Pewien Internauta napisał kiedyś: "Uważam że powinien być całkowity rozdział Kościoła od Państwa a kler ma siedzieć cicho i robić to co do niego należy, jeśli chce być silny niech bedzie silny siłą swoich wyznawców a jeśli tego nie pottrafi to niech odejdzie w niebyt". Po przeczytaniu tej wypowiedzi nasuwa mi się kilka pytań... Czy księża, zakonnicy i zakonnice naprawdę są "obywatelami drugiej kategorii"? Czy nie mają prawa do tego, aby traktowano ich na równi z innymi ludźmi? Czy nie mogą się wypowiadać na temat społeczeństwa, do którego należą?... Żyjemy w czasach, gdy często mówi się o "wolności", "równości", "tolerancji" i "integracji" z różnymi "odmieńcami". Znaczna część społeczeństwa opowiada się za równouprawnieniem kobiet, a nawet związków homoseksualnych (tego akurat NIE popieram, ale warto o tym wspomnieć w niniejszym felietonie). O dziwo, zazwyczaj to właśnie "toleraści", "wolnościowcy" i "równościowcy" żądają odebrania duchownym pewnych praw. Dlaczego? Może w mniemaniu liberałów "wolność" i "równość" dotyczą wyłącznie świeckich?!... Wielu ludzi uważa, iż "Kościół nie powinien mieszać się do polityki" (ta teza jest do znudzenia powtarzana przez użytkowników pewnego forum internetowego). Rany Boskie! Jak można tak twierdzić?! Czy kapłani nie mają prawa do poglądów politycznych albo wskazywania rządzącym właściwej drogi?! Jeśli uważacie, że nie mają, to kupcie sobie wehikuł czasu i cofnijcie się do epoki stalinizmu. Gdyby prymas Hlond, prymas Wyszyński, ks. Jerzy Popiełuszko, Jan Paweł II i inni dzielni duchowni "nie mieszali się do polityki", zapewne nadal żylibyśmy w PRL. Prawda kole w oczy, no nie?...
muszę napisać wiersz lub opowiadanie o tolerancji pomurzcie prosze :)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź