Chwale Pana, który dał mi życie, wyzwolił mnie z niewoli grzechu. Jak wysoko wzlatują niebiańskie ptaki, tak dusza moja raduje się w Panu. Cieszcie się i Weselcie, bo wielkie są dzieła Pana. On wzgardzony przez ród ludzki, został wywyższony w Niebie. Niech rzeki zaklaszczą radośnie, a góry zawołąją głośno: "Największy jest Pan! Alleluja!"
Tobie, Panie, pókim żyw, ja muszę dziękować, Który ku bitwie raczysz sprawować Ręce i serce moje, a mnie w boju krwawym Jesteś obrońcą zawżdy łaskawym. Że nad nieprzyjacioły górę mam swoimi, Że sławny słynę między obcymi, Że miastom i walecznym narodom panuję, Wszystko to łasce Twej przypisuję. O Panie, co jest człowiek, że go tak szanujesz, Że mu tak wielką chęć okazujesz? Mara człowiek, a jego lata są lotnemu Cieniowi równe niehamowanemu. Panie, schyl nieba swego a spuść się ku ziemi; Tkni gór, niech pójdą dymy czarnemi; Bij piorunem, puszczaj swe nieuchronne strzały Na lud niechętny do Twojej chwały. Spuść rękę swą, wyrwi mię z powodzi straszliwych; Wyrwi mię z ręku nielutościwych Nieznajomego ludu, których niewstydliwe Są wszytki słowa, sprawy zdradliwe. Ciebie ja nowym rymem, Panie, i wdzięcznymi Wysławiać będę gęślami swymi, Który króle w przygodach w cale zachowywasz, Dawida z dziwnych toni wyrywasz. Brońże mię i tych, Panie, czasów nieszczęśliwych, Wyrwi mię z ręku nielutościwych Nieznajomego ludu, których niewstydliwe Wszytki są słowa, sprawy zdradliwe. Niech nam synowie rostą tak, jako zielone Jabłonki rostą nowo szczepione; Córy nasze niech kwitną tak, jako źrzetelne, Rzezane świecą słupy kościelne. Szpichlerze nawiezione niech zawżdy stawają, Zboża do zboża niech dostarczają; Stada nieprzeliczone tysiącmi niech rodzą, A woły gładkie pod jarzmy chodzą. Trwogi żadnej, zabiegów żadnych niech nie znamy Ani ogromnej trąby słychamy. Szczęśliwy lud, który ma te dobra, szczęśliwy, Którego panem jest Bóg prawdziwy.