Fraszki Jana Kochanowskiego jako kronika towarzyska i obyczajowa.
Mikołaj Rej-pisarz, od którego tak wiele w literaturze polskiej się zaczyna. Pierwszy znaczący pisarz, który odrzuca łacinę i postanawia pisać wyłącznie w ojczystym języku. Motywował to nader prosto:
,, Niechaj to narodowie wżdy postroni znają
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.’’
Przedmiotem niniejszego opracowania jest jednak twórczość, nie Reja, ale Kochanowskiego. Urodzony ćwierć wieku później od autora Krótkiej rozprawy, jawi się twórca Trenów poeta o instynkcie patriotycznym jakby słabszym od swego słynnego poprzednika. Kochanowski nigdy by nie powiedział, że to, co polskie, musi być najlepsze, nigdy tak gorąco i namiętnie nie bronił tradycji polskiego obyczaju. A przecież-przy całej swej europejskości- jest to poeta bardzo polski- narodowy. Rej kładł podwaliny literackiej polszczyzny. Kochanowski piął się ku wyżynom: sięgał, gdzie wzrok Reja nie sięgał, realizował dzieła, o których Rej nawet nie marzył. Rej i Kochanowski-dzieci tej samej epoki, dzieci polskiego odrodzenia. W końcu Rej nie miał właściwie żadnych poprzedników; on tworzył grunt literackiej polszczyzny, zaczynając od zera. Ale to samo słyszy się zazwyczaj Kochanowskim – poecie pierwszym, twórcy dzieł wyczarowanych wyczarowanych z nicości, niepoprzedzonych żadną kreacją w rodzimym języku. Z Kochanowskim gatunki takie, jak epigramat, pieśń czy fraszka nabierają właściwej barwy. Czarnoleski twórca nadał im rangę, która mimo upływu stuleci odsyłać będzie do niego jako animatora poszczególnych literackich gatunków.
W epoce tak erudycyjnej jak odrodzenie, twórca, aby stać się erudytą, musiał nie tylko czytać, ale również jeździć po świecie i smakować owoce kultury w krajach o dłuższych tradycjach humanistycznych niż XVIwieczna Rzeczpospolita. Poeta takim właśnie był Jan Kochanowski. Urodził się w roku 1530 we wsi Sycyna w powiecie radomskim jako jeden z siedmiu synów(J.K. miał ponadto 5 sióstr) Piotra Kochanowskiego i Anny z Białaczowskich. Rodzice bardzo trafnie ocenili predyspozycje przyszłego autora Fraszek, bo wysłali go na studia do Krakowa, gdzie 14stoletni Jan zapisał się na uniwersytet. Potem krótkie studia w Królewcu pewnie pomogły nieco uzupełnić luki powstałe podczas nauki dla krakowskiej uczelni, prawdziwą jednak kuźnią wiedzy dla przyszłego poety były studia na uniwersytecie w Padwie – najsłynniejszej bodaj uczelni europejskiej. Kiedy jednak zajrzał do Paryża nagle uświadomił sobie, ze łacina wcale nie musi być podstawowym językiem poety, że można również pisac w rodzimym języku, którego możliwości rozwojowe wydają się niebagatelne właśnie z perspektywy znajomości innych języków. Po powrocie do kraju poeta śmiało wprowadza ideę w czyn. Prawdopodobnie w roku 1570 osiada w Czarnoleskie. Niebawem żeni się z Dorotą Podlodowską – kobietą wyjątkowej urody i roztropności. Tu w Czarnoleskie, powstaje wiele pieśni i fraszek naznaczonych ową swobodną i sprzyjającą kontemplacji atmosferą sielskiego żywota. Wszystko teraz sprzyja czarnoleskiej lutni. Ale do czasu. Śmierć ukochanej, niespełna trzyletniej Urszulki spada na Kochanowskiego jak grom z jasnego nieba. Wiele czasu upłynie, nim powróci do jako-takiej równowagi psychicznej. Umiera 2 sierpnia 1584r. w trakcie pracy nad pełną edycją swej twórczości.
W renesansie poczucie wiary we własne siły dawała niejako epoka, która wyposażyła twórcę we wspaniałe wzory kultury i myśli antycznej, podpowiadając tym samym uniwersalne rozwiązania odwiecznych problemów egzystencji ludzkiej. Kochanowski był poeta renesansowym całą gębą, był niejako żywym wcieleniem humanistycznych tendencji epoki, która Terencjuszowskie ,,Nic, co ludzkie…’’ traktowała jako naturalne zobowiązanie twórcy, by dzieło jego pozostawało w służbie człowieka i świata. Połączenie swoistej swobody obyczajowej, właściwej antykowi, z nachyleniem religijnym czasów późniejszych sprzyjało powstaniu systemu humanistycznego łączącego tolerancję z poczuciem godności i odpowiedzialności człowieka za swój los. Kochanowski wyrażał tendencję epoki renesansowej w sposób niemal modelowy. Był klasycznym pisarzem rozumu, sumienia i serca.
Jego nieprzeciętne umiejętności językowe najbardziej sprzyjały pisaniu utworów, w których słowo i wyobraźnia poety zamykają się w obrębie obrazu, sceny czy zwierzenia, łatwych do ogarnięcia przez czytelnika jednym spojrzeniem. Dlatego Kochanowski im krótszy, tym lepszy. Jego cztero-sześciowierszowe fraszki są małymi arcydziełami, dowodzącymi niezwykłych wprost umiejętności kondensowania myśli i uczuć. Można dyskutować czy Kochanowski jest lepszym fraszkopisarzem niż pieśniarzem. Zdania są podzielone i prowadzą ostatecznie do wniosku, że J.K najwyższy pułap poetycki osiągnął we Fraszkach, Pieśniach, Trenach oraz przekładzie Psałterza Dawidów. Ale to Fraszki i Pieśni są najplastyczniejszym wcieleniem klimatu kultury odrodzeniowej, która na kartach tych tekstów jest kulturą w rozkwicie. Fraszki pisał poeta przez całe niemal życie. Bogactwo przemyśleń, tonów i nastrojów dowodzi znajomości świata przez Kochanowskiego, co z nie jednego pieca chleb jadł. Obieżyświat oraz człowiek zasiedziały i najlepiej czujący się w cieniu czarnoleskiej lipy-to przecież ten sam Jan, który czy to we Włoszech, czy to na polskim magnackim dworze jest obserwatorem życia, które-zdawałoby się-z dziecinną łatwością unieśmiertelnia na kartach Fraszek i Pieśni. Fraszki są zazwyczaj pogodne, Pieśni nieco poważniejsze-słyszy się od czasu do czasu. To prawda. Ale taki był właśnie Kochanowski i taka była jego epoka-otwarta na wszelkie odcienie życia. Dominujące hasło, że w życiu powinna obowiązywać harmonia i pogoda. Toteż odrobina swawolności , lekkości ducha i frywolności jest niezbędna choćby dla zrównoważenia dramatów i rozterek. I Fraszki taka funkcję spełniały; były kontrapunktem w stosunku do gęstych egzystencjalnie problemów, od których należało czasem odpocząć. Mówiąc językiem współczesnym, Fraszki pełniły funkcje relaksową. Nie tu było miejsce dla wielkich problemów filozoficzno-moralnych. Pisał poeta:
,, Nie dbają moje papiery
O przeważne bohatery;
Nic u nich Mars, chocia srogi
I Achilles prędkonogi;
Ale śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i biesiady
Schadzają się do nich rady.
Statek tych czasów nie płaci,
Praca człowiek próżno traci.
Przy fraszkach mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co się śmieją.’’
Gdyby program powyższy przyjąć śmiertelnie poważnie, to Kochanowski przypomniałby tu poetę, którym tak naprawdę nigdy do końca nie był. Ale program ten trzeba potraktować jako poglądy, przekonania, zasady wypowiedziane na użytek Fraszek. Fraszka, frasca, czyli gałązka, a zatem coś lekkiego i kruchego. Bogactwo renesansowej sztuki polegało m.in. na tym, ze była to sztuka otwarta na różne aspekty ludzkiego bytu. Kochanowski nie był pisarzem typowo stoickim. Bliższy był mu Horacy od Zenona. Ale też na pewno bliższy Zenon od Epikura. Wpływ każdego nich we Faszkach jest widoczny. Właściwe filozofii antycznej dążenie do szczęścia wiązało się z umiejętnością wykorzystania każdej chwili, jaką niesie życie. Należało chwytać niejako to szczęście w biegu:
,, Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj próżnej rady:
Już to dawno Bóg obmyślił w niebie,
A k’tej radzie nie przypuszczą ciebie.’’
Przede wszystkim jednak należało unikać trosk, które owo szczęście mogły zmącić. Jeśli zaś takowe się pojawiały, winno przeciwstawić im się owe śmiechy i żarty, towarzyszące życiu biesiadnemu. Kochanowskiego pochwała wina i stołu brała się oczywiście stąd, ze przy winie pragnął o świecie zapomnieć. Wino nastrajało optymistycznie: rzeczywistość łagodniała i przyoblekała się w kształty zgodnie z życzeniem poety. Świat wydawał się przyjazny i niezmiernie łatwy do pokochania. Kochanowski niewątpliwie był twórcą ambitnym i nieocenionym w popularyzowaniu kultury antycznej, co nie znaczy, że nie pisywał utworów całkowicie oryginalnych. Pisał i to bardzo dużo, wymyślając fabuły i problemy, które nigdy by np. Rejowi nie przyszły do głowy. Ale Fraszki Kochanowskiego cechuje przede wszystkim mistrzostwo formy. Najbardziej frywolny, nieobyczajowy motyw potrafi tak przedstawić, ze nie tracąc nic ze swej ostrości, prawie nigdy nie wywołuje uczucia niesmaku. Dosadność Kochanowskiego ma zazwyczaj swe granice, które wyznacza wysoka kultura estetyczna mistrza Jana. Jest twórcą śmiałym i rubasznym, ale bardzo rzadko wulgarnym. Przeczytajmy dla przykładu fraszkę O Gospodynie, która nie jest bynajmniej fraszką dla dzieci:
,, Proszono jednej wielkimi prośbami,
Nie powiem o co, zgadnijcie to sami.
A iż stateczna była białogłowa,
Nie wdawała się z gościem w długie słowa,
Ale mu z mężem do łaźnej kazała,
Aby mu swoję myśl rozumieć dała.
Wnijdą do łaźnej, a gospodarz miły
Chodzi by w raju, nie zakrywszy żyły.
A słusznie, bo miał bindas tak dostały,
Żeby był nie lazł w żadne famurały.
Gość poglądając dobrze żyw, a ono
Barzo nierówno pany podzielono.
Nie mył się długo i jechał tym chętniej:
Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej.’’
Fraszka wyborna, bo rezygnująca z dialogu, którego czytelnik na pewno się spodziewał po przeczytaniu dwóch pierwszych wersów. Nagabywana kobieta odprawia potencjalnego miłośnika, inscenizując zdarzenie, które nie wymaga komentarza, a które poniekąd upokarza natrętnego zalotnika.
Ale jak owa kronika towarzysko-obyczajowa ma się rozwijać bez alkoholu? Słynna fraszka O doktorze Hiszpanie oparta jest niemal wyłącznie na dialogu, a słowo narratora-poety zjawia się na koniec utworu. Jest czymś zdumiewającym, że Kochanowski na przestrzeni tak niewielu wersów opisał wydarzenia rozdzielone w czasie, trwające wiele godzin spędzonych właśnie przy winie, które jest cichym bohaterem utworu i sprawcą wszystkich dziejących się rzeczy. Przeczytajmy uważnie tę, a zwłaszcza jej puentę, która ma opinię jednej z najznakomitszych w literackiej staropolszczyźnie:
,, Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Anie chce z nami doczekać wieczerze.’’
,,Dajcie mu pokój! Najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!’’
,,Już po wieczerzy, pójdziemy do Hiszpana!’’
,,Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana.’’
,,Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!’’
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.
,,Jedna nie wadzi, daj ci boże zdrowie!’’
,,By jeno jedna’’- doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
,,Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstałem pijany’’
Puent tak udanych u Kochanowskiego wiele, bo oczywiście twórca ten wie, ze w pamięci czytelnika lub słuchacza pozostaje zwłaszcza ostatnie słowo. Dlatego puenta, choć jest zamknięciem wiersza, powinna być jego sercem.
We fraszce O Koźle, gdzie wino także sieje spustoszenie w umyśle ludzkim, puenta umieszczona jest od strony literackiej, wykorzystującej wartości homonimu: Kozieł (nazwisko człowieka i nazwa zwierzęcia). Miejsce kozła(zwierzęcia) jest w chlewie, ale spity do nieprzytomności szlachcic o tym nazwisku też bardziej nadaje się do chlewa niż do gospody:
,,Kozieł, kto go zna, piwszy od północy,
Nie mógł do domu trafić o swej mocy;
Ujźrzawszy kogoś: ,,słuchaj, panie młody,
Proszę cię nie wiesz ty mojej gospody?’’
A ten: ,,Niech cię znam, tedy się dowiewa.’’
,,Jam – pry – jest Kozieł.’’ ,,Idźże spać do chlewa!’’
Panująca we Fraszkach tolerancja nie jest bezgraniczna. Kochanowski, który głosi pochwałę wina, opowiada się zarazem za umiarem, piętnuje opilstwo prowadzące do zezwierzęcenia człowieka. Słowem: wszystko dla ludzi, ale w granicach rozsądku, z umiarem i roztropnością. Świat należy do człowieka, ale w tym korzystaniu ze świata nie wolno zatracić człowieczeństwa.
Fraszki frywolne, fraszki miłosne, zmysłowe, jurne, pełne staropolskiej chuci, która w wiekach późniejszych budziła zastrzeżenia nie tylko przedstawicieli kleru. Ludzie renesansu imponują nam dziś swą szczerością uczuć. Jakże bogata jest paleta doznań i pragnień poety. Kocha, pożąda, płonie z miłości, która bywa głosem uczuć najczystszych, ale też sprowadza się często do fizycznego konkretu. U Kochanowskiego miłość pojmowana jest na trzy sposoby i każdy z nich jest na równi cenny. Mamy tu zatem przejawy uczuć często duchowych, duchowo-fizycznych, i typowo fizycznych. Słowem: miłość nie jedno ma imię, a poeta jest nie od tego, by wszystkiego po trosze nie spróbować. Fraszka Do Magdaleny, gdzie eros mąci zmysły poety, ale język jego-kunsztowny i zmysłowy-daleki jest od stylistyki ,,bindasa dostałego’’:
,,Ukaż mi się, Magdaleno, ukaż twarz swoję,
Twarz, która prawie wyraża różę oboję.
Ukaż złoty włos powiewny, ukaż swe oczy,
Gwiazdom równe, które prędki krąg nieba toczy.
Ukaż wdzięczne usta, usta różane,
Pereł pełne, ukaż piersi miernie wydane
I rękę alabastrową, w której zamknione
Serce moje. O głupie, o myśli szalone!
Czego ja pragnę? O co ja, nieszczęsny, stoję?
Patrząc na cię, wszystkę władzę straciłem swoję;
Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,
W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi.’’
Jednakże miłość jest siłą nęcącą. Ma w sobie coś z hazardu, który człowieka wciąga, a następnie ogołaca. Oto jak rani strzała z łuku erosa:
,, Jam przegrał, ja, Miłości! – Tyś plac otrzymała,
Tyś mię prawie do zimnej wody już dognała.
Widzę swój błąd na oko i próżne nadzieję,
A przed wstydem i żalem serce prawie mdleje.
Ku temuś mię kresowi swym pochlebstwem wiodła,
Abyć mię czasu swego tak haniebnie zbodła.
Zbodłaś mię, a ten zastrzał twój nielitościwy
Mnie być pamiętny musi, pókim jedno żywy.
Acz i żywot w twym ręku, a jeśli litości
Twej nade mną nie będzie, jam zginął, Miłości!
Zginałem, a łzy moje dokonać mnie mają.
Które mi z oczu płynąć nigdy nie przestają.
Postaw słup marmurowy, znak zwycięstwa twego,
Na nim zawieś zewłoki poimania swego,
Zewłoki, jakie widzisz, i korzyść ubogą,
Bo w tyraństwie twym ludzie zbogacieć nie mogą.’’
Fraszki miały być wyrazem radości i pogody istnienia. To prawda, lecz Fraszki nie są-jak choćby Treny- dziełem przejściowego stanu duszy, ale dziełem życia-dni, miesięcy i lat, które niosły różne doświadczenia i doznania. Terencjuszowskie: ,,Nic, co ludzkie…’’ potraktowane zostało bardzo dosłownie. Fraszki dowodziły, ze człowiek pełen jest sprzeczności i antagonizmów. Natura ludzka okazała się bogatsza niż myśleli starożytni. I człowiek-zdaje się mówić Kochanowski-powinien czerpać z tego bogactwa, czyli realizować swe człowieczeństwo w zgodzie z naturą i w dialogu z kulturą, która jakby kontroluje instynkty ludzkie i broni przez zezwierzęceniem. Kochanowskiego fascynuje człowiek i jego świat wewnętrzny. Oznacza to pochylenie się nad jednostka ludzką i zdolność do zrozumienia jej słabości, zwykłości i przyjemności.
Fraszki stanowią poetycką summę renesansowej mądrości życia. Z upływem stuleci gatunek ten zacznie jednak tracić na znaczeniu. W pewnym sensie fraszka jest dziś zabytkiem, bądź formą okazjonalną, którą współczesny poeta zazwyczaj się nie posługuje.
Kochanowski – fraszkopisarz tworzył małe arcydzieła, które na trwałe weszły do skarbnicy poezji polskiej. Mądrości życia, które zawierzał nam we Fraszkach, tu są jakby dodatkowym umotywowaniem jego aspiracji do miana poety na miarę dziejów. Jest to istna kronika polskiego towarzystwa i obyczajów. Wszystko to co znajduje się we wnętrzu człowieka, czyli miłość, pijaństwo, zdrada, hulanka, przywiązanie do tradycji itd., zostało zapisane w karty Fraszek.