Bardzo potrzebuję porady od osób, które w kwestii posiadania "psiego potomstwa" są bardziej ode mnie doświadczone. Jestem u kresu wytrzymałości psychicznej... Moja 3-letnia sunia rasy York w poniedziałek została mamusią. Urodziły się 2 pieski (trzeci nie przeżył :(). Niestety miała "cesarkę". Przez pierwszą noc zupełnie nie interesowała się szczeniakami. Schowała się za łóżkiem, ze swoją ulubioną zabawką i tam praktycznie spędziła całą noc. Co godzinę wyciągałam ją stamtąd siłą, przystawiając małe do sutków, żeby chociaż trochę napiły się "siary"... Wszystko zmieniło się następnego dnia po południu. Nagle je zaakceptowała, zaczęła lizać, leżała spokojnie kiedy jadły. Ok. 22.00 zaczął się koszmar! Przynajmniej dla mnie... Chwyciła jednego z maluchów w zęby i urządziła sobie bieganinę po całym mieszkaniu! Usiłowałam jej je odebrać, ale odpowiedzią było jedynie warczenie i dalszy "marsz" po mieszkaniu. Ponieważ nie spałam całą dobę, w związku z jej porodem, po tym jak wreszcie się uspokoiła - na krótka zasnęłam. obudziłam się (na dosyć wysokim łóżku) z 1-no dniowym maleństwem obok ręki!!! Wskoczyła z nim na łóżko!Byłam przerażona! One ważą 10dkg, a łóżko jest wysokie! Przeniosłam się z pościelą na podłogę... "Uwiła" sobie gniazdko na kołdrze i na chwilę się uspokoiła. Nie mogę patrzeć (i słuchać) jak te maleństwa piszczą, kiedy ona nosi je pysku. Weterynarz powiedział, że nie zrobi im krzywdy. Prawdopodobnie szuka bezpiecznego miejsca. "Zaliczyła" już: karton, który przygotowałam do porodu, swoje posłanie, które usunęłam kiedy potwierdziła się ciąża, dno rozsuwanej szafy wnękowej, drugi pion tejże szafy, szczelinę za łóżkiem... Zastanawiam się - co wymyśli dzisiejszej nocy... Może znowu gdzieś je przeniesie? Najgorsze (dla mnie) jest to, że nawet w ciągu dnia wyciąga je w ząbkach z miejsca, w które aktualnie wybrała i robi maraton po mieszkaniu! One tak przeraźliwie piszczą!!! Boję się, że to wpłynie na nie niekorzystnie! Właśnie przed chwila wyciągnęła jednego i biega z nim po mieszkaniu!!! :(:(:(A on tak piszczy!!! Staram się do nich nie zaglądać, ale muszę wiedzieć czy je karmi i czy przybierają na wadze, więc korzystam z faktu, że je lub pije - wtedy biorę je do ręki. Wygląda na to, że wszystko jest OK. Są większe, mają pełne, okrągłe brzuszki... Tylko dlaczego ona je tak osi w pysku??? gdyby przenosiła je z miejsca na mijsce.... Ale ona z nimi biega! Biega bez wyraźnego celu. Biega, żeby pobiegać (to moja "ludzka" interpretacja, wybaczcie...) Czy ktoś doświadczony może mi podpowiedzieć co to znaczy? Czy to normalne? Czy na pewno nie zrobi im krzywdy? Czy to na nie źle nie wpłynie? Może ktoś przeżył to co ja? Czy to normalne, że suczka, która przez 3 lata była"przytulanką" jako matka zmienia się nie do poznania i nie pozwala swojej Pani nawet zerknąć na swoje dzieci? Czy to normalne, że od kilku dni nosi je w pysku???? Błagam!!! Pomóżcie mi... jestem u kresu wytrzymałości psychicznej. Nie wiem co się dzieje.... Jak mogę to zmienić? I czy muszę? Może tak jest zawsze? To mój pierwszy raz, więc przepraszam, ale dla mnie to od kilku dni największy problem. Z góry dziękuję..
Napisz kodeks pt. "Jak kochać mądrze". Zbuduj go w taki sposób, aby nie używać przeczeń (nie)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź