Sprawozdanie na piontek o Wielkanocy Pliss :P

Sprawozdanie na piontek o Wielkanocy Pliss :P
Odpowiedź

Swiętowałam tę Wielkanoc bardzo - cały Wielki Tydzień - choć bez polskich tradycji czy akcentów. Zdobienie pisanek tylko dla siebie mnie przygnębia (w zeszłym roku próbowałam to robić). Robienie z tego głównego elementu mojego świętowania (nagle wszyscy malujemy jajka, bo to jest dla bhabhi bardzo ważne) - tym bardziej. Zaczynam czuć się samotna, niezrozumiana, wykorzeniona i bardzo się nad sobą rozczulać. A nie przeżywać tajemnicę miłości Boga - do mnie też przecież! - aż do zwątpienia, opuszczenia i śmierci - i Zmartwychwstania. Zawiesiłam więc malowanie jajek do czasu, gdy dziecko mi podrośnie i będę mogła mu pokazać moją tradycję. Albo do chwili, gdy spotkam tu Polaków albo Słowian i zorganizujemy wielkanocne spotkanie. Albo na świętowanie w Polsce. Była więc Niedziela Palmowa. Z procesją. Palemki są tu prawdziwymi liśćmi palmy, niektórzy wiążą z nich krzyże. Był Wielki Poniedziałek i nabożeństwo pokutne. Długie kolejki do spowiedzi, dla mnie wielkie przeżycie - o spowiedź u nas nie tak prosto, a dodatkowo trafiłam na bardzo sympatycznego i uważnego zakonnika. Zaimponował mi, bo byłam chyba przedostatnią osobą, a poczułam się wysłuchana i zrozumiana. Był Wielki Czwartek - msza dwujęzyczna z przewagą urdu, chrześcijańskim przebojem z Indii - Ibadat Karo Us Ki (Wychwalaj Go) przy akompaniamencie tabli i harmonium, dwujęzyczną ulotką i "moją" babcią, która modli się przedsoborowo (czyli na przykład w czasie Ofiarowania czy Podniesienia wypowiada specjalną formułkę z modlitewnika, albo mówi starą wersję Ojcze Nasz), a na wezwania w urdu odpowiada po angielsku. Mycie nóg i Adoracja do północy. Był Wielki Piątek. Tłum w bielach, czerniach i błękitach (w różnych kombinacjach). Adoracja Krzyża i Komunia. I Wielka Sobota - Wigilia Paschalna - ze świecami, uroczysta bardzo, a chór dawał z siebie wprost wszystko ;). I lektorzy. I nowy ksiądz, który przyjechał z zagranicy i wyraźnie czuje swoją misję - pokazania Pakistańczykom, jak powinien wyglądać prawdziwy nowoczesny azjatycki katolik. Przy piątym chyba czytaniu z Księgi Barucha jednak usnęłam :) (ale potem się obudziłam). No i obowiązują stroje wieczorowe. Jestem szczęśliwa, że mogłam w tym wszystkim uczestniczyć. Niby jak co roku i kolejny raz - ale przecież na nowo. I znów mi to dodało sił. A wczoraj - dużo, dużo rozmów. Spotkania na skajpie. I życzenia Happy Easter oraz ciasto kokosowe od rodziny :) W międzyczasie Miszka ząbkował. I dalej ząbkuje. I będzie ząbkował pewnie jeszcze jakiś czas. A jak go nie swędzą dziąsła, to gada i śmieje się do wszystkiego - do wiatraka, do lampy, do water dispensera, do ręcznika na krześle, do szmaty na balkonie, do cienia 

Dodaj swoją odpowiedź