Kochałam, moje serce biło dla niego byłam szczęśliwa, miałam ochotę przytulić mego księcia w moim sercu były wycięcia zranione przez innych draniów lecz wydawało mi się, że ten nie jest taki jak inni miałam ochotę codziennie się z nim spotykać po kwiecistych łąkach brykać i tak było dopóki... nie zaczęły rosnąć nieszczęśliwe buki a razem z nimi Kuba wyrastał kiedy mi powiedział, że wyjeżdża- bez żadnych skrupułów czułam się jakby świat pode mną się zawalił trysnął ołów i już go nie było pewnie teraz mnie wyśmiewa, lecz to uczucie ogrom deszczu zmyło i już się nie zakochałam, bałam się kolejnej rozterki
Wśród kałuż, biegne do niego. O wszystkim zapomniałam, każdym kogo miałam, bo on jedyny jest, a przede mną most... Dzwoni telefon, wyjechał on... Smutek, jednoczesne zdziwienie... Niemiłosierne zaskoczenie... Każdy kogoś ma, a ja zostałam sama... Ku pokrzepieniu serca, wmawiam sobie, że to zdzierca... Lecz gdy przyjedzie, głupio trochę będzie...