Już w czasach prehistorycznych ludzie zaobserwowali, że przedmioty puszczone spadają. Codzienne potoczne obserwacje mówią nam, że obiekty cięższe znajdą się na ziemi wcześniej niż lżejsze. Jeżeli zrzucimy z pewnej wysokości kulkę kamienną lub metalową oraz piórko, to piórko spadnie później. Co więcej istnieją obiekty takie jak np. mgła, dym czy balony, które pozornie bez udziału siły zewnętrznej unoszą się do góry. Podobne codzienne obserwacje, pomijające opór i siłę wyporu powietrza, przekonały greckiego filozofa Arystotelesa, że proces spadania jest zależny od "natury" przedmiotu. Pogląd ten zawarł w swoich dziełach dotyczących fizyki wydanych w latach 355-322 p.n.e. Starożytni w żaden sposób nie kojarzyli opadania ciał na Ziemi z ruchami planet w niebiosach. Zachowanie ciał niebieskich opisywał model geocentryczny, który nie pozwalał na dostrzeżenie jakichkolwiek analogii pomiędzy ruchem spadającego ciała, a ich torami. Istniało powszechne przekonanie, że ziemia i niebo rządzą się całkowicie odmiennymi prawami.
Więc tak: Powiedzmy że piłka ma masę mPilki = 1kg mZiemi = 6 * 10 ^ 24 kg stała G = 6,673 *10^-11 Nm2/kg2 odległość Ziemi od piłki (w zaokrągleniu promień ziemi ) r = 6370000m Siła wzajemnego odziaływania: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_powszechnego_ciążenia F = G * mPilki * mZiemi /(r^2) F ~ 9,86 N Teraz przyśpieszenie dla piłki a = F / mPilki = 9,86 m / s^ 2 (czyli tyle co przyśpieszenie ziemskie g) dla ziemi a = F / mZiemi= 1,64 * 10^-24 m/ s^2 Jak widać przyśpieszenie ziemi na skutek odziaływania z piłką jest tak małe , że jest niezauważalne