Pewnego dnia, kiedy wróciłam ze szkoły, po minie mamy domyśliłam się, że czeka mnie niespodzianka. - Mamo, powiedz, że to coś dobrego, błagam! - krzyknęłam na wejściu. Mama spojrzała na mnie lekko zdziwiona, z uniesioną brwią, ale po chwili jej twarz się rozjaśniła. - Kochanie, jedziemy na wakacje do Grecji! - roześmiała się, a ja pisnęłam ze szczęścia i rzuciłam torbę z książkami na ziemię, by móc uściskać mamę. Skakałyśmy objęte i piszczałyśmy jak głupie, gdy do pokoju wszedł rozradowany tata. - Dziewczyny, znalazłem cudowny hotel na Krecie, z okien będzie widok na morze, a w pokojach jest sauna i siłownia. Podoba się wam? - Ach, tato! Jesteś wspaniały! - wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Moja euforia sięgnęła szczytu. - Kiedy lecimy? - zapytałam, wciąż tuląc się do ojca. - Jutro rano mamy samolot z Gdańska. Leć na górę się pakować. - odpowiedział tata, klepiąc mnie po plecach. Wytrzeszczyłam oczy, ale nie trzeba mnie było dwa razy prosić. Na jednej nodze wskoczyłam po schodach i już byłam w swoim pokoju. Otworzyłam szafę i... - Mamo! - wrzasnęłam ile sił w płucach, przerażona tym, co właśnie zobaczyłam. Usłyszałam kroki na schodach. Mama stała w drzwiach mojego pokoju i przyglądała mi się z uśmiechem. - Och, kochanie, chyba zapomniałam Ci powiedzieć, że musimy kupić sobie letnie ubrania. Taksówka stoi przed domem, zamknij buzię i chodź, bo nam ucieknie. Stałam jak wryta, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Nie dość, że czeka mnie miesiąc w słonecznej Grecji, to jeszcze własna mama wyszła z inicjatywą zakupów w nowym centrum handlowym?! - No chodź, mała. Chyba nie chcesz jechać do Grecji w tym, co zostało Ci w szafie... - mama uśmiechnęła się znacząco i wiedziałam już, kto był przyczyną nagłego zniknięcia wszystkich moich ubrań. - Mamo... jesteś cudowna... - byłam w stanie powiedzieć tylko tyle, po czym pędem zbiegłam po schodach, by zająć najlepsze miejsce w taksówce. *** Następnego dnia po południu już byłam w Grecji. Stałam w pięknym, ogromnym pokoju, który był mój na cały miesiąc. Patrzyłam przez okno na falujące morze i podziwiałam opalonych facetów grających w siatkówkę. Na łóżku leżał laptop, z którego leciały piosenki mojego ukochanego Justina. Kiwałam się do rytmu, nucąc sobie pod nosem i wyobrażając sobie nasze pierwsze spotkanie. Och, Justin... - Baby, baby, baby... - nucąc, podeszłam do szafy i wyjęłam jeden z nowo kupionych kostiumów bikini. Założyłam go na siebie i nie informując rodziców o niczym, wyszłam na zalaną słońcem plażę. Rozejrzałam się w okół, szukając dogodnego miejsca na opalanie się. Kiedy rozłożyłam ręcznik i wygodnie się na nim umościłam, uprzednio nasmarowawszy się olejkiem do opalania, stwierdziłam, że chyba lepiej już być nie może. Wtedy coś uderzyło mnie w brzuch. Podniosłam głowę, wypluwając piasek i przecierając załzawione oczy. Wzrokiem szukałam paskudnego siatkarza, który walnął mnie piłką i wtedy... Wtedy zobaczyłam jego. Biegnącego w moim kierunku, z rozwianymi włosami i twarzą rozciągniętą w przepraszającym, zawstydzonym uśmiechu. To był On. Mój Justin! - Hi, przepraszam ja. Naprawdę mi przykro. - powiedział z uroczym, amerykańskim/ angielskim (nie wiem skąd on jest...) akcentem. Patrzyłam na niego urzeczona. - Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? - zapytał, podając mi rękę i pomagając wstać. Kiwnęłam głową, wpatrując się w niego jak w anioła. Uśmiechnął się do mnie ciepło i strzepał piasek z pleców. Myślałam, że rozpłynę się pod jego dotykiem. - Jak Ci na imię? - zapytał. - Ja... Asia. Jestem Asia. - wyjąkałam, zastanawiając się w duchu jak to możliwe, że jeszcze się nie stopiłam. - Ja Justin. Miło mi. - odpowiedział grzecznie, kłaniając się i całując mnie w rękę. - Może masz ochotę na colę? - Chętnie... - szepnęłam, cała w skowronkach. Myślałam, że śnię. Ale całe moje wakacje spędziłam z nim. Z Justinem Bieberem, najprzystojniejszym facetem na tym globie. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Ja uczyłam go polskiego, on uczył mnie śpiewać i tańczyć. Ostatniego dnia mojego pobytu w Grecji Justin przyszedł do mojego hotelu i wręczył mi bukiet kwiatów oraz pięć biletów z wejściówkami za scenę na jego koncert w Polsce. Potem odprowadził nas na lotnisko i delikatnie pocałował na pożegnanie. Tego pocałunku nigdy nie zapomnę. Był inny niż wszystkie następne. Był pełen nadziei, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. I zobaczyliśmy. Nie raz. Justin jest teraz moim chłopakiem, a ja jestem szczęśliwa. Mimo wszystko, trudno jest jednak być dziewczyną sławnego muzyka. Bywają momenty, że jestem niesamowicie zazdrosna, widząc go w telewizji w otoczeniu takich sław, jak Miley Cyrus, Britney Spears czy Katy Perry. Jednak wtedy on wysyła buziaka przez mikrofon i krzyczy: "I love you, Asiu z Polska!" i wszystko znowu jest cudownie...
napisz opowiadanie pt. ja i justin bieber na wakacjach
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź