Pieniądz źródłem szczęścia, miernikiem sukcesu, przyczyną upadku
Kiedy byłam mała to chyba jak każde dziecko uwielbiałam gumy do żucia. Pamiętam, że mama kupowała mi i mojemu bratu strasznie słodką i różową jak mebelki lalki „Barbie” gumę, noszącą niezwykle oryginalną jak na tamte czasy nazwę - „Alf”. Warunkiem uzyskania przez nas tamtej balonowej słodkości była jakże trudna dla dzieci a zarazem upragniona przez większość rodziców sztuka ”grzeczności”. Pamiętam, że któregoś dnia mama szybko przemknęła obok budki z „Alfami”. Nie powiem, że mnie to nie zirytowało, bo dla sześcioletniego dziecka wytrzymanie pół dnia bez zbędnych pytań, włażenia rodzicom na głowę czy rozrzucania zabawek jest nie lada wyczynem. Nie wytrzymałam i spytałam. Jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam, że najnormalniej w świecie nie ma pieniędzy, gdyż z nieba one nie spadają. „Idź ku banku bank ci da”- oznajmiłam. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że bez pieniędzy można być nieszczęśliwym.
Lew Tołstoj powiedział kiedyś: „Dziwne, jak wszyscy ukrywamy, że jednym z głównych motorów naszego życia są pieniądze”. Znane od czasów starożytnej Mezopotamii a używane umownie na długo, długo wcześniej, już na samym początku zawładnęły ludźmi. Pieniądz równa się władzy, władza równa się pieniądzu - uważano (Tylko pieniądz jest władcą całego świata - Publilius Syrus, I w. P.n.e.). W taki sposób rodziła się bezczelność, obrzydzenie a nawet agresja w stosunku do ludzi a zwłaszcza niższych warstw społecznych. Ludzie stawali się chciwi i jak Bankier z „Małego Księcia” uważali, że wszystko, na co pierwsi spojrzą, może a wręcz musi się stać ich własnością. Jedynym życiowym celem stawało się dla nich gromadzenie pieniędzy. Literackim przykładem może być Scrooge, bohater „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa, który mimo ogromnej fortuny oszczędzał na wszystkim, na czym się dało: mało jadł, mało pił, nie miał służby, przyjaciół. Bogactwo go zaślepiło i było dla niego bez pożytku, ponieważ nie używał go do czegokolwiek dobrego. Pamiętam, że do „Księgi rekordów Guinessa” trafiła sześćdziesięcioletnia mieszkanka Anglii, która od dwudziestego drugiego roku życia żywiła się tylko owsianką i w rezultacie na łożu śmierci jej fortuna wynosiła dwa miliony funtów. To nawet podobne to tytułowego skąpca z komedii Moliera, który cierpiał męki, gdy miał urządzić kolacje dla gości, a pozostałe po niej jedzenie sprzedawał z powrotem do sklepu. Bardziej kochał pieniądze niż swój honor i cnotę, co doprowadziło to jego upadku - przestano go szanować i nawet sługa zaczął z niego kpić. Ostatnio w mojej szkole pojawiło się małżeństwo amerykanów, które za drobną opłatą przedstawiało młodzieży scenki rodzajowe, mające na celu wzbogacenie naszego języka. Szczególnie przypadła mi do gustu jedna z nich. Mężczyzna siedział na krześle i udawał, że mieszka we wspaniałej willi nad morzem, wśród palm i pięknych dam - jednym słowem był niesamowicie bogatym człowiekiem, a działo się to za sprawką kobiety (w tej roli jego żona), która dawała mu wszystko, czego zapragnął. W końcu przestało mu się to podobać, gdyż miał wszystko a ona uparcie skakała wokół niego, z ciągłym, tym samym pytaniem:, „Czego ci jeszcze potrzeba?”. Za którymś razem nie wytrzymał i wybuchnął: „Chcę się znaleźć w piekle” na to ona: „Mylisz się kochanie..., ty jesteś w piekle”. Widząc taką scenkę człowiek zadaje sobie pytanie: „Czy pieniądze dają szczęście?”. Wiele ludzi uważa, że pieniądze dadzą im wiele przyjemności, przyjaciół nawet miłość. Znany francuski piosenkarz Sacha Guitry powiedział: „Kiedy mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, z pewnością ma się na myśli pieniądze innych”. Balladyna, tytułowa bohaterka dramatu Juliusza Słowackiego uważała pewnie, że pieniądze i władza dadzą jej szczęście. Po trupach dochodziła do ustanowionego prze zeń celu. Była bezwzględna i wewnętrznie zepsuta, ale zadziwiająco sprawiedliwa, co ją zgubiło. Znowu kolejny przykład na to, że pieniądze, a zwłaszcza duże, są raczej przyczyną upadku. Może inaczej. To chciwość, jaka wynika z ich posiadania niszczy człowieka, wypala w nim wszystkie uczucia i wspomnienia, chociaż nie zaprzeczę, że Stanisław Wokulski, bohater „Lalki” Bolesława Prusa, dążył do coraz to większych pieniędzy, aby zdobyć zubożałą arystokratkę - Izabelę Łęcką i mimo, że doprowadziło to do jego samobójczej śmierci, to pieniądze go nie zepsuły. Przykładem może być chociażby pomoc prostytutce Marii i innej biedocie z warszawskiego powiśla. W zasadzie to wydaje mi się, że Wokulski był jedynym ze znanych mi bohaterów literackich, dla którego pieniądze po części były źródłem szczęścia (ale tylko na początku). Inwestował je w naukę i technikę gdyż wierzył, że wartość człowieka zależy od jego wiedzy. Szkoda tylko, że pieniądze popsuły Łęcką, gdyż ta historia mogłaby się bardzo dobrze skończyć.
Podsumowując mogę stwierdzić, że sławni poeci, pisarze czy filozofowie do dziś starają się udowodnić, że pieniądze dają szczęście posiadaczowi tylko przez zabezpieczenie materialne, bo szczęśliwy nie może być ktoś, kto jest przez swoje obłudne zachowanie nienawidzony przez innych. Pieniądz zdecydowanie jest przyczyną upadku. Kochanowski w jednej ze swoich fraszek pt. „O żywocie ludzkim” napisał bardzo mądrze:
„Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława
wszystko to minie jako polna trawa”
Wszystko, o czym myślimy, co robimy w życiu jest błahostką. Wszystko przeminie, nie ma nic pewnego, stałego. W takim razie nie warto sobie tym za bardzo zaprzątać głowy. Lepiej obudzić się rano z „Carpe diem” na ustach.