Niebo było bezchmurne. Artur bez większej nadziei spojrzał na niebo i zakomunikował: -Jak tak dalej pójdzie to nie znajdziemy tej ziemii nigdy. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko poruszać się na wschód. Co teraz mówi ci talizman? - spytał Artur. Merlin skoncentrował się, wziął taliznan do rąk i powiedział: -Widzę góry i polankę w samym środku lasu. Polanka jest otoczona złotą aurą, która zdaje się do mnie przemawiać. - odpowiedział Merlin z wachaniem. - Niemożliwe! - odpowiedział Artur z ironią w głosie. - Największy rycerz i czarodziej świata wyruszają na poszukiwanie świętej ziemii, a to ma nie mieć nic wspólnego z magią i potworami z legend? To właśnie dlatego wysłali właśnie nas. Merlin nie odpowiedział. W jego umyśle toczyła się bitwa. Powiedzieć mu, czy nie? - wachał się Merlin. W końcu skapitulował. -Arturze muszę ci coś powiedzieć - wyszeptał Merlin. Tak naprawdę, to oni wysłali nas na pewną śmierć. - Artur chciał mu przerwać, ale Merlin uciszył go jednym gestem. - Wiedziałem od tym od samego początku i to dlatego chciałem ci towarzyszyć. Sam nie dałbyś rady całej armii. - Całej armii?!? - wrzasnął Artur. - Arturze proszę cię o spokój. Ulther nie wiedział co robi, nie uwierzył mi. Ty masz moc przejęcia świętych ziemii, a ja mogą zwęglić armię na popiół. - Mówiąc to nie powiedział mu jednego szczegółu. Mianowicie, kiedy on, Merlin urzyje tak potężnego aktu zakazanej magii niechybnie zginie. Po dłuższej przerwie Artur oświadczył, że nie ma co zwlekać. Zwinęliśmy obóz i wyruszyliśmy w dalszą drogę... Po miesiącu mozolnej wędrówki wreszcie wkroczyli do lasu. Szli dalej, dopóki Merlin nie wrzasnął: -STOP!!! -Co się stało? - powiedział zanie pokojony Artur. Merlin go już jednak nie słuchał. Pochłonięty był w odmawianiu jakiejś litanni. Kiedy skończył tuż przed nimi wyrosła szklana bariera i zaraz potem jak ją zobaczyli wybuchła. Teraz zachowywali dużo większą ostrożność, a Merlin co chwila mamrotał jakieś zaklęcia pod nosem. W końcu dotarli do polany. Niczego nie zauważyli, a Artur, który był bardzo ciekwy tego miejsca nagle osunął się na ziemię. Merlin zaraz potem wyrecytował krótką formułę i zapadła ciemność. Artur się obudził. Nie miał żadnych pytań. Wszystkie dręczońce go pytaina rozwiały się. Znajdował się na świętej ziemii, dlatego wiedział wszystko, co się zdarzyło. Stać go było tylko na zwołanie ludzi z Camelotu. Znalazł się wśród setek ciał zwęglonych ciał potworów. Wśród nich wyróżniało się tylko jedno ciało. Ciało jego przyjaciela. KONIEC!!!
Napisz krótkie opowiadanie o rycerzu który wyrusza na wyprawe do Ziemi Świętej Dział Sredniowiecze ! Prpsze na dzisiaj :)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź