecz ja im powiem, co wiem do słuchu! Jasno wyłożę kawę na ławę: Cholera, powiem, to dziecku nawet Nie wolno wyćmić jednego sporta? Do licha z taką szkołą! Do czorta! Że globus zniszczył? Na co te gadki? Ja, ojciec, płacę za to podatki A więc od dziecka mojego - wara! Tak w szkole powiem. No, a ta stara, Wychowawczyni twoja, lebiega, niech nie zaczyna, niech się wystrzega! Żaden mizerny profesorzyna nie będzie gnębić mojego syna! Słuchaj pan, powiem do dziada, Niech mi pan takich rzeczy nie gada! To jest oszczerstwo, złośliwa plotka! Tych co tak mówią może coś spotkać... To granda, panie, kant oczywisty! Mój syn to chłopak jak anioł czysty. A cała skarga - belfrów intryga! skąd by się u mnie wziął syn chuligan?! Narrator Myślę, że teraz każdy zgodzi się z nami, że w tym świątecznym dniu specjalnie trzeba dziękować naszym nauczycielom, bo to właśnie oni nie tylko uczą nas pierwszych liter, ale wskazują również jaką drogą iść przez życie, co jest dobre a co złe. "Wiersz o wielkiej wdzięczności" W życiu to takie proste; Przyszedł człowiek, rękę uścisnął, podziękował Ale w poezji trudniej, Poezja to trudne słowa. Uścisk dłoni to jedna chwila, Gest paru sekund, ale poezja ma być jako drzewo, co się schyla pod nurtem naszego wieku: i ptaki mają być na tym drzewie, i promieni słonecznych wiele. Ja w tym wierszu wypowiadam całego siebie Dla was i o was nauczyciele: Fizycy i matematycy Poloniści i biologowie, Pochwałę waszej pracy Śpiewam w gorącym słowie. Bezmierny mój dług wdzięczności, Więc strof mi potrzeba jak w słońcu grająca kapela Żeby po całym kraju rozsławił się, rozgłosił Wysiłek nauczyciela. Sława po całej Ziemi Sława po świecie szerokim Tym, którzy uczą chemii, I tym, którzy geologii! Jakże nie pisać wiersza, Jakże nie płonąć w podzięce Za światło co się rozszerza Za dar najpiękniejszy, za wiedzę! Nasz świat na wiedzy stoi - I dlatego dziś wieńczę oświatę, O przyjaciele moi! (Konstanty I. Gałczyński) Piosenka: "Profesorze". Narrator Być może jeszcze nie potrafimy zrozumieć i ocenić konieczności i trafności waszego wobec nas postępowania. Pragniemy doczekać takiej chwili, w której moglibyśmy w sposób godniejszy i życzeniom naszym odpowiadający okazać Wam wdzięczność i podziękę, jaką dla Was odczuwamy. Wszyscy wykonawcy z bukietami kwiatów podchodzą na brzeg sceny. Uczeń I Za to, że wiemy dokąd Wisła płynie I gdzie mieści się Tatr najwyższy grzbiet, I jakie nosił król Sobieski imię. Że "rzekę" trzeba pisać przez "er zet". Uczeń II Za to, że wiemy, co Kopernik zdziałał I ile jest siedem razy trzy... Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Niedźwiedzica Mała... Uczeń III Że rok ma 365 dni... Że tak dokładnie pamiętamy przecież O tym, że woda przy 100 stopniach wrze, Że polskie statki płyną z portu Szczecin, Że na wieży Mariackiej strażak w trąbkę dmie... Uczeń IV Za to wszystko, co jeszcze dla nas tajemnicą, - przed nami jeszcze sporo szkolnych lat - za to składamy Wam dziś wiele życzeń, z nimi jesienny, najpiękniejszy kwiat! (Tadeusz Śliwiak, "Kwiaty dla nauczycieli") Pod koniec recytacji wiersza pojawia się cicha melodia "Sto lat"; narasta ona powoli, a pod koniec recytacji wszyscy wykonawcy z bukietami kwiatów schodzą ze sceny; podchodzą do miejsca, gdzie siedzą nauczyciele i wręczają im kwiaty; muzyka powoli cichnie.

Dodaj swoją odpowiedź