[latex]Opis sytuacji "Na warszawskiej ulicy podczas II\wojny swiatowej " minimum jedna strona A4[/latex]

[latex]Opis sytuacji "Na warszawskiej ulicy podczas II\wojny swiatowej " minimum jedna strona A4[/latex]
Odpowiedź

Na warszawskiej ulicy w czasie II wojny światowej. Przemykam między szarymi domami, szarymi ulicami, szarymi sklepami. Jestem sam. Wszędzie pył, wrzask, strach. Śmierć czai się za rogiem Podnoszę głowę i patrzę w niebo. Patrzę ponad ten kurz i pył. Widzę, że niebo płacze razem ze mną. Na rozpalone od bombardowania ulice i szczątki domów spadają ciężkie krople deszczu. Chce krzyczeć, uciekać przed siebie. Nie mam nikogo. Całą moją rodzinę zabili Niemcy. Wojna. Muszę się skryć, przemyśleć. Serce rwie mi się do walki. Jednak, co ja mogę? Nic! Zabiję jednego może dwóch Niemców, a oni zabiją mnie. Przemokłem już do suchej nitki, jednak przynosi mi to ukojenie, ulgę. Moja Warszawa, moja ukochana Warszawa. Co oni z tobą zrobili? Wlazłem pod jakieś gruzy i kopę odwalonego z domu tynku. Siedzę i myślę. Co mam zrobić ze swoim życiem, mam małe szanse na przeżycie… Wyszedłszy z kryjówki spostrzegłem, że deszcz przestał padać. Niebo jest pochmurne, nie widać Słońca. Przed sobą widzę ciała, za sobą widzę ciała. Martwe, bez duszy, bezwładne. Zaczynam biec. Nagle widzę dwóch funkcjonariuszy. Wróg! Zwalniam kroku. Biję się z myślami, w kieszeni pali nóż. Może zdążę zabić, chociaż jednego? Już są blisko, tylko kilka metrów ode mnie…Stchórzyłem. Skłoniłem się przykładnie i poszedłem dalej. Nie zatrzymywali mnie, a może wtedy bym się odważył. Znowu biegnę. Coś niebieskiego przemknęło mi przed oczyma. Zawracam się. To sukienka lalki. Dlaczego zwróciłem na nią uwagę? Może to jedyny kolorowy akcent w całym tym mrocznym miejscu. Rozglądam się dalej. Jakieś 10 kroków od szmacianej laleczki z niebieską sukienką leży dziecko. Dziewczynka może siedmioletnia. Nie żyje, nie wyczuwam pulsu. Nawet nie wiem, kiedy zaczynam płakać, ja mężczyzna. Płaczę na dziecięcymi zwłokami. Żal chwyta gardło. Policzki mnie palą. Te dziecko był niewinne. To wojna dorosłych. Jakim zwierzęciem trzeba być, żeby zabić taką młodą i bezbronną istotę. Teraz już wiem, co zrobię. To jest ten przełomowy moment, jestem pewien. Już nie biegnę, idę prosto. Cieszę się każdą chwilą tego nędznego życia. Pochylam się nad kałużą i biorąc w ręce życiodajną wodę myję nią twarz i ręce. Wiem, że to bezsensowne, ale czuję, że tak będzie dla mnie prościej. Mijam ludzi wychodzących z kryjówek. Matki z dziećmi, mężczyzn. W ich oczach widzę strach, lęk, niepewność, bojaźliwość, obsesję… Jakaś kobieta głośno zawodzi nad trupem jakiegoś człowieka. Prawdopodobnie mężczyzny, nie jestem pewien, ponieważ twarz jest zmasakrowana. Może to jej przyjaciel, ojciec, mąż, syn …. Idę dalej przez ten bezbarwny świat, dla mnie nie ma już kolorów. Nie słyszę śmiechu, wrzasku radości, czułych słów. To dźwięki mego dzieciństwa, które minęło bezpowrotnie. Dla mnie niedane już będzie usłyszeć je powtórnie. Wychodzę z uliczki na główną ulicę. Jestem zdecydowany i zdeterminowany. Wypatruję celu. Przed oczyma przemyka mi całe życie. Czuła dłoń matki, dźwięczny głos ojca, sprzedawca jaj, który zawsze zostawał na podwieczorku, sąsiadka, która nie lubiła mojego kota, brat, który zabierał mi zabawki, ale zawsze stawał w moje obronie, dziewczynka ze szmacianą laleczką w niebieskiej sukience ….Zemszczę się za ich śmierć. Jestem katolikiem, więc proszę Boga o przebaczenie. Mówię, że to wojna, brutalna, bez granic. Sięgam po nóż. Już ich widzę. O losie, jakiego spłatałeś mi figla. To ci sami dwaj funkcjonariusze. Niemcy. Wróg. Podchodzę powoli, ręka pali do rozgrzanego ognia. Jeden szybki ruch, potem drugi. Ból.  Leżę w kałuży krwi, obok mnie tamci dwaj. Niemcy. Wrogowie. Zdrętwiałym ustami mówię pacierz… Żegnaj moja ukochana Warszawo. Walcz i nie zgiń tak jak ja…   Trochę poniosła mnie wyobraźnia. Mam nadzieję, że pomogłam .;) Pozdrawiam.

Dodaj swoją odpowiedź