Na brzegu słodkiego morza siedział młody staruszek. Po chwili ujrzał wracającego w jego kierunku białego murzyna. Rozpoczął z nim rozmowę zaczynając od: ,,Do widzenia'. Wtedy ujrzał również stare dziecko siedzące na miękkim kamieniu. Krajobraz wokół prypominał rozpoczynające się lato: wokół białe łąki, nagie drzewa. Zapewne lepiej wyglądałby to przy świetle księżyca. Po krótkich rozważaniach młody staruszek śmiejąc sie z płaczu poszedł opalać się w cieniu
Nad brzegiem słodkiego morza siedział młody staruszek.Rozmyślał o tym czego nie będzie dzisiaj robił. Zauważył, że zbliża się południe,ponieważ słońce świeciło niżej niż zawsze. Siedząc w tej bezczynności, postanowił,iż wyjedzie za granicę, ponieważ nigdy nie widział innych krajów niż ten w którym mieszkał. Nie spakował małej walizki i jechał samolotem. Gdy dojechał na miejsce zobaczył wielu, wielu białych murzynów. Zaprosili go do swojej osady. I tak oto młody staruszek przestał podróżować po świecie. Nie zwiedził nawet Paryża. Stwierdził jednak że jego najgorszą przygodą było poznanie murzynów. xD... Może być ? ;D