Do filharmonii szłam na godzinę........ (np. 18). Ubrałam się elegancko, bo koncert zapowiadał się ciekawie. Miała grać cała orkiestra symfoniczna. Gdy weszłam na salę, było dużo ludzi. W końcu weszła orkiestra. Nastroili się, a następnie wszedł dyrygent. Ukłonił się i zaczęli grać. Pierwszsy utwór............... (np. Walc Piostra Czajkowskiego) był cudowny. Gdy usłyszałam delikatne dźwięki skrzypiec, altówek i fletów, wzruszyłam się. Był tam taki jeden moment gdzie grali tak lirycznie, z takim wczuciem. Noga sama mi zaczęła się ruszać do rytmu. Nie zapomnę chwili gdzie partię solową miały wiolonczele. To było coś! Ostre, a zarazem łagodne wejście. Kolejne utwóry były również ciekawe. Było w nich słychać klarnety, oboje i ogólnie wszystkie instrumenty. Starałam się policzyć wszystkich, ale nie zdołałam. Siedziałam na przodzie więc widziałam wszystko. Na pewno pójdę jeszcze kiedyś na tak cudny koncert! Muzyka - to jest coś! Z sali wyszłam oczarowana. Nawet rozmawiałam z koncertmistrzem! Gra na skrzypcach bardzo długo! Kilkanaście lat! Przepięknie grał. Mam nadzieję, że jeszcze spotkam takich ludzi z pasją.
Opowiedz jak było w filcharmonii (minimum 25 zdań). Będę bardzo wdzięczna bo dopiero dzisiaj się o tym dowiedziałam, a już nie zdążę na jutro iść do filcharmonii.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź