Projekt firmy projektowo-architektonicznej

Projekt firmy
projektowo-architektoniecznej KROP-ART

Powstanie firmy KROP-ART

Była sobota drugiego maja. Słoneczne popołudnie poprawiało humor wszystkim obywatelom naszego miasteczka. Siedziałam błogo na ogrodzie rozmyślając o moim życiu. Zastanawiałam się, za jaką pracą zacząć się rozglądać. W końcu mam 27 lat, ukończone studia architektoniczne, zamiłowanie do projektowania budynków, wystroju wnętrz no i oczywiście kilka zezwoleń na projektowanie budynków użytkowych. Nagle nad moją głową przeleciał piękny cytrynowy motyl i... natchnęła mnie rewelacyjna myśl. Przecież zapotrzebowanie na projekty domów i ich wnętrz rośnie, dlatego otworzę własną firmę architektoniczną.

Najpierw przemyślałam sobie kolejne kroki poczynania. Wywnioskowałam, że najpierw muszę sprawdzić konkurencję, zakupić sprzęt i pozałatwiać sprawy urzędowe.

W ciągu 10 minut już miałam otworzoną stronę internetową z bazą pszczyńskich firm architektonicznych rynku. W Pszczynie znalazłam jedną firmę architektoniczną o nazwie SH-DESIGN. Ta sama firma znajduje się również w Piasku obok Pszczyny. W Goczałkowicach natomiast jest firma MODULUS. Nie najgorzej, pomyślałam i zaczęłam szukać lokalizacji dla mojej działalności. Nie zajęło mi to dużo czasu.

Rozglądnęłam się po moim pokoju dziennym. Stanowczo za bardzo zagracony. Przeniosłam wszystkie zbędne meble i akcesoria do sypialni. Zostawiłam tylko biurko, dwa zgrabne, czarne fotele i mały stoliczek. Potrzebny mi będzie nowy stół kreślarski. W ciągu pięciu minut na allegro znalazłam odpowiednią aukcję dla mnie (nr 189343350). Następnie wybrałam się do bankomatu sprawdzić mój stan oszczędności. Tysiąc złotych to może nie zbyt wygórowana suma, ale jak na początek nie najgorsza. Udałam się do dobrego sklepu papierniczego i zakupiłam wszystkie potrzebne mi materiały m.in. całe mnóstwo różnych ołówków, nowe linijki, porządny cyrkiel i duży papier do rysunków technicznych. Wydałam około 200 złotych. Już na początku przygotowałam się, że to będzie wydatek comiesięczny.

Moim następnym krokiem była konsultacja ze znajomym informatykiem. Po naszym spotkaniu nie miałam zbyt dobrego humoru. Uświadomiłam sobie, że potrzebuję dużo funduszy na zakupienie dobrego sprzętu elektronicznego. Za komputer, drukarkę i oczywiście legalnego Windows’a i resztę podstawowego oprogramowania zapłacę około 4 tysięcy złotych. Mam szczęście, że na moje 26 urodziny dostałam od rodziny oryginalny program Autocad, podstawę do komputerowych rysunków technicznych i wizualizacji przestrzennych, bo inaczej potrzebowałabym kolejnych 2 tysięcy.

Poniedziałkowym rankiem pobiegłam do Urzędu Miasta zarejestrować moją firmę. Potrzebowałam druk zgłoszenia do ewidencji (patrz załącznik 1), który z łatwością znalazłam na internecie i wydrukowałam. Zapłaciłam 100 zł. Jak na razie moje wydatki wyniosły ok. 450 zł, ponieważ zakup sprzętu zostawiłam sobie na później, kiedy będę już wiedziała, że otworzenie firmy na pewno wypali. W urzędzie powiedzieli mi, że decyzję o zgłoszeniu firmy dostanę do 14 dni. Więc czekałam.

W piątek listonosz przyniósł mi nie lada niespodziankę. Moja firma została zarejestrowana pod określonym numerem w Urzędzie Miasta Pszczyna i dostałam wpis do ewidencji.. Od razu wsiadłam do samochodu i popędziłam do Bielska-Białej w celu uzyskania wpisu do Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej, czyli tzw. numeru REGON. Na szczęście miałam przy sobie kserokopię zaświadczenia o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, oryginał do wglądu i dowód osobisty, bo bez tego nic bym nie załatwiła. Oczywiście nie obeszłoby się bez wypełniania uciążliwych formularzy (patrz zał. 2). Znów kazano mi czekać 14 dni jednak miła pani z biura powiedziała, że może dostanę numer jeszcze dzisiaj lub jutro. No i faktycznie popołudniu już miałam przydzielony REGON.

Teraz mogłam zacząć ubiegać się o NIP (patrz zał. 3). Po tygodniu dostałam już numer i byłam zarejestrowana. Teraz była pora, aby zastanowić się nad formą opodatkowania mojej firmy. Wybrałam się, więc na konsultację z doświadczoną księgową a konkretniej moją mamą. Po długich rozważaniach plusów i minusów różnych opcji wywnioskowałyśmy, że na sam początek najlepiej będzie prowadzić księgowość na zasadach ogólnych. Moje przychody i rozchody wpisywane będą do specjalnych ksiąg (patrz zał. 4,5). Podatek będę płacić tylko od różnicy pomiędzy przychodem a pieniędzmi, które będę wydawała na prowadzenie firmy. Będzie to, tzw. odliczenie od podatku.

Większość spraw formalnych miałam już za sobą. Teraz czas na pieczątkę i konto bankowe.Za pieczątkę, na której znalazło się moje imię i nazwisko, nazwa firmy KROP-ART, adres firmy, czyli mój adres zamieszkania, telefon kontaktowy, Emila firmy, numer NIP no i oczywiście numer REGON zapłaciłam 40 zł. Następnie stanęłam przed trudnym wyborem banku, w którym otworzę moje konto firmowe. W dylemacie pomogła mi strona www.m2m.konta-internetowe.pl/kontafirmowe/. Od razu przyciągnęła mnie jedna z ofert, jednak najpierw wolałam dokładnie przeczytać informacje na temat wszystkich kont. Moja pierwsza myśl była nieomylna. Na moje potrzeby mBank oferował mi najlepsze warunki. Bezpłatne przelewy do ZUS i Urzędu Skarbowego na dodatek otworzenie i prowadzenie rachunku również nie będzie mnie nic kosztować. W ciągu tygodnia wszystkie formalności zostały uiszczone w związku, z czym posiadałam już firmowy rachunek bankowy.

Następnie postanowiłam odwiedzić Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Kolejne papierki do oddania, tym razem druk ZUS ZFA (patrz, zał. 6) i ZUS ZUA (patrz, zał. 7). Pierwszy z tych druków dotyczy zgłoszenia mojej firmy w ZUSie i jej ubezpieczenia, natomiast drugi dotyczy zgłoszenia do ubezpieczenia osoby ubezpieczonej w tym przypadku mnie lub pracowników, których postanowiłam zatrudnić tylko w wypadku pozytywnego rozwinięcia się mojej działalności. Jeżeli chodzi o kwotę składek za ubezpieczenie to jako początkujący przedsiębiorca miałam prawo do skorzystania ze zniżek przez pierwsze dwa lata funkcjonowania firmy. Wnioskując, co miesiąc będę płacić za ZUS ok.250 zł.

Prawnie moja firma już działała. W tym wypadku musiałam pomyśleć nad reklamą i zakupem sprzętu. Znów pomógł mi internet, moje niezastąpione źródło informacji. Najpierw zamówiłam szyld przed dom (koszt ok.200 zł). Firma PIXELMULTIMEDIA pomogła mi w zaprojektowaniu i wykonaniu wizytówek (koszt 45 zł) oraz napisaniu strony internetowej, która wraz z wykupieniem domeny będzie mnie kosztować ok. 400 zł. Dobrze wiedziałam, że jeżeli ktoś szuka firmy w Pszczynie to najpierw wchodzi na bazę firm na stronie www.pless.pl. Weszłam, więc na plessa i dodałam moją firmę. Będę musiała płacić tylko 50 zł na rok. Ogólnie na reklamę potrzebuję ok. 700 zł.

Podsumowując wszystko razem, na samym początku wydałam 5 tys. zł. Oczywiście nie miałam tyle gotówki, więc wzięłam kredyt inwestycyjny w banku PKO BP (patrz zał. 8). Dzięki symulacji komputerowej już przed wzięciem kredytu wiedziałam jakie będę miała koszty miesięczne (patrz zał. 9).

Dziś, czwartego sierpnia mogę stwierdzić, że jak na sam początek nie jest źle. W ciągu jednego miesiąca dostałam dwa zlecenia. Pierwszy to projekt domu, który ma stanąć na dość dużej działce. Koszt, jaki poniesie mój klient przy odbiorze gotowej pracy to ok. 1300 zł. Drugie zlecenie dotyczy zaprojektowania przybudówki obok już gotowego budynku, dzięki czemu mój przychód zwiększy się o jakieś 400 zł. Dalej mam wiele papierkowej roboty i kosztów. Składki ZUS, odprowadzanie podatku (patrz zał. 10), zakup zaopatrzenia no i nieubłagana spłata kredytu. Na firmę wydałam w tym miesiącu 1200 zł. Jak na razie nie mam zbyt wysokich czystych zysków i wiele pracy, jednak mam głęboką nadzieję, że już na początku przyszłego roku moja firma będzie na tyle dobrze prosperować by zatrudnić mojego pierwszego pracownika.

Załączniki bez problemu można znaleźć na stronach internetowych lub w urzędzie skarbowym.

Dodaj swoją odpowiedź