Koszykówka - sędziowanie
Problem możliwości sędziowania po oficjalnym zakończeniu kariery sędziowskiej co jakiś czas powraca jak bumerang w dyskusji działaczy, trenerów, zawodników czy też samego środowiska sędziowskiego.
Limit wieku precyzyjnie określają zapisy „Pragmatyki nadawania Klas Sędziowskich Polskiego Związku Koszykówki”. W 12 mowa jest o momencie odwołania sędziego od pełnienia funkcji sędziowskich w przypadku ukończenia 50 lat życia. Wiek staje się więc decydującym czynnikiem warunkującym możliwość sędziowania zawodów ligowych. Zasady te obowiązują wszystkich sędziów, bez względu na klasę sędziowską, staż, umiejętności. I można się tylko poważnie zastanowić, czy w ściśle określonych przypadkach odstępować od ich stosowania, czy też zgodnie z rzymską zasadą dura lex, sed lex (twarde prawo, ale prawo) stosować w stosunku do wszystkich sędziów. Jak się wydaje, liczne regulaminy, zasady, wytyczne, określają tylko jedną stronę rzeczywistości, drugą – nie mniej ważną moim zdaniem – stanowi strona czysto ludzka.
W dzisiejszych czasach imprez koszykarskich nie można dzielić na ważne i mniej ważne, jakikolwiek mają charakter, oprawę czy też liczbę publiczności. Sędzia koszykówki musi zawsze czuwać nad prawidłowym przebiegiem zawodów, poszanowaniem przepisów gry. Jaką rolę w dzisiejszych czasach pełni sędzia – wbrew propagowanym definicjom o niewidocznym aktorze widowiska – ogromną. Ma on bez wątpienia wyjątkowe uprawnienia, gdyż ostateczna decyzja, nawet ta błędna, musi być ostatecznie zaakceptowana na boisku przez uczestników meczu. Dlatego tak ważna wydaje się u sędziego bezwzględna znajomość przepisów, odpowiednia kondycja fizyczna i refleks. Ale oprócz tych kompetencji sędziego równie ważne są jego cechy osobowościowe. Opanowanie, odwaga, zdecydowanie, siła charakteru, życzliwość, wytrwałość – mogą stać się niebagatelnym elementem w procesie podejmowania decyzji. Tak więc sędzia to człowiek o silnej osobowości, panujący nad tym, co dzieje się na boisku, obiektywny, wyrozumiały, ale i niezwykle konsekwentny w swoich kolejnych decyzjach.
To tylko kilka z wielu cech wydawać by się mogło niezbędnych do wykonywania zawodu sędziego nie tylko koszykówki. Rodzi się więc pytanie – czy jeden człowiek potrafi w pełni skupić w sobie przytoczone cechy i kiedy, w jakim wieku umiejętności te zostają zdecydowanie osłabione? Wielokrotna i wnikliwa analiza tego zjawiska nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pojawiają się więc pytania: jak wiele osób po przekroczeniu pewnego wieku zatraca sprawność cech niezbędnych do sędziowania, czy można jednoznacznie określić granicę wieku przydatności sędziego? I chyba nikt nie znalazł na nie dotychczas jednoznacznej odpowiedzi.
Niebagatelny w dyskusji staje się również fakt, iż w ciągu ostatnich lat polska koszykówka nabrała niesamowitego tempa, szybkości, zdecydowania, agresywności i dynamiki. Coraz większe nakłady finansowe wymuszają coraz większą presję wyniku. Gdzie zatem w pogoni za sukcesem umiejscowić można rolę i odpowiedzialność sędziego?
Teoretycy i znawcy sztuki sędziowskiej obok przytaczanych wcześniej cech sędziego mówią o niezwykle ważnej umiejętności, tzw. czuciu gry – rozumienia jej ducha, interpretacji obowiązujących przepisów, rozpoznawania niemal niewidocznej granicy pomiędzy grą faul i na pograniczu faulu, zachowania zawodników możliwych do zaakceptowania i wymagających interwencji.
