Męczeństwo Perpetuy i Felicyty
Męczeństwo Perpetuy i Felicyty miało miejsce w Kartaginie w Północnej Afryce w 203 roku, wraz z innymi katechumenami: Rewokatą, Saturniniem oraz Sekundulisem. Wibia – tak miała na imię Perpetua – wywodziła się z znakomitego rodu, była starannie wychowana, była wydana za mąż, w czasie więzienia karmiła piersią swojego małego synka. Miała ona dwóch braci, z których jeden, tak jak i ona był katechumenem. Lat miała około 22.
Felicyta była jej niewolnicą, która w czasie uwięzienia była kobietą brzemienną, ale w cudowny sposób w ósmym miesiącu ciąży rodzi córeczkę. W więzieniu Perpetua i Sator, mają wizję odnoszące się do ich męczeństwa i przyszłej chwały w niebie. Perpetua ma również wizje swojego młodszego brata, który zmarł w wieku 7 lat na raka twarzy. I on był również katechumenem.
Dla młodych kobiet tzn. dla Perpetuy i Felicyty diabeł natomiast przygotował wyjątkową wściekłą krowę. Było to zwierzę nieużywane zazwyczaj do igrzysk, ale chodziło o to, żeby płeć zwierzęcia zgadzała się z płcią maltretowanych niewiast. Tak, więc rozebrano je i wyprowadzono omotane w sieci. Tłum zadrżał na widok dwóch młodych kobiet: jednej wyjątkowo delikatnej, drugiej niedawno po porodzie. Krowa runęła najpierw na Perpetuę i powaliła ją na plecy. Ona jednak natychmiast usiadła i zobaczywszy rozdartą tunikę, odsłaniającą jej bok, poczęła ją obciągać, bacząc bardziej na skromność, niż na ból, następnie odszukała spinkę i opieła rozsypane włosy. Podniosła się i ujrzała na ziemi stratowaną Felicytę; podbiegła do niej, podała jej rękę i podniosłą ją. I tak stojąc obok siebie, przezwyciężyły zatwardziałość widzów. Odwołano je do bramy Sanawiwaryjskiej.
Lud pragnąc jednak jeszcze nasycić swój wzrok widokiem morderczego miecza przeszywającego ich ciała, zażądał, aby odbywało się to na widoku.
Cisy miecza przyjęli wszyscy bez poruszenia się czy jęku. Szczególnie Satur, który pierwszy wszedł [na drabinę] oddał pierwszy ducha i oczekiwał na Perpetuę. Miała jednak Perpetua jeszcze zakosztować bólu. Ugodzona mieczem w kość jęknęła i drżącą rękę niewprawionego jeszcze gladiatora sama podprowadziła sobie do gardła. Ta wielka kobieta, której bały się moce nieczyste, zapewne nie mogłaby zginąć, gdyby sama tego nie pragnęła.
Kościół oddaje cześć, Perpetule i Felicycie dnia 7 Marca. Ich imiona są wymieniane w Kanonie Rzymskim.
Opis męczeństwa pochodzi z ksiązki Ojcowie Kościoła tom IX.