Napiszcie mi przygodę Nemeczka. Proszę ! Na jutro ! Daje najj ! 

Napiszcie mi przygodę Nemeczka. Proszę ! Na jutro ! Daje najj ! 
Odpowiedź

-Za mną!- krzyknął Ferii Acz triumfującym głosem. W tej samej chwili stanął nagle, jakby coś podcięło mu nogi .Mała Postać chłopięca rzuciła mu się naprzeciw , tuz przed sama budką. Przywódca Czerwonoskórych cofnął się .  Przed  nim stał mały chłopiec , o głowę  niższy od niego , i Podnosząc  chude rączki do góry , wołał cienkim , dziecięcym głosikiem : -Stój! Armia  chłopców z Placu Broni wydała na jego widok okrzyk zdumienia : -Nemeczek! A mały, wątły chłopczyna chwycił Feriego wątłymi raczkami wpół i z siłą, spotęgowaną gorączką, powalił go według wszelkich prawideł sztuki zapaśniczej. Po czym sam padł na ziemie zemdlony. W armii czerwonoskórych zapanowało zamieszanie. Z chwilą kiedy przywódca ich runą na ziemię , stracili głowę. Skorzystali z tego chłopcy z Placu Broni , otoczyli zwartym kołem napastników i wyparli ich z Placu. Tymczasem Ferii Acz podniósł się , i strzepując kurz , rozglądał się wokoło zaczerwieniony z gniewu ,z błyszczącymi oczami . Przekonał się , że został sam jeden. Jego armia była już za furtką. Stał sam – opuszczony, pobity. Obok niego leżał Nemeczek. A tym czasem  w szeregach zwycięzców zapanował triumf. Na wszystkich twarzach jaśniała radość . Okrzyki:- Niech żyje!- rozbrzmiewały w powietrzu. Tylko Boki nie było wśród zwycięzców. Po chwili przybiegł, niosąc kubek wody. Wszyscy skupili się teraz wokoło Nemeczka leżącego na ziemi w jednej chwili wesoły i głośny nastrój triumfu zamienił się  w grobową ciszę.(…) Boka  podniósł ostrożnie Nemeczka i ułożył go na szańcu. Potem wodą zwilżył mu oczy , czoło , twarz. Po kilku minutach Nemeczek  otworzył  oczy. Powiódł dookoła wzrokiem, uśmiechając się słabo . Wszyscy milczeli. -Co się stało?- spytał Wszyscy byli tak przejęci , że nikt nie odpowiedział . -Zwyciężyliśmy - powtórzył Boka –Ale było z nami krucho  i tylko tobie zawdzięczamy ostateczne zwycięstwo . Gdybyś się nagle nie pojawił i nie powalił Feriego  Acza , wyswobodziliby jeńców i niewiadomo co by się stało. Malec jednak zrobił zagniewaną minę i odpowiedział rozdrażnionym głosem: - Mówicie mi to tylko dlatego,  żeby mi sprawić przyjemność , bo jestem chory> I potarł ręką rozpalone czoło; teraz kiedy krew znowu napłynęła mu do twarzy, poczerwieniał i widać było , że pożera  go gorączka . -Chodź – mówił Boka – zaniesiemy cie do domu. Nie  rozumiem , jak  rodzice mogli ci pozwolić wyjść w takim stenie. -Nie pozwolili mi wcale .Sam wyszedłem.(…)Leżałem w łóżku i zdawało mi się , że słyszę granie trąbek i okrzyki. Nagle usłyszałem głos Czelego , jak gdyby mówił :,, Chodź Nemeczek , jesteśmy w niebezpieczeństwie!”. Potem usłyszałem twój głos ,, Nie przydasz nam się , Nemeczek przecież jesteś chory. Byłeś z nami , kiedyśmy się  bawili , ale teraz , w cale i w niebezpieczeństwie , nie ma ciebie!”. Wtenczas zerwałem się z łóżka. Z początku upadłem na podłogę , bo jestem taki słaby. Ale podniosłem się , wziąłem ubranie z szafy … i buty… i ubrałem się prędko. I malec  , wyczerpany opowiadaniem , zaniósł się kaszlem. - Nie  mów więcej- rzekł Boka –zaniesiemy cie do domu.(…) Ulica w tej chwili była zupełnie pusta – jeden tylko człowiek  stał nieporuszony : Janosz Boka , generał.(…) Czuł i widział to , czego żaden z chłopców nie miał odwagi wypowiedzieć :że mały kapitan powoli gaśnie. Wiedział ,  że to  nie potrwa długo  ,że wkrótce nastąpi koniec. Duszę jego przepełniał triumf zwycięstwa, nie duma wodza po wygranej bitwie, lecz głęboki, bolesny żal i niepokój o małego , chorego przyjaciela. Po twarzy jego spływały wielkie łzy, a usta szeptały : -Mój mały Nemeczek … mój kochany , dobry , mały przyjaciel…

Dodaj swoją odpowiedź