Streszczenie książki H . Ożogowskiej "Chłopak na Opak "  ; ]

Streszczenie książki H . Ożogowskiej "Chłopak na Opak "  ; ]
Odpowiedź

Nazywam się Jacek Czarnecki i jestem zupełnie porządny chłopak, chociaż moja mama mówi o mnie "straszne dziecko". Nie mogę się z tym pogodzić. Po pierwsze, nie jestem już dziecko. Skończyłem dziewięć lat i cztery miesiące i codziennie mi jeden dzień przybywa. A za osiem miesięcy będę miał całe dziesięć lat. Zresztą przeczytałem już dwie książki dla młodzieży. To chyba najlepszy dowód. A po drugie, nie jestem straszny, bo nikt się mnie nie boi. Ani jeden chłopak ze starszej klasy, ani nikt w ogóle jeszcze się mnie nie przestraszył, chociaż czasami tobym nawet chciał. Bardzo często coś mi się nie udaje. A dlaczego? Nie wiem. A jak się kogoś o to pytam, to mi też nie umie wytłumaczyć. Dopiero niedawno przyszło mi na myśl, że może ja jestem pechowy, bo niektórzy ludzie to są pechowi, więc może i ja?... Kiedy tylko coś mi się nie uda, to wszyscy na mnie, że dlaczego ja jestem taki? A może ja wcale taki nie jestem, tylko pech, i już? O tym pechu powiedziała mi Olesia z pierwszej ławki przy drzwiach. Mieszkamy na tej samej ulicy i czasami wracamy po lekcjach razem do domu. Olesia ma pechową ciocię, której nigdy się nic nie udaje. Ciągle zaczyna w innym miejscu pracować i jak tylko parę tygodni popracuje, mówią jej, że się nie nadaje do roboty. Olesina ciocia zupełnie nie rozumiała, dlaczego tak się dzieje, aż wreszcie poszła do wróżki i wróżka jej powiedziała. Olesina ciocia jest urodzona trzydziestego pierwszego. Te cyfry są niedobre, bo jak je przestawić, to robi się trzynastka, a kto ma blisko siebie trzynastkę, to go los prześladuje. Pech. Bardzo mnie to zastanowiło. Pierwszy raz taką rzecz słyszałem. U nas w domu nikt we wróżki nie wierzy. Tatuś mówi, że one kłamią, aż się kurzy, i od głupich ludzi pieniądze wyłudzają. A tymczasem ta wróżka wywróżyła Olesinej cioci prawdę. Sama Olesia mówiła. Powiedziałem o tym wszystkim Mietkowi Staszewskiemu z naszego podwórka. Ale on jest strasznie przemądrzały. Wykrzywił się tylko. - Eetam. - Nie żadne: eetam - mówię - bo i na mnie się to sprawdza. - Jak to - pyta Mietek - czy i ty urodziłeś się trzydziestego pierwszego? - Nie trzydziestego pierwszego, ale czternastego, a to przecież też blisko trzynastki i pewnie dlatego los mnie prześladuje, tak jak Olesiną ciocię, bo we wszystkim mi się nie wiedzie. - Etam - skrzywił się znowu Mietek - wcale nie widzę, żeby ci się nie wiodło. - Jak to - nie widzisz?! I na drugi rok w trzeciej klasie o mało nie zostałem, i w szkole jak tylko co, to wszystko na mnie, i w domu mama najwięcej na mnie krzyczy, i w ogóle. Ale Mietek, jak się okazuje, bardzo rozgarnięty nie jest. Zupełnie nie rozumie się na poważnych sprawach. Powiedział, że na drugi rok o mało nie zostałem, bo miałem dwójki, a przeszedłem do czwartej klasy tylko dlatego, że właśnie miałem szczęście. - Udało ci się - mówił - a nie jakiś tam pech. Na ostatek powiedział mi jeszcze, że jestem głupi jak dziki osioł, i poszedł. Nie daruję mu tego za nic w świecie. Miałem mu pożyczyć na wakacje wędkę, bo mam dwie, ale figę z makiem. Żeby chociaż powiedział zwyczajnie: ,,jak osioł", ale ,,jak dziki osioł"? Tego mu nie zapomnę. "Udało ci się!" Gdyby wiedział, co ja miałem w domu przez całą wiosnę aż do samych wakacji, toby mi nie zazdrościł. I mama, i ojciec, i babcia, i obie młode ciotki, i ta jedna starsza to się po prostu nade mną znęcali. Nic tylko: ,,ucz się" i "ucz się"... Za oknami słońce, chłopaki po podwórku ganiają, grają w piłkę, a ja... Każdy mądry człowiek na pewno się zgodzi, że to było prawdziwe prześladowanie losu. Albo na przykład przedwczoraj: byliśmy z Tomkiem w parku i ustawiliśmy parę ławek do góry nogami. Niedaleko od nas spacerowało dwóch starszych panów. Jeden z nich, taki z brodą, powiedział do drugiego starszego pana bez brody: ,,Miłe dzieci, co?". A ten drugi pan przytakiwał głową. Ale miał bardzo smutną minę. Pewnie dlatego, że on już jest stary. A moja babcia często mówi: "Starość - to nie radość"

Dodaj swoją odpowiedź