Dawno, dawno temu w mieście zwanym Warszawą żył sobie młodzieniec zwany Kubą. Był on zawsze pierwszy tam, gdzie była dobra zabawa. Często zapraszano go do gospody aby swymi opowieściami zabawiał towarzystwo miłe i opowiadał o swoich wyczynach i przygodach. Ale, chociaż był on bardzo lubiany i często zapraszany, był ów młodzieniec bardzo biedny. Któregoś wieczoru, gdy jak zwykle bawił wszystkich swoimi opowieściami, usłyszał od sędziego starca przedziwną opowieść. Ponoć w podziemiach jednego z pałaców warszawskich znajduje się tajemnicze jezioro, po którego tafli pływa przedziwny ptak, Złota Kaczka. Ptak ten pilnuje dostępu do skarbu i tylko ten uzyska dostęp do niego, kto spełni jego życzenie. Słysząc tę historię Kuba westchnął i pomyślał, że byłoby wspaniale przeżyć wielką przygodę i zdobyć trochę złotych dukatów. Niewiele myśląc, podjął decyzję i w drogę wyruszył. Prędko odnalazł pałac, gdyż starzec opisał go bardzo dokładnie. Wnet też znalazł szczelinę prowadzącą do podziemi i zaczął iść coraz głębiej i dalej. Naraz oczom jego ukazała się jaskinia lśniąca złotym blaskiem. Wypełniona była krystalicznie czystą wodą, na której unosiła się Złota Kaczka. Piękny ten ptak miał pióra ze złotego kruszcu, a jego głowę zdobiła drogocenna korona. „Podejdź bliżej, śmiałku – powiedziała kaczka ludzkim głosem, - To, po co przyszedłeś, odnalazłeś. Wszystkie znajdujące się tutaj kosztowności należeć będą do ciebie, ale przejść musisz próbę – rzekła kaczka. – Masz oto sto dukatów. Przez dzień cały musisz je wydać, co do jednego, ale na własne potrzeby i nawet cząstką z bliźnimi się podzielić nie możesz.” „Też mi zadanie trudne”, - pomyślał Kuba opuszczając podziemia warszawskiego zamku. U najznakomitszego krawca zakupił ubranie najdroższe, u szewca buty z ostrogami sobie sprawił, a w najznamienitszej karczmie raczył się wykwintnymi posiłkami i trunkami. Nawet konia z karocą i sygnet złoty kazał sobie wyszykować. Wieczorem udał się do teatru i, wydając wiele ze swoich dukatów, miejsce obok samego króla zajął. Marząc o zdobyciu reszty dukatów, wybudowaniu pałacu i poślubieniu królewskiej córki, zasnął błogo. Kiedy ocknął się ze snu, przedstawienie dawno się skończyło. Zajrzał Kuba do sakiewki i zauważył, że ma tylko jednego, ostatniego dukata. „Kupię dzban dobrego wina i do Złotej Kaczki wracać mogę by nagrodę swą odebrać.” Wtem spostrzegł na drodze swej żebraka. Był to nędzny, obdarty weteran wojenny. „Wspomóż panie żebraka, bom już od tygodnia nic w ustach nie miał.” Niewiele myśląc, sięgnął Kuba do sakiewki i ostatniego dukata oddał żebrakowi. Wtem, jak nie błyśnie, jak nie gruchnie… Ukazała się postać Złotej Kaczki i rozległ się jej głos. „Umowy nie dotrzymałeś, dukata żebrakowi oddałeś. Teraz choć jesteś w potrzebie, skarb odchodzi od ciebie.” Nic nie zostało z odzienia kosztownego, zniknęła karoca, złoty sygnet. Zapłakał Kuba nad swoim majątkiem i spojrzał na żebraka. Ten uśmiechnął się tylko i powiedział: „Serce twoje dobre zwyciężyło chciwość. Prawdziwym skarbem jest nie złoto, ale ręce chętne do pracy i dusza ludziom pomocna. Tym skarbem zdobędziesz majątek i ludzką życzliwość.” Kuba prędko przebolał stratę skarbu. Wnet znalazł sobie prace u szewca. A że zdolny i pracowity był, wkrótce u niego właśnie najznakomitsze osoby, a nawet królewska córka, zamawiały buty. Mieszkańcy Warszawy zaś, na pamiątkę spotkania ze Złotą Kaczką zbudowali na dziedzińcu zamku fontannę z podobizną Złotej Kaczki.
Warszawski szewczyk Lutek ,pomimo ciężkiej pracy,był bardzo biedny.Pewnego dnia usłyszał ,że w podziemiach zamku Ordynackiego w noc świętojańską ukazuje się zaklęta królewna rozdająca złoto.Szewc w noc świętojańską udał się więc do lochów i ujrzał na środku piwnicy jeziorko, po którym pływała kaczka ze złotymi piórkami.Lutek powiedział kaczce że przychodzi na służbę, a kaczka dała mu 100 dukatów pod warunkiem że wyda je tylko na własne potrzeby i wróci następnego dnia .Szewczyk kupił sobie piękne ubranie,najadł się do syta,wybrał się na wycieczkę za miasto,do teatru jednak wydał tylko 10 dukatów.Szedł ulicą i rozmyślał jak przeznaczyć resztę pieniędzy, lecz nagle zauważył starego żołnierza kalekę ,żebrzącego .Szewczyk rzucił mu resztę pieniędzy i w tym samym momencie pojawiła się złota kaczka-oznajmiając o niedotrzymaniu umowy. Od tamtej pory wiodło mu się lepiej. niestety jest troche więcej zdań niż 3.. ale mam nadzieję że pomogłam.