Pewnego dnia jechałem razem ze znanym politykiem do Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu na spektakl. Przedstawienie się zaczęło.Na scenie leżały różne rekwizyty. Za zasłonką stał komputer z monitorem na wielich brulionach. Nagle na scenę wszedł uczęń Robert pseudonim Huk, z ołówkiem w ręku. Po chwili weszła równieć primadoona Marlena, która tańczyła wraz z nim. Bradzo zmyslowo. Oni byli tacy leccy w tym tancu. Przedstawnienei się skończyło. Spektakt zebrał wiele dobrych recenzji. On, czyli Robert był bardzo przekonywujący. Rodzicom zebrabym w auli również się podobało, co bylo widac. Parę lat temu nie było takich spektakli oraz wystapień. Mam nadzieję ze moze być, ale nie ma tutaj paru wyrazów
Trzy tygodnie temu dostałam nowy komputer. Bardzo mnie to ucieszyło, biorąc pod uwagę, że komputer to moja prawa ręka i jest ścisle związany z moim przyszłym zawodem. Chociaż od dziecka marzyłam, żeby zostać politykiem, mieć super komórkę i dużo pieniędzy. Oni to dopiero mają życie. Jednakże ktoś tam na górze podpowiada mi, że nie jest mi to pisane, chociaż czuję, że zostanie informatykiem napisane jest na mojej tablicy ołówkiem i wszystko może ulec nagłej zmianie. Często w domu opowiadamy sobie razem z bratem o swoich planach i przeżyciach. Ostatnio mówił o swoim pobycie w konserwatorium, o tym jak widział cudowny obraz promadonny w muzeum, z uśmiechem na ustach wspomniał jak w nowym centrum handlowym zgubił się jego kolega, co miał pseudonim Ryś Leon. Nie mówimy o tym rodzicom, jesteśmy bardzo zgranym rodzeństwem i wzajemnie się wspieramy. Brat obiecał mi, że jak mu przykleje naklejki z imieniem i nazwiskiem na jego szkolnych brulionach, to zabierze mnie do opery, gdzie zobaczę kompozytora, Vip-ów za zasłonką i ogromnych duszą ludzi aktu scenicznego. Bardzo kocham mojego brata i mam nadzieję, że za kilka lat pomoże mi dokonać właściwego wyboru, czy zostać informatykiem, czy może politykiem.