Dla czworga bohaterów opowieści Ireny Jurgielewiczowej "Ten obcy", Zenek jest przybyszem z innego świata. Kiedy pewnego razu spotykają go na wyspie, jest dla nich uosobieniem wielkiej tajemnicy. Chłopak nosi się niedbale, robi, co chce i zawsze jest gotów do drogi. Znajomość z małomównym Zenkiem obnaża pustkę życia Uli, Pestki, Mariana i Julka, ich domowe kłopoty i brak porozumienia z rodzicami. Dla Uli obcy Zenek okazuje się bliższy, niż dopiero co poznany ojciec. Jednak to właśnie ojciec, zasadniczy i oschły (w tej roli aktor teatru Wybrzeże Jerzy Gorzko), pomoże Zenkowi. Bo Zenek nie znalazł się na wyspie z powodu fantazji i potrzeby samotności. Zenek, odtrącony przez ojca alkoholika, nie ma dokąd pójść... Więc tata Uli najpierw przyjmie chłopaka pod swój dach, a potem odnajdzie jego wuja. Między Zenkiem i Ulą zaś zaiskrzy na poważnie... Sprawa Zenka zbliży do siebie Pestkę i jej matkę (Marzena Nieczuja-Urbańska). Historia prosta i banalna, jakich wiele. A jednak w tej opowieści sprzed lat jest coś, co się broni. To temat przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Młodzież Wybrzeżaka, działającej od pięciu lat edukacyjnej sekcji teatru Wybrzeże, nie po raz pierwszy gra na zawodowej scenie z zawodowymi aktorami-pedagogami. Jednym ten pomysł na teatralną edukację służy, innym - nie. Gierki, szarżę, pewnego rodzaju manierę, snobowanie się na "prawdziwe" aktorstwo widać było i w "Tym obcym". Ale zdarzyły się też starannie, bez pretensji wykonane zadania aktorskie, jak choćby rola Uli w interpretacji Ewy Czernowicz, Mariana - Mieszka Piskorzyńskiego czy Zenka - Szymona Jachimka. Żałować trzeba tylko, że tym udanym aktorskim próbom nie sprzyjały reżyseria Marzeny Paludan i scenografia Moniki Koncy. Obie panie przygotowały spektakl jak z minionej epoki. Anachroniczne były plansze z obrazkami przyrody i jej darów, wyświetlane z rzutnika, jak również niezborny, chaotyczny ruch sceniczny, wymuszający na młodzieży nieustanną bieganinę w tę i z powrotem. Rzadko kiedy udawały się też sceny zbiorowe, każdy działał w myśl zasady "ratuj się, kto żyw". Wiem, że celem Wybrzeżaka nie jest przygotowywanie premier, wiem, że ta zabawa w teatr służy czemu innemu. Przy okazji spektaklu "Ten obcy" Wybrzeżak promuje metodę dramy na lekcjach języka polskiego. Chodzi o pomysłową pracę nad lekturą. "Ten obcy", przygotowany z młodym zespołem trójmiejskich licealistów przez zawodowców, ma też rozpocząć dyskusję na temat nastolatków końca XX wieku. To świetny pomysł. To dobrze, że "Tego obcego" będą oglądać szkoły i nauczyciele, to dobrze, że będą rozmawiać potem o problemach dojrzewania, potrzebie akceptacji i zrozumienia ze strony rodziców, o miłości. Chciałabym tylko, żeby obejrzeli lepsze przedstawienie.
REZYSERIA TEN OBCY
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź