14 kwietnia 2009 roku wracając po zakupach do domu.Byłam świadkiem czegoś niezwykłego mianowicie:zauważyłam tajemniczy ogromny obiekt który potrafił latać wysoko nad ziemia.Po krótkiej obserwacji udało mi się wywnioskować że kształt tego obiektu,jest bardzo podobny do statku kosmicznego którego widziałam tylko w filmach science fiction .Nim zdążyłam się obejrzeć statek już wylądował na ziemi,nagle odtworzyły się drzwi... z których wyszli troje kosmitów.Kosmici byli bardzo niewielcy,mieli zieloną karnacje skóry.Jak można było się domyślić bardzo się przestraszyłam,i uciekłam ile sił w nogach niestety kosmici byli szybsi ode mnie i udało im się mnie zatrzymać i zabrać do swojego statku.Bardzo się bałam że chcą mi zrobić jakąś krzywdę... okazało się jednak że potrafią mówić po polsku i są bardzo mili i chcą mnie poprosić o pomoc ponieważ ich statek się zepsuł, a nie umieli go naprawić.Bardzo zrobiło mi się ich żal.Jako że mój tata z wykształcenia jest mechanikiem wiedziałam że tylko on może pomóc.Tata z pracy wracał około godziny 17 więc razem z tajemniczymi gośćmi z marsa poczekałam aż tatuś wróci z pracy.Po powrocie taty do domu od razu poprosiłam go o pomoc,oczywiście zgodził się z wielką chęcią,prosił tylko aby mógł zjeść ponieważ nie miał sił do pracy.Jak już zjadł obiad,wziął z garażu swoje narzędzia i pracował nad naprawą statku.Tata jest jak to mówi mama,,złotą rączką" więc ukończył prace już po 4 godzinach.Kosmici bardzo mi i jemu podziękowali ,i zaprosili do siebie na marsa gdzie bym zjadła ich ulubione potrawy. Byłam bardzo szczęśliwa z zaproszenia i obiecałam sobie że jak kiedykolwiek wyruszę w kosmos to ich odwiedzę.
