Miłość silniejsza od śmierci, czyli o "Dziejach Tristana i Izoldy".
Akcja średniowiecznego eposu rycerskiego pt.: ,,Dzieje Tristana i Izoldy’’, który odtworzył francuski romanista i mediewista Józef Bdier, rozgrywa się na terenach północnej Francji i południowej Anglii po obu stronach Kanału La Manche. Główną rolę odgrywają tu nie piękne krainy, okazałe zamki, takie jak Tyntagiel, Weisefort, Karheń oraz ich wielcy władcy, lecz nieszczęśliwie zakochana w sobie para tytułowych bohaterów – Tristan i Izolda Złotowłosa.
A ta cudowna miłość miała swój początek na statku powracającym z Irlandii do Tyntagielu w ziemi kornwalijskiej, kiedy to oboje wpatrzeni w siebie wypili przypadkiem magiczny napój miłosny, przeznaczony dla Izoldy Jasnowłosej i jej przyszłego męża, króla Kornwalii – Marka. ,,Taka jest bowiem jego moc: ci, którzy wypiją go razem, będą się miłowali wszystkimi zmysłami i wszystką myślą na zawsze, przez życie i po śmierci.’’ Tak też się stało i kochankowie zapałali do siebie ogromną, niegasnącą miłością. Jeszcze tego wieczoru pogrążeni w namiętności dopuścili się grzechu cudzołóstwa, zaś Izold straciła swą cnotę.
W końcu statek dopłynął do samego Tyntagielu. Po osiemnastu dniach Marek zwołał wszystkich baronów i poślubił w ich obecności piękną Izoldę. Natomiast, kiedy nadeszła noc poślubna, z królową, która nie była już dziewicą, zamieniła się Brangien, wierna służka. Uchroniła ją dzięki temu przed odkryciem niesławy i okrutną śmiercią.
Kochankowie od pamiętnego dnia na statku nie byli w stanie żyć osobno, w rozdzieleniu, ale nie mogli też okazywać sobie tego uczucia publicznie, gdyż Izold była dana królowi Markowi. Jednak wspaniały rycerz nie zważywszy na to zaczął potajemnie spotykać się z ukochaną. Ich radość nie mogła trwać i nie trwała zbyt długo, gdyż o wszystkim opowiedzieli władcy czterej baronowie zdrajcy: Gwenelon, Gondoin, Denoalen i Andret. Marek nie chciał w to uwierzyć, ponieważ bardzo cenił Tristana jako swego przyjaciela i przypomniał baronom ich reakcję na wyzwanie Morhołta z Irlandii, kiedy to pospuszczali głowy, zaś tylko jeden Tristan je przyjął.
Niemniej jednak król stał się pełen podejrzeń i zadecydował, by Tristan opuścił zamek. Rycerz nie miał siły odjechać, więc zajął wraz z Gorwenalem gospodę w domu pewnego mieszczanina. Tam dopadła go febra, a jego ciało zaczęło cuchnąć. Wtedy zaczął uświadamiać sobie, że zdradził władcę.
Izolda natomiast była nieszczęśliwa i odczuwała wyraźny brak ukochanego. Wierna Brangien nie mogła na to dłużej patrzeć i wyszła na spotkanie z Tristanem. Nauczyła go podstępu i nakazała, aby spotkał się z umiłowaną pod wielką sosną. Odtąd każdego wieczora spotykał się tam z Izoldą.
Ale czujni baronowie znowu knuli podstęp. Tym razem udali się do czarnoksiężnika, karła Frocyna. Ten przybył do króla i wskazał mu miejsce schadzki. Władca nie chciał słuchać tych bredni, lecz jeszcze tej nocy przybył pod wielką sosnę i ukrył się w gałęziach. Nadchodząca Izolda zobaczyła go i swą przebiegłością perfidnie zwiodła, a dzielny rycerz odzyskał stracone łaski.