Jak jeszcze dołożymy do tego zewnętrzny wygląd sędziego, kształtujący ogólny jego wizerunek, i sportowy styl życia, można powiedzieć, że mamy do czynienia z prawdziwym arbitrem. Jak więc na tle przytoczonych argumentów prezentują się sędziowie, którzy kończą sędziowanie? Możemy z czystym sumieniem, w oparciu o wiele opinii środowiska koszykarskiego, powiedzieć, że bardzo dobrze. W ostatnich latach panuje przekonanie, iż kończący sędziowanie są prawdziwymi autorytetami, posiadającymi wysokie umiejętności i uprawnienia do prowadzenia zawodów wszystkich szczebli rozgrywek. Czy nie warto zatem korzystać z ich usług nadal? Czy będąc w pełni ukształtowani, posiadający potrzebną wiedzę sędziowską, poznawszy wszelkie tajniki sztuki sędziowania, muszą odejść? To tylko kilka z wielu pojawiających się coraz częściej pytań.
Wydaje się, że na te pytania powinni raz jeszcze poszukać odpowiedzi członkowie Kolegium Sędziów PZKosz. Temat jest tego wart. Ja osobiście jestem zdania, że limit wieku powinien nadal obowiązywać, chociaż w szczególnie uzasadnionych przypadkach można by się zastanowić nad zrobieniem wyjątku, bo jak wiadomo, wyjątek potwierdza regułę. Czy ktokolwiek znający się na koszykówce i jej sędziowaniu miałby coś przeciwko temu, gdyby ponownie zobaczył na boisku Zycha, Koralewskiego, Głogowskiego, Jabłońskiego czy Rakoczego? Chyba nie.
Życie idzie jednak do przodu, a koszykówka, tak jak każda dziedzina naszego życia, nie lubi próżni i nie trzeba chyba nikomu długo tłumaczyć, że tylko świadoma i odpowiedzialna wymiana kadr, w tym również sędziowskich, daje gwarancję zachowania w przyszłości wielu pozytywnych wartości naszego środowiska. Odejść po prostu trzeba umieć i chyba lepiej, jeżeli następuje to w glorii chwały, zadowolenia z wykonanej pracy i co tu dużo mówić – sportowego spełnienia.
Dlatego tak ważnym wydarzeniem, pozwalającym godnie uhonorować kończących kariery sędziowskie, są organizowane przez środowisko sędziowskie okolicznościowe uroczystości. To bez wątpienia bardzo piękny zwyczaj, po wielu latach przypomniany przez Kolegium Sędziów. Moment w życiu każdego sędziego bardzo osobisty i osobliwy. Ranga i oprawa, jaką nadaje się tym uroczystościom, dobitnie świadczy, że koszykarskie władze sportowe z wielkim uznaniem i estymą traktują wyróżnionych sędziów. Tak było dwa lata temu w Ostrowie Wielkopolskim i rok temu w Lublinie przy okazji meczu reprezentacji koszykówki kobiecej Polski z Ukrainą w ramach eliminacji do mistrzostw Europy Grecja 2003. Spotkania, wspólny obiad na cześć wyróżnionych wydany przez prezesa PZKosz Marka Pałusa stają się doskonałą okazją do zaprezentowania skrzętnie przechowywanych pamiątek, przypomnienia najważniejszych chwil ich sportowej kariery. Liczne toasty, gratulacje, podziękowania przeplatają się z historyjkami przypominanymi bez zbędnej cenzury.
Czemu mają służyć tego typu uroczystości
– okolicznościowe plakietki, medale PZKosz, gratulacje, kwiaty, pamiątkowe zdjęcia – myślę, że zarówno dla tych żegnanych, jak i dla wielu trenerów, zawodników, kolegów i przede wszystkim młodych adeptów sztuki sędziowskiej, którzy nie mogą w żaden sposób pamiętać występów swoich starszych kolegów, stanowią bardzo ważny etap ich sportowej kariery. Każdy z uczestników z pewnością zapamięta je na nieco dłużej niż jeden sezon. Wszystko co dobre i przyjemne w naszym życiu jak zwykle szybko mija – flesze fotoreporterów, wrzawa kibiców, atmosfera spotkań towarzyskich... Jestem jednak przekonany, że liczne wspomnienia, stare i nowe sympatie, a przede wszystkim wiedza przekazana przez kończących karierę młodszym kolegom, którzy czynią systematyczne postępy, pozwalają nam z nadzieją obserwować przyszłość trudnej sztuki sędziowania.