Pewnego razu, pewien chłopiec, bardzo niepewnie , szedł brzegiem plaży. Nagle..{Porwał go jastrząp i zaniósł do gniazda a potem kiedy był po środku oceanu w połowie drogi, upuścił Szymona do wody. Szymon już nie miał powietrza aby oddychać i poszedł na dno.Lecz 1 delfin go zauważył.Szybko go wźoł na brzego lecz on nie oddychał.Podeszła jakaś dziewcczyna.Przyjaciółka chłopczyka.Płakała.Jedna kropla łzy spłyneła mu na policzek.Cud ożył. Pobiegli razem ku wschodzącemu słońcu...
A więc... Słuchaj wnuczku to było tak! Pewnego wakacyjnego ranka wybrałem się z twoją babcią na biwak. Byliśmy wtedy tacy młodzi! Podjechałem pod dom mojej obecnej żony, a twojej babci, wysiadłem i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył jej ojciec. Niebył zbyt pozytywnie do mnie nastawiony: zapytał się czego tutaj szukam, odpowiedziałem, że zamierzam zabrać jego córkę na weekend na biwak. Zaprosił mnie do środka i chciał odbyć ze mną "długą rozmowę". Na szczęście ze schodów schodziła właśnie Stasia. Powiedziała ojcu żeby dał mi spokój. Usmiechna się do mnie i powiedział żebyśmy już wychodzili. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Milialiśmy piękne widoki, lasy, jeziora ale jechaliśmy nad wspaniałe niepowtarzalne miejsce, dlatego nie zatrzymaliśmy się ani razu. Około godziny 19:30 byliśmy na miejscu. Rozłożyliśmy namiot i usiedliśmy na plaży. Zachód słońca był wtedy taki piękny... Patrzyliśmy sobie w oczy nierozmawiając. Od razu wiedziałem, że to ta, ta jedyna, z którą chcę spędzić reszte życia. Chwilę po tym olśnieniu położyliśmy się. Obudziłem się pierwszy i przygotowałem śniadanie. Kiedy się obudziła zjedliśmy i zaplanowaliśmy ogólnie dzień. Na początku wybraliśmy sie na spacer. Było cudownie! Spotkaliśmy zwierzęta, które też jak widać spożywały posiłek. Przeszliśmy przez łąkę pełną kwiatów. Zerwałem jeden z nich - starałem się by był najpiękniejszy - i podałem jej. Opowiedziała, że jest piękny, dodałem: " Nie tak jak jej właścicielka..". Wróciliśmy do "obozowiska" zjedliśmy szybki posiłek i poszliśmy zażyć pierwszą kąpiej w jeziorze tego wyjazdu. Bawiliśmy się naprawdę świetnie! Widziałem, że ona podobnie. Cały czas śmieliśmy się, ochlapywaliśmy wodą. Powoli szedł wieczór. Przygotowywaliśmy kolację, która miała być najważniejszym punktem. I była! Następny dzień spędziliśmy podobnie, lecz niezgodziliśmy się co do jednej sprawy. Nie uwierzysz wnuczku... Pokłóciliśmy się o posiłek! O jej, jaki ja wtedy byłem głupi.. . Pokłóceni spakowaliśmy manatki i włożyliśmy je do samochodu. Wsiadła za kierownice i powiedziała, że wracam piechotą. Byłem pewny, że łgała, niestety się myliłem, ruszyła jak z kopyta nie czekając na mnie. Pobiegłem lecz nie dałem rady jej dogonić. Pomyślałem, że już po mnie. Po dwudziestu minutach wróciła po mnie. Wsiadłem, śmieliśmy się całą drogę. Kiedy dojechaliśmy pod jej dom, stanęliśmy pod drzwiami. Rozmawialiśmy, akiedy usłyszłem osatnie "cześć" pocałowała mnie. Odtąd spotykaliśmy się często. Później oświadczyłem się jej i wzięliśmy ślub. Kocham moją Stasię - zawsze będę.