To była niesamowita wycieczka napisz opowiadanie z elementami opisu dwóch miejsc

To była niesamowita wycieczka napisz opowiadanie z elementami opisu dwóch miejsc
Odpowiedź

Po wyjaśnieniu całej tej historii Gosia poszła do swojego pokoju. Brakowało jej towarzystwa Maćka. Po kilku godzinach przyszła do niej wiadomość: SPOTKAMY SIĘ JUTRO??? MACIEK. - Ojeju - pomyślała Nie wierzyła w to ale jednak Bruno swoim wypadkiem przyniósł jej szczęście. - Tylko.... w co ja mam się ubrać?!?!?! - pomyślała - Mamo wychodzę!!! - krzyknęła i już jej nie było. Do centrum handlowego miała niedaleko. Weszła do pierwszego sklepu. Wystrój od jej ostatniej wizyty bardzo się zmienił. Ubraniana wystawie były cieplejsze i dominował kolor fioletowy. - W końcu jesień... - pomyślała Po dwóch godzinach kupiła sobie strój który jej "Znalazłam się w dziwnym mieście .. " - opowiadanie z elementami opisu odpowiadał. Nie mogła się doczekać następnego dnia. Nawet zakupy poszły szybciej niż myślała. Kiedy szła do domu myśli na temat Maćka wyrastały w jej głowie jak grzyby po deszczu. Nie wiedziała jaki on jest tak do końca. Pierwsze wrażenie natomiast było wspaniałe. Gdy wróciła do domu przywitało ją znajome szczekanie. - Bruno!!! - krzyknęła - Tak Bruno.. - odpowiedziała mama - Zadzwonił weterynarz i kazał go odebrać. - Strasznie się cieszę - oznajmiła córka - Już późno pójdę się położyć. Dobranoc. Gosię obudził wiatr, który szalał za oknem i strząsł ostatnie trzymające się liście na drzewach. - O 18.00 mam spotkanie. Spacer dobrze mi zrobi - pomyślała Gosia była pełna nadziei co do tego spotkania. Nastała 17.00. Dziewczyna zaczęła się szykować. Chciała zaimponować Maciejowi tak jak on zaimponował jej na pierwszym spotkaniu. Bardzo jej się podobał. Mieli spotkać się w parku. poszła w umówione miejsce trzydzieści minut wcześniej z pozytywną energią. Nawet wiatr i pogoda nie popsuły jej humoru. Na dworze było już szaro. Gdy dotarła na miejsce była godzina 17.45. Nikogo oprócz niej i paru jeszcze innych nieznanych jej osób nie było. Czekała... Jego spóźnienie usprawiedliwiała złymi warunkami do jazdy. Minęła 18.30, lecz z twarzy Gosi nie schodził uśmiech.... 19.00....19.30... Nikogo nie było widać. Tylko szlające na wietrze liści, które się niczym nie przejmowały... 19.45... Nikt nie przychodził. Gosia rozczarowana i ze łzami w oczach pobiegła do domu... Nie wiedziała, że jest aż tak naiwna.....  

Dodaj swoją odpowiedź