Czy świat jest globalną wioską?
Czy świat jest globalną wioską? Tak do końca to chyba jeszcze nie. Na proces globalizacji ma wpływ wiele czynników i niektóre z nich są już w takim stadium, w którym o globalnej wiosce moglibyśmy już mówić. Głównymi aspektami problemu są bez wątpienia komunikacja i przepływ informacji, przepływ kapitału i siły roboczej, ale także inne, pomniejsze.
Po pierwsze zajmijmy się problemem komunikacji. Aby świat nazwać globalną wioską, komunikacja pomiędzy odległymi zakątkami kuli ziemskiej powinna być szybka, tania, sprawna i nie nastręczająca zbyt wielu problemów podróżnym i transportowanym towarom. Współczesne rozwiązania technologiczne nie do końca spełniają te warunki, ponieważ najszybsze środki transportu, mianowicie samoloty, są bardzo drogie w eksploatacji, a i ładowność ich jest ograniczona możliwościami technicznymi. Jednak jesteśmy już na drodze, która wiedzie nas ku nieograniczonym możliwościom poruszania się po świecie, gdyż naukowcy pracują nad nowymi, nie opartymi na klasycznych rozwiązaniach, środkami transportu. Teleportacja - brzmi to dziś dosyć śmiesznie, ale czy kilkadziesiąt lat temu równie śmiesznym słowem nie był komputer? Od chwili gdy będziemy mogli wpaść na piwko do Londynu dzieli nas trochę, ale szlak jest wytyczony.
Inaczej nieco sprawa ma się z przepływem informacji, która to informacja bywa dziś towarem nierzadko na wagę złota. Możliwości dzisiejszych źródeł tego jakże cennego „towaru” są wystarczające jeżeli chodzi zarówno o prędkość jak i jakość. Krótki, nie wymagający zbyt wiele myślenia przykład. Jeżeli wczoraj, w godzinach wieczornych ktoś znany, bądź mniej znany zrobił coś co zasługiwałoby na potępienie lub pochwałę to dzisiejsze poranne dzienniki telewizyjne, radiowe i prasowe przekazałyby to nam, z dokładnością do najdrobniejszych szczegółów. Ważna jest również dostępność do informacji co również jest zapewnione dzięki takim narzędziom jak na przykład internet. Zapewnia on, z pomocą sieci satelitów, niemal natychmiastową możliwość komunikacji między na przykład kontrahentami oddalonymi o tysiące kilometrów. Współczesna technika pozwala również na zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa przesyłanym danym. Szyfry komputerowe dla złamania klucza których wszystkie inne komputery świata musiałyby pracować bez przerwy mniej więcej tyle ile wynosi wiek Ziemi gwarantują pełną niezawodność systemów informacyjnych.
Przepływ kapitału i inwestycji, w których antyglobaliści upatrują największe zagrożenie, też jest na wysokim stopniu zorganizowania.
Inwestycje i lokaty kapitału krajów wysoko rozwiniętych w krajach gdzie warunki produkcyjne są dużo tańsze rzeczywiście stanowi zagrożenie dla partykularnych interesów kraju rozwiniętego. Wspomaga to kraje mniej rozwinięte , zapewnia miejsca pracy i zmniejsza bezrobocie ale jednocześnie przez odpływ kapitału i spadek zatrudnienia w kraju inwestującym powoduje wzrost niezadowolenia społecznego obywateli. Faktem jednak jest, iż ten składnik naszej globalnej wioski został już dawno osiągnięty i kapitał amerykański czy niemiecki w "tanich" krajach nikogo nie dziwi. Ktoś mógłby powiedzieć tu o wtórnej kolonizacji krajów, np. azjatyckich, zagranicznym kapitałem, ale prawdą jest, iż bez tego typu pomocy niejeden kraj nie wygrzebałby się z kryzysu.
Obecnie przepływ siły roboczej reglamentowany jest przez ustawodawstwo wewnątrzpaństwowe jednak zgodnie z zasadami wolnego rynku każdy przedsiębiorca, a w skali makroekonomicznej każde państwo, zainteresowane jest jak najtańszą siłą roboczą. Zgodnie z tą zasadą mile widziani są pracownicy, którym płaci się mało a jednocześnie wystarczająco. Wzbudza to niezadowolenia społeczne i jest kolejnym z argumentów antyglobalistów, ponieważ tani pracownicy pochodzą z innych państw niż to w którym chcą pracować. Przepływ siły roboczej, możliwość wybrania kraju i miejsca gdzie chciałoby się żyć i pracować jest ważnym aspektem globalnej wioski. Warunki panujące jednak w ustawodawstwach i sytuacji ekonomicznej wielu krajów nie pozwalają na pełną realizację tego celu.
Z tymi dwoma aspektami, mianowicie przepływem kapitału jak i siły roboczej, wiąże się nierozerwalnie sama instytucja państwa, która ze swej natury kłóci się z założeniami globalnej wioski. Otwarcie granic spowodowałoby natychmiastowy, nieograniczony przepływ ludności z krajów biednych do bogatych, z którym to olbrzymim napływem imigrantów państwa nawet najbardziej rozwinięte nie potrafiłyby sobie poradzić. Poza tym partykularne interesy poszczególnych państw i narodów nie zawsze leżą w tej samej płaszczyźnie i rozwiązanie ich nierzadko jest niemożliwe. Obserwujemy ciągłe stany napięcia w niektórych krajach wielonarodowych czy wielowyznaniowych, weźmy dla przykładu Irlandię Północną gdzie nie mogą dojść do porozumienia katolicy i protestanci, czy Hiszpanię, która drży przed atakami ekstremistów z Kraju Basków. Przykłady takie można mnożyć. Próbą stworzenia takiej powiedzmy „mini-wioski” jest Unia Europejska, jednak i w jej kręgach interesy narodowe przedkładane są ponad interes ogółu społeczności Starego Kontynentu. Tak więc instytucja państwa i poczucie tożsamości narodowej wpojone przez obecny światopogląd stoją jak najbardziej na przeszkodzie wielonarodowej, otwartej globalnej wiosce.
Ważnym również aspektem globalnej wioski jest unifikacja prawa. W moim jednak odczuciu niemożliwa do przeprowadzenia z powodu, przede wszystkim zbyt dużych różnic ekonomiczno-kulturowych pomiędzy różnymi częściami świata. Już systemy prawne anglosaski i prawa stanowionego są na tyle różne, iż pogodzenie ich ze sobą nastręczyłoby nie lada problemów teoretykom i praktykom prawa. W tym miejscu znowu dochodzą do głosu narodowe i kulturowe zaszłości i przyzwyczajenia.
Można by tu również napomknąć o problemie bariery językowej i unifikacji języka. Społeczność wielkiej globalnej wioski powinna potrafić porozumiewać się między sobą bez problemów na każdym szczeblu, nie tylko na tym międzypaństwowym. Podstawowym pytaniem jakie wobec tego należałoby zadać jest to, jakiego języka należałoby używać. Procentowo biorąc, najbardziej rozpowszechnionym jest język chiński. Trudno jednak wyobrazić sobie by całą społeczność międzynarodową uczyć kilku tysięcy znaków alfabetu i swoistej wymowy. Stworzenie nowego, uniwersalnego języka również jest nierealne, przykładem może być esperanto, które zawrotnej kariery nie zrobiło.
Podsumowując, świat dąży do zostania ową globalną wioską jednak cały czas sporo mu brakuje. Chociaż sporo już w tym celu zrobiliśmy to są również dziedziny, w których osiągnięcie globalnego porozumienia nigdy nie będzie możliwe. Na straży obecnego porządku najbardziej stoją interesy narodowe i instytucja państwowości. Żyjmy więc dniem dzisiejszym i poczekajmy co przyniesie jutro.