Frocyn uknuł jednak kolejny podstęp i zdradził jego plan królowi. Ten zgodził się i wezwał do siebie Tristana. Nakazał mu, aby pojechał z pismem do króla Artura, aż do Karduel. Zapytany zgodził się i oznajmił, iż wykona powierzone zadanie nazajutrz. Wiadomo było także, że przed wyjazdem zechce spotkać się z Izoldą. Król opuścił więc w środku nocy sypialnię, aby Tristan wpadł w zastawioną wcześniej pułapkę, którą była rozsypana między ich łożami mąka. Kochanek spostrzegł ją i zadecydował, że wskoczy na łóżko Izoldy. Pech chciał, że poprzedniego dnia skaleczył w lesie nogę i na mące oraz prześcieradłach obficie odbiła się krew. Wtem do komnaty wkroczył król wraz z czterema baronami i ujrzeli dowód winy. Król bez zawahania wydał wyrok śmierci na kochanków – skazał ich na stos bez sądu i dowiedzenia niewinności w pojedynczej walce.
Następnego dnia słudzy powiedli nieszczęśliwego rycerza na rychłą śmierć. Dworzanie i zgromadzony wokół lud płakali i prosili o ocalenie wybawiciela. Niczemu to się rzecz jasna nie przysłużyło. Władca był nieugięty w podjętej decyzji.
Zdarzyło się bowiem, że Tristan wyczuł odpowiedni moment i zdołał uciec strażnikom. Mianowicie poprosił ich, aby mógł przed śmiercią udać się do przydrożnej kaplicy. Oni przyzwolili mu na to, a on sam skoczył przez oszklone okno w przepaść i wylądował bezpiecznie na skale, która po pamiętnym skoku otrzymała miano ,,Skoku Tristanowego’’. Odnalazł go Gorwenal i postanowił, by schowali się za krzakami i zaczekali na rozwój sytuacji.
Król niemal natychmiast dowiedział się o ucieczce Tristana i kazał, aby przywiedziono mu Izoldę Złotowłosą. Na ulicy zaczął się lamęt, w którym poddani błagali o litość dla królowej. Nawet słowa Dynasa z Lidanu, który zaoferował opiekę nad Izoldą zostały odrzucone. Wtedy też zrzekł się on królewskiej służby i odjechał. Marek zachował się tedy jeszcze okrutniej i zamiast spalić zdrajczynię na stosie, oddał ją w ręce trędowatych. Oni na czele z Iwonem poprowadzili ją poza miasto i skierowali się na drogę, gdzie był zaczajony Tristan. Wkrótce rycerz ujrzał ten nędzny orszak, zatrzymał go i zażądał oddania mu królowej. Chorzy nie zgodzili się na to i wypowiedzieli mu bitwę, ale on nie był w stanie ich zaatakować. Tylko Gorwenal opuścił starą, dębową gałąź na Iwona i tym samym roztrzaskał mu głowę. Wraz z królową mężczyźni udali się do lasu moreńskiego.
Wiedli tam odtąd ubogie i skromne życie, pozbawione luksusów. Pewnego dnia trafili przypadkiem do pustelnika imieniem Ogryn. Wezwał on kochanków do pokuty, napomniał rycerza słowami: ,,Kajaj się Tristanie, Bóg odpuszcza grzesznikowi, który czyni pokutę’’ oraz nakazał mu, aby oddał królową temu, kto ją zaślubił. Tristan nie zgodził się na to i wkrótce zakochani zniknęli w gąszczu.
W owym czasie trzej baronowie wskazali, by wypuścić Tristanowego psa – Łapaja. Chcieli w ten sposób okazać litość dla zwierzęcia, które nie mogło pogodzić się z rozłąką ze swym panem. Zadowolony pies niemal natychmiast pobiegł do lasu na poszukiwania, wcześniej tylko odwiedził izbę, w której niegdyś przebywał Tristan. Rycerze i król pobiegli za nim, lecz po pewnym czasie zadecydowali o powrocie, gdyż mogliby się łatwo zgubić w tej puszczy.
Łapaj wkrótce radosnym szczekaniem powitał zbiegłych kochanków. Szczekanie to mogło okazać się jednak zdradliwe, więc Tristan podjął na początku decyzję, aby zgładzić niewinne zwierzę, lecz pomysł ten odsunęła od niego Izold, tłumacząc, że możnaby nauczyć go polować niemo. Już po miesiącu takiej nauki pies nie wydawał z siebie żadnego odgłosu.
Wreszcie skończyło się lato i nadeszła zima. Kochankowie żyli w nędzy i ubóstwie. Jako mieszkanie służył im teraz nowo wybudowany szałas. Zdarzyło się także, iż na polowanie do moreńskiego boru przyjechał Gwenelon. Nie miał jednak szczęścia, gdyż rozpoznał go Gorwenal. Wiedząc, ile krzywd wyrządził kochankom, zaczaił się nań, zrzucił z konia i zabił bez wahania. Tristan był bardzo zadowolony z tego faktu. Zrobił sobie nawet łuk Niechybny, który zawsze trafiał do celu.
Podczas jednego z letnich dni Tristan, wziąwszy wspomniany łuk, zapolował na jelenia. Wrócił bardzo zmęczony, położył się ubrany obok Izold i położył między nich nagi miecz. Tedy po lesie przechadzał się łowczy i spostrzegł śpiącą parę. Popędził do Tyntagielu i wskazał monarsze miejsce jej pobytu. Marek, nie namyślając się długo, przyjechał tam z leśnym. Jakie było jego zdziwienie, kiedy ujrzał kochanków przedzielonych mieczem na znak czystości. Nie ważył się zranić żadnego z obojga, wręcz przeciwnie, podmienił pierścień Izoldy i miecz Tristana. Rankiem przerażeni kochankowie uciekli z Gorwenalem aż do ziemi walijskiej, na krańce moreńskiej puszczy. Trzy dni później głowę nieszczęśliwego rycerza zaczęły nachodzić różne myśli. Po głębokim zanalizowaniu sytuacji, w której się znalazł zdecydował, iż należy oddać królowi jego prawowitą żonę. Wyrzuty sumienia nękały także Izoldę. Oboje zadecydowali, że pojednają się z królem, a Izolda wróci do męża.
Jednak, aby tego dokonać, z pomocą musiał im przyjść pustelnik Ogryn. Powędrowali więc do niego z prośbą o wsparcie. Samotnik udzielił im mądrych rad i wypisał list, w którym Tristan ofiarowuje Markowi pojednanie. Jego dostarczeniem zajął się sam zainteresowany. W wielkim niebezpieczeństwie zdołał go doręczyć władcy i wrócił z powrotem do pustelni.
W odpowiedzi możnowładca napisał, że zgadza przyjąć się z powrotem Izoldę, lecz nie życzy zatrzymać Tristana jako swego lennika i popiera jego chęć, jakoby miał ofiarować się królowi Gawii, bądź Fryzji. Przesyła im także pozdrowienie i miłość.
Izold zapragnęła, by kochanek zostawił jej pod opiekę Łapaja. Sama zaś podarowała mu pierścień z zielonego jaspisu. Miał on być odtąd znakiem wiarygodności wysyłanych przez niego posłańców. Na znak zgody kochankowie pocałowali się. Ogryn udał się w tym czasie do Mont, gdzie zakupił rumaka i ogrom przepięknych tkanin dla Izoldy, żeby z godnością powróciła do króla.
Tymczasem król ogłosił w Kornwalii wieść, że za trzy dni przy Szalonym Brodzie pojedna się z królową. Na zgromadzenie tłumnie udali się rycerze i damy z całego królestwa, gdyż każdy pragnął ujrzeć Izold Złotowłosą. Zanim jednak królowa trafiła na miejsce pożegnała się uprzednio z Tristanem. Poprosiła go także, aby przez kilka dni, ukryty u leśnika zwanego Orri, obserwował jak ją traktuje król.
W końcu doszło do spotkania monarchy z prawowitą żoną i w obecności wszystkich zgromadzonych Tristan oddał Izoldę Markowi, po czym udał się do chaty leśnika Orri. Zgromadzeni zaś w pięknym orszaku podążyli w stronę zamku.
Zdarzyło się pewnego dnia, że Denoalen, Andret i Gondoin poprosili króla, by ten nakazał Izoldzie oczyścić się z zarzutów na sądzie bożym. Marek nie godził się na to i wygonił baronów ze swej ziemi. Lecz po krótkiej rozmowie z nim, królowa, wyraziła zgodę na przeprowadzenie próby żarzącego żelaza. Uknuła jednak podstęp i wysłała Perynisa, aby o wszystkim poinformował ukochanego. Posłaniec wyjawił Tristanowi zamysły Izoldy i nakazał, by rycerz udał się na sąd w przebraniu pielgrzyma.
Kiedy barki kornwalijskie przybyły w wyznaczonym dniu na miejsce, Izolda obawiała się, że zamoczy swoje długie szaty w rzece i poprosiła, by ktoś przeniósł ją bezpiecznie na brzeg. Padło oczywiście na przebranego kochanka, który objął królową i podczas przenoszenia upadł. Po chwili rozpoczęła się uroczysta przysięga, w której królowa wskazała, że nikt nie trzymał jej w ramionach oprócz króla Marka i pielgrzyma, który pomógł jej dostać się na brzeg. Następnie pochwyciła gorące żelazo, przeszła z nim dziesięć kroków i upuściła je. Na jej rękach nie było śladu oparzenia, co oznaczało pomyślny wynik próby.
Po powrocie do chaty leśnika Orri Tristan poczuł, że nadszedł czas opuszczenia Kornwalii. Po czterech dniach razem z Gorwenalem podążyli ku ziemi walijskiej. Jednakże kiedy rycerz ujrzał cień wielkiej sosny, zapragnął spotkać się z ukochaną. Zostawił Gorwenala i przybiegł w miejsce dawnych spotkań zakochanych. Tym razem nie strugał już misternych gałązek, lecz począł udawać głos słowika. Izolda, która czuwała na łożu obok Marka, poznała w nim Tristana. W wielkim niebezpieczeństwie wybiegła do niego i oboje pozostali w objęciach aż do wschodu słońca.
Od tej pamiętnej nocy Tristan począł coraz śmielej spotykać się z lubą. Lecz jeden ze sług opowiedział o tym trzem zdrajcom i wytłumaczył jak można niezauważonym ujrzeć umiłowanego królowej. Pierwszym, który miał dostąpić tego widowiska, miał być Gondoin.
W nocy Tristan opuścił chatę leśnika Orri i jak zwykle udał się na spotkanie z Izoldą. Ujrzał jednak Gondoina, który nadchodził ze swej kwatery. Szybko schował się więc w zaroślach, lecz nie zdołał zabić zdrajcy. Wtem nadjechał Denoalen, który polował na dzika. Rycerz, pochwyciwszy miecz, zabił go i podążył ku miłej. Ale Gondoin znalazł się w zamku szybciej od niego, wdrapał się na wysokie okno i tam zaczaił się na kochanków. Kiedy zaś Izold ukłoniła się przed kochankiem, ujrzała cień głowy Gondoina. Kazała szybko napiąć Tristanowi łuk i wycelować w niego. Trafiony strzałą zdrajca padł bez życia na ostry pal. Tristan znalazł się wtedy w niebezpieczeństwie, gdyż ostatni ze zdrajców, Andret, mógł w każdej chwili powiedzieć o wszystkim królowi. Nie namyślając się długo opuścił ukochaną i podążył ku Galii.
Tam schronił się u szlachetnego diuka Żylenia, posiadającego zaczarowanego pieska Milusia, którego dzwoneczek swym dźwiękiem sprawiał radość i pozwalał zapomnieć o żalach i smutkach. Rycerz zapragnął podarować go Izoldzie. W tym celu pokonał ściągającego z Galii haracze Urgana Włochatego i dopiął swego. Wkrótce królowa cieszyła się podarunkiem ukochanego. Serce nie pozwalało jej jednak radować się dzwoneczkiem, podczas gdy Tristan sam bardzo cierpiał. Wyrzuciła go więc w morze przez otwarte okno.
Tristan wędrował odtąd po świecie chcąc uchodzić swej niedoli. Przemierzał księstwa i królestwa. Podążał z Lonii do Fryzji, z Fryzji do Gawii, z Allemanii do Hiszpanii. Ale przez dwa lata nie otrzymał poselstwa od Izoldy. Uwierzył wówczas, iż o nim zapomniała.
Zdarzyło się też, że trafił do Bretanii. Przez dwa dni mijał wraz z Gorwenalem spustoszone pola i grody. Dopiero napotkany po drodze pustelnik opowiedział im o tym, jak hrabia Ryjol z Nantes zaatakował ziemie diuka Hoela i że pozostał mu już tylko jeden zamek zwany Karheń. Nazajutrz rankiem obaj tam podążyli i zostali przyjęci z należytą czcią.
Następnego dnia Tristan wraz z synem Hoela - Kaherdynem, i dwunastoma innymi rycerzami napadł na źle strzeżone namioty Ryjola. Odtąd nachodzili je codziennie i nie śmieli wracać bez zdobytego łupu, zaś Tristan i Kaherdyn zaprzysięgli sobie przyjaźń i braterstwo.
Pewnego ranka Ryjol szturmował na zamek. Obudzeni przez strażnika rycerze przystąpili do bitwy. Kaherdyn zabił w niej swą kopią brata Ryjola. Hrabia, widząc to, rzucił się na bratobójcę, ale przeszkodził mu w tym Tristan. Obaj przystąpili do wzajemnej walki. Po chwili Ryjol leżał już na ziemi i błagał o litość. Jego prośba została wysłuchana i zamknięto go w więzieniu diuka Hoela.
W zamian za pokonanie Ryjola diuk Hoel dał Tristanowi swą córkę Izoldę o Białych Dłoniach. Rycerz zgodził się na to i wkrótce ją poślubił. Ich wesele było huczne i bogate.
Wieczorem, kiedy Tristan rozbierał się, upadł mu na ziemię pierścień z zielonego jaspisu. W jednej chwili rycerz przypomniał sobie Izoldę Jasnowłosą i począł żałować ślubu z Izoldą o Białych Dłoniach. W tym momencie uświadomił sobie, że zdradził obie kobiety. Zaś podczas nocy poślubnej nie skonsumował zawartego uprzednio małżeństwa, gdyż nie pozwalała mu na to myśl o ukochanej Izoldzie Jasnowłosej.
Kilka dni później diuk Hoel, jego kasztelan, Tristan, Izolda o Białych Doniach, Kaherdyn i wszyscy łowcy wyruszyli na polowanie. Izolda, kiedy powyżej kolan zamoczyła ją zimna woda, zaczęła się głośno śmiać. Zaciekawiony tym faktem Kaherdyn zapytał ją, co się dzieje. Siostra wyjawiła mu wówczas prawdę o swych zaślubinach. Był on wtedy gotów stoczyć z Tristanem walkę. Rycerz opowiedział mu wtenczas o swoich troskach, cierpieniach, miłości do Izoldy Złotowłosej i nieszczęściach, jakie go spotkały. Kaherdyn wysłuchał go, zrozumiał, po czym opadł w nim gniew. Oświadczył również, że pomoże mu spotkać się z ukochaną.
Tymczasem Izolda Złotowłosa, niczego nie podejrzewając, nuciła smutną piosenkę o miłości. Wtem do jej pokoju wszedł Kariado, bogaty harbia z oddalonej wyspy. Powiedział jej o ślubie Tristana z córką diuka Hoela. Na te słowa Izold opuściła głowę i popadła w głęboką rozpacz.
Po trzech dniach Kaherdyn przywołał do siebie Tristana i oznajmił, że popłyną zaraz do Tyntagielu. Poprosiwszy uprzednio diuka Hoela o pozwolenie, wzięli z sobą giermków i wyruszyli do Kornwalii. Kiedy dobili do brzegu spotkali po drodze Dynasa z Lidanu. On oznajmił im, że królowa usycha i płacze za Tristanem. Zaś rycerz poprosił go by zaniósł jej poselstwo i sprawił by mógł ją zobaczyć po raz ostatni. Dynas zgodził się pomóc przyjacielowi i dowiedział się, że za trzy dni cały orszak królewski opuści Tyntagiel i uda się do zamku Białej Równi na wielkie łowy.
Dynas powrócił do Tyntagielu i zaniósł poselstwo Izoldzie, która na spotkanie z ukochanym zgodziła się dopiero po okazaniu pierścienia z zielonego jaspisu. Miły miał na nią czekać ukryty za przydrożnym krzakiem głogu.
Podczas gdy przejeżdżał tamtędy orszak królewski, królowa zatrzymała się i usłyszała śpiew pigży i skowronka, który udawał Tristan. Wskazała wtedy, że zatrzyma się na noc w zamku Świętego Łubina. Luby zrozumiał, że będzie tam na niego czekać.
W tym czasie Gorwenal i giermek Kaherdyna pilnowali koni swoich panów. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że przejeżdżał tamtędy rycerz Bleheri. Poznał on z daleka Gorwenala i tarczę Tristanową. Pomylił także giermka Kaherdyna z Tristanem. Ruszył ku nim, lecz mężczyźni zaczęli uciekać. Nakazał im się zatrzymać i trzykrotnie zaklął Tristana na imię Izoldy Złotowłosej. Jego wołanie było na próżno, gdyż osobnicy zdołali zniknąć mu z oczu.
W wyniku nieporozumienia Izolda dowiedziała się o zaistniałym fakcie od Bleheriego i popadła w gniew i nienawiść. Nakazała Perynisowi, aby niezwłocznie odwołał spotkanie z Tristanem. Tak też się stało i posłaniec przekazał poselstwo rycerzowi. Tristan wyparł się jednak tego, jakoby miał uciekać przed Bleherim.
Wtem przyjechał Gorwenal i giermek Kaherdyna. Opowiedzieli oni swoją przygodę i to jak uciekali przed Bleherim. Tristan, słysząc to, nakazał Perynisowi, aby zaniósł królowej poselstwo i przekonał, że to nie on jest winny temu, co się stało.
Sługa popędził do zamku i powtórzył królowej co ujrzał i co usłyszał. Izolda jednak nie uwierzyła w jego słowa i nakazała mu natychmiast odejść. Tristan zaś długo czekał na jego przybycie, lecz nadaremnie.
Rankiem przebrał się dla niepoznaki za trędowatego. Miał nadzieję, że uda mu się zobaczyć Izoldę. Ujrzał ukochaną, kiedy podążała w stronę kościoła i poprosił o łaskę. Królowa jednak rozpoznała go i przepędziła z pomocą strażników, po czym wybuchła śmiechem.
Jeszcze tego samego dnia Tristan popłynął ku Bretanii. Izolda zaś pożałowała w końcu tego, co zrobiła. Kiedy dowiedziała się od Dynasa z Lidanu, że ukochany odpłynął w takiej rozpaczy i żałobie, zaczęła wierzyć, że Perynis mówił prawdę. Wtedy sama popadła w rozpacz i od tego dnia, na znak pokuty, nosiła na sobie włosiennicę.
Tristan powrócił do Bretanii, gdzie czekali na niego diuk Hoel z żoną i Izolda o Białych Dłoniach. Długo usychał tam z dala od ukochanej. W końcu postanowił, że się z nią zobaczy. W tym celu wsiadł pewnego razu na kupiecki statek płynący do Tyntagielu i już po pięciu dniach znalazł się na miejscu. Jednak, aby móc dostać się do zamku, musiał uknuć podstęp. Mianowicie zdecydował, że przebierze się za szaleńca. Zamienił się więc ubraniem z biednym rybakiem, ostrzygł włosy tuż przy głowie oraz zmienił kolor i wygląd twarzy za pomocą płynu z magicznego ziela. Uczynił sobie także maczugę z kasztanowej gałęzi. Odtąd żaden człowiek nie poznałby go. Tak zamaskowany zdołał dostać się do samego króla. Usiłował odtąd zrobić wszystko, aby Izolda go rozpoznała. Niestety nie udawało mu się to. Dopiero Łapaj uświadomił jej, że rozmawia z ukochanym. Spotykali się tedy przez kilka dni, lecz słudzy wywietrzyli podstęp i Tristan opuścił zamek.
Po powrocie do Bretanii pośpieszył z pomocą Kaherdynowi i wdał się w bitwę z baronem Bedalisem. Zabił siedmiu jego braci, lecz sam otrzymał cios zatrutą lancą. Powrócił do Karhenia i dał sobie opatrzyć rany. Wiedział jednak, że umiera. Zapragnął wówczas zobaczyć Izoldę Złotowłosą. Wezwał w tym celu do siebie Kaherdyna i poprosił go o przywiezienie ukochanej. Dał mu także pierścień z zielonego jaspisu. Umówił się z nim także, że biały żagiel ma symbolizować przybycie lubej, zaś czarny odwrotnie.
Ich rozmowę podsłuchała przypadkiem Izolda o Białych Dłoniach i omal nie zemdlała.
Kaherdyn wyruszył wkrótce do Kornwalii. Tam udawał z załogą bogatych kupców. Pokazał Izoldzie pierścień i opowiedział o losie Tristana. Królowa zgodziła się z nim odpłynąć. Nazajutrz rankiem udała się na polowanie z sokołem, ale diuk Andret szpiegował ją. W końcu trafiła na statek Kaherdyna, a Andret został zgładzony. Nareszcie odpłynęli ku Bretanii.
Kiedy zbliżali się do kresu podróży, rozpętała się wielka burza, a statek ciągle zawracał. Zdjęto więc żagiel, zaś Izolda popadła w rozpacz, że nie jest jej już dane zobaczyć ukochanego. Lecz po pięciu dniach morze uciszyło się, a Kaherdyn z dumą wciągnął na maszt biały żagiel – znak przybycia Izoldy.
Tristan był już bardzo słaby. Od wielu dni przykuty do łoża płakał za ukochaną Izoldą. W końcu Izolda o Białych Dłoniach powiadomiła go o przybyciu Kaherdyna. Na jego zapytanie o kolor żagla odpowiedziała kłamiąc, że jest czarny. Po usłyszeniu tych słów Tristan zmarł. Wszyscy rycerze zapłakali, gdyż stracili wiernego druha. Okryli jego ciało całunem i wyciągnęli w bogatym kobiercu. Wtem zjawiła się Izolda Złotowłosa, która pomodliła się, odkryła nieco zwłoki i ułożyła się przy nich. Wkrótce potem umarła z żalu po ukochanym.
Kiedy o wszystkim dowiedział się król Marek, uczynił dla nich dwie trumny: jedną z chalcedonu dla Izoldy, zaś drugą z berylu dla Tristana. Przywiózł ciała z powrotem do Tyntagielu i pochował je w kaplicy po lewej i prawej stronie wejścia.
W nocy z grobu Tristana wyrósł zielony, liściasty i pachnący głóg, który zanurzył się w grobie Izoldy. Był to symbol ich ogromnej miłości. Miejscowi ludzie trzykrotnie chcieli go zniszczyć, lecz odrastał na nowo. Kiedy powiedzieli o tym cudzie królowi, zabronił on odtąd go ucinać.
W ten sposób kończy się historia przepięknej miłości kochanków… Miłości, która zaprowadziła ich oboje do grobu. ,,Kochankowie nie mogli żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale i życie, i śmierć razem’’. Jest ona przykładem jak można naprawdę kogoś kochać i nie zważać przy tym na niebezpieczeństwa i niedole losu.