Czy musiało dojść do tragedii w "Antygonie" Sofoklesa?
Teatr narodził się w Starożytnej Grecji. W tamtych czasach ludzie lubili oglądać na scenie tragedie. Wtedy właśnie powstało wiele tragedii antycznych, do których możemy zaliczyć między innymi "Antygonę" Sofoklesa. Jak wszystkie tego gatunku opowieści, "Antygona" również kończy się tragedią. W mojej rozprawce chciałabym rozważyć bardzo ciekawe pytanie, mianowicie: czy musiało dojść do tragedii? Myślę, że musiało i spróbuję to uzasadnić, przytaczając odpowiednie argumenty.
Pierwszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest konflikt tragiczny prowadzący do katastrofy, który występuje w każdej tragedii antycznej. Bohaterowie "Antygony" nie potrafili znaleźć dobrego rozwiązania, a nawet, jeśli uważali, iż postąpili słusznie, decyzja ta ciągnęła za sobą inne zguby.
Konflikt zaczął się, gdy racje Antygony i Kreona na temat pochówku Polinejkesa nie zgodziły się. Ciężko stwierdzić jednoznacznie, kto miał rację. Można by powiedzieć, że oboje ją mieli, można by również uznać, że żaden z nich jej nie miał. Antygona kochała swojego brata, chciała, by został pochowany. Pragnęła uwolnić jego duszę poprzez pochówek, aby nie błąkała się ona bezradnie po świecie. Dziewczyna kierowała się sercem, miłością braterską i prawami bożymi. Pomijała ona jednak dobro innych ludzi.
Kreon natomiast żądał, by Polinik nie został pochowany, ponieważ zdrajcę narodu należy ukarać. Król kierował się rozumem i prawami ludzkimi. Brał pod uwagę dobro swojego narodu.
Antygona zlekceważyła rozkaz władcy Teb i pochowała brata. Król był zmuszony skazać swą siostrzenicę na śmierć. Tak krok po kroku doszło w końcu do tragedii.
Kolejnym argumentem przemawiającym za moją tezą jest fatum, ciążące nad rodem Labdakidów. Krążyła bowiem przepowiednia, że syn Jokasty i Lajosa zabije swego ojca i poślubi matkę. Tak też się stało. Rodzina ich była przeklęta od zawsze, dlatego nie było ucieczki od tragedii. Lajos chcąc uniknąć spełnienia się przepowiedni, oddał swego syna, Edypa. Ten wychował się w innej, królewskiej rodzinie. Usłyszawszy jednak o przepowiedni z wyroczni, postanowił zostawić rodziców i udać się w podróż. Nie będąc nawet świadom tego, że po drodze zabił swego ojca, Lajosa, przybył do Teb i za rozwiązanie zagadki starego Sfinksa, otrzymał rękę swojej matki, Jokasty. Uciekając od ciążącej nad nim klątwy sam do niej przybył. Jakby losy się nie potoczyły, klątwa i tak spełniłaby się.
Mam nadzieję, że odpowiednio uargumentowałam postawioną przeze mnie tezę i przekonałam czytelników do swojej racji.