Pewnego upalnego dnia, na lekcji kończącej dzisiejszy dzień w szkole, nasza nauczycielka poprosiła mnie do tablicy. Była to lekcja biologii, na którą w ogóle się nie przygotowywałam, bo byłam pewna , że nauczycielka nam dzisiaj odpuści. Był piątek, ostatni dzień w szkole przed wakacjami. Ostatnia biologia w drugiej klasie gimnazjum. Nie przypuszczałam,że poproszą mnie jeszcze do tablicy, miałam nadzieję,że będzie to luźna lekcja. Wzięłam się więc pod sztorm i podeszłam do biórka , popatrzyłam dziwnie na nauczycielkę i stanęłam przed tablicą. Miałam mieszane uczucia, z początku towarzyszyło mi zaskoczenie i rozbawienie,że w ostatni dzień szkoły pani bierze mnie do tablicy, pomyślałam,że pewnie chciała sobie zrobić jakiś kawał. Potem dotarło do mnie,że to nie są żarty, bo nauczycielka siedziała z twardą miną, więc urodziło się we mnie poczucie odpowiedzialności i zarazem strachu. Musiałam być odpowiedzialna dlatego,żeby nie dać plamy i nie zawieść klasy w ten ostatni dzień, bo jak wiadomo jestem przewodniczącą i muszę dawać przykład. Nauczycielka popatrzyła się na mnie, przeleciała wzrokiem od moich stóp, aż po sam czubek głowy. Nie wiedziałam co myśleć, byłam ztremowana. Kobieta odezwała się i cała klasa zaczęła się śmiać. Dopiero po chwili zorientowałam się,że pani z biologii chciała się dowiedzieć gdzie spędzam tegoroczne wakacje. W głębi duszy pomyślałam,że mi ulżyło i zaczęłam się chichrać jak niemądra. Odpowiedziałam jej więc na pytanie i czekałam na pozwolenie odejście do doławki. Tak o to , dałam się nabrać, a moje emocje były bardzo roztargane. Przez dalszą część lekcji aż do dzwonka czułam mocne i przyśpieszone bicie serca. Pomogłam ? :D
