Aktywność znajomych z facebooka Sprawdź, co zainteresowało Twoich znajomych na Onecie! Dowiedz się więcej Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: duży Drukuj IVONA Webreader. Wciśnij Enter by rozpocząć odtwarzanie Każdy człowiek może być charyzmatykiem Rozmowa z najbardziej znanym w Polsce specjalistą od spraw wizerunku, autorem słynnych "Metod Wywierania Wpływu". Czy posiada pan cechy osobowościowe, dzięki którym, jeśli chce, może w określony sposób wpływać na ludzi? Nie, nie posiadam, ale mogę je na zawołanie wywołać. REKLAMA U siebie czy u kogoś? Zarówno u siebie, jak i u kogoś, poprzez bardzo intensywny trening i szkolenia aktorskie. Cieszę się z tