swięta wielkonocne 2011 Temte świeta wielkanoce spędziłam doborze:). W nidziele rano zjełam z całą rodziną śniadanie wielkonocne . Potem część rodziny w tym ja pojechaliśmy do kościała . o godzinie 14 pojechaliśmy do mojej drugiej babci . Była tam cała rodzina . Wspólnie spędziliśmy ten czas. Ok. godziny 20 wróciliśmy do domu . Zaczęłam wysyłać sms do znajomych z życzeniami . W poniedziałek rano przyszli do mnie 3 kolegów o 2-3 lata starsi . Popryskali mnie perfumami . Wyszłam ich pożegnać . Aż tu nagle . Zaczeli mnie lać wodę z 2 litrowej butelki . Miałam całe ubranie mokre . Zmieniłam ubranie i poszłam do kościoła . Gdy wracałam chłopaki ze straży oblali mnie wodę. Wróciłam do domu zminiłam ubranie . A potem przyjechała rodzina . Chodz byłam cała mokra to tamtę święta spominam dobrze:)
W moim życiu święta Wielkanocne odgrywają bardzo dużą wagę. Jeśli mam być szczera obmywają mnie duchowo. Bardzo się cieszę że ten okres zaczął się na nowo, i czekając na nowe wydarzenia z tego roku, wspominam co było dawniej, w okresie minionych świąt. W zeszłoroczną Niedzielę Palmową, tak jak dzisiaj wybrałam się do kościoła na południowe nabożeństwo. Wtedy pogoda bardzo mnie rozpieściła, było piękne pogodne niebo, temperatura około 15 stopni więc ciepło. Miałam niewielką palemkę, lubię takie o małych rozmiarach. Podobają mi się też te wielkie, ale naliczyłam takich w kościele tylko trzy. Potem zostałam nagrodzona cukierkami w konkursie na najładniej ozdobioną palmę. Ucieszyłam się, wielki tydzień się rozpoczął. Potem trzy dni do szkoły, wiadomo jak to jest dużo nauki, ostatnie sprawdziany przed wolnym, bo każdy nauczyciel myśli że po powrocie do szkoły zapomnimy wszystko. Jednak okres ten minał dośc szybko, pogoda dopisała i już w środę zadźwonił ostatni dzwonek. Więc teraz już wolne. Następnego dnia był Wielki Czwartek, smutne święto. Wieczorna msza święta jest urzekająca. Bicie kołatek to coś, co zapamiętam na całe życie. Najpeirw usiadłam na ławce, ale ustapiłam miejsca pewnej starszej pani. Wychodząc z kościoła trochę sie rozczarowałam niebo się zachmurzyło. Potem nadszedł Wielki Piątek, jeszcze smutniejsze święto. Obowiązuje post ścisły, więc cały dzień byłam wygłodniała. Rano wybrałam się z mamą na cmentarz pomodlić za dusze zmarłych. Później malowałam pisanki, a że mam telant atrystyczny wyszły bardzo ładnie. Wieczorem znowu do koscioła. Zapamiętałam że tego dnia padał deszcz, a potem pojawiła się tęcza. Czy to nie dziwne że w dzień, gdy Jezus umiera na krzyżu pojawia się tęcza znak przymierza. Dla mnie trochę dziwne. Wielka Sobota czyli to co kocham. Przystrojenie koszyka bukszpanem, i udekorowanie jego wnętrza pisankami, zająckami i barankami. Święcienie pokarmów, i potem już chciałam jeść, ale wiedziałam że trzeba zaczekać. Więc czekałam. Wieczorem jeszcze do kościoła, a potem do łóżka wiedząc że jutro już Wielka Niedziela. I wreszcie Wielkanoc, mój ulubiony dzień w roku, może oprócz urodzin. Poranne śniadanie, miła atmosfera, zajadanie przekąsek, odwiedziny rodziny z zagranicy. Wieczorna gra w kalambury była najlepsza, serio tak sie wygłupiałam że głowa mała. I oczywiście wizyta w kościele na rezurekcji. Cudowny dzień. Jeszcze należy wspamnieć o Poniedziałku Wielkanocnym. Rano miałam zgotowaną niezłą pobutkę, pistoleciki na wodę poszły w ruch. Ledwo się wyszuszyłam a już byłam mokra. Fajny dzień ale mieć ciagle wilgotną głowę to jakieś parszywe uczucie. Wieczorem uklękłam, i w modlitwie podziękowałam Bogu za tak cudowny okres. Bo świeta to coś wspaniałego i niezwykłego.