Przedmałżeńska czystość jest oczywistą wartością, choć jej zachowanie nie jest łatwe. Z drugiej strony, może to dobrze, bo stanowi wyzwanie, a bardziej ceni się to, co wymaga wysiłku. W czystości wypala się prawdziwa miłość, która z definicji jest skłonna do poświęceń, oddaje siebie w ofierze i rezygnuje z egoizmu. Zresztą trzeba się nauczyć, że nie posiadamy żadnej osoby na własność, a złożenie daru z siebie samego może się dokonywać tylko w atmosferze wzajemnego zaufania i pewności, że nie jesteśmy dla kogoś zabawką, że jest on/ona gotowy/a przyrzec swoją miłość i budować prawdziwą rodzinę. Zachowanie czystości przedmałżeńskiej jest możliwe i konieczne, jeśli zależy nam na zbudowaniu dobrych relacji z osobą, z którą pragniemy spędzić życie. Zacznę od tego, że człowiek odkładający współżycie seksualne do zawarcia sakramentalnego małżeństwa, zachowuje szacunek do siebie samego. Po drugie nie popełniamy grzechu, a więc nie budujemy naszych więzi na złu. Sami nie lekceważymy Boga i Jego przykazań (a to jest wartość nie do przecenienia) i nie prowokujemy do tego nikogo innego. Nie dajemy nikomu złego przykładu i nie zachęcamy do zła. Po trzecie nie narażamy nas na niepotrzebne stresy (ciąża, choroby, zastanie w dwuznacznej sytuacji). Po czwarte rozumiemy, że współżycie seksualne to nie tylko przyjemność (warto podkreślić, że zaplanowana przez Stwórcę), ale także odpowiedzialność za innych i za siebie. Po piąte nie narażamy się na zarzut, że nie panujemy nad pożądaniem, a tego trzeba się nauczyć, byśmy przez całe życie byli panami samych siebie i nigdy nie utracili daru wolności. Po szóste trzeba dobrze poznać kandydata na małżonka, a w tym zdecydowanie przeszkadza skupienie się na żądzach i na ich zaspakajaniu. Po siódme, by nigdy nie narażać się na brak szacunku, czy uznanie za kogoś "łatwego" w oczach innych lub swoich. Nie można budować małżeństwa od braku zaufania (jeśli mogła ze mną, to może w każdej chwili, z każdym). Taka postawa nie sprzyja wierności, a tego też trzeba się uczyć. Kto nie nauczy się czekać w tej dziedzinie, będzie niecierpliwy i w innych sprawach, a to nie sprzyja jedności. Gdyby nasza sympatia, narzeczona/y okazała się osobą niegodną naszego zaufania, taką relację łatwiej zakończyć (choć to zawsze boli, szczególnie zawiedziona ambicja) i z nadzieją patrzeć w przyszłość, że to, co najcenniejsze we mnie, czyli dar z siebie wciąż należy do mnie i mogę go ofiarować komuś, kto zgodzi się na mnie poczekać, nawet, gdy nie do końca będzie przekonany o słuszności mojego postępowania. Taka postawa buduje szacunek, porządkuje rzeczywistość i wymaga odwagi, by iść pod prąd. A tak nie postępują "mięczaki", bo oni idą na łatwiznę. Możesz oczywiście powiedzieć, że wstrzemięźliwość przedmałżeńska to przeżytek, że już dziś nikt tak nie postępuje. A gdyby dziś wszyscy zaczęli kraść, czy to by oznaczało, że wolno to robić i przestało być to złem?
napisać prace ,,przedmałżeńska,, czystość- przeżytek,konieczność czy wartość??
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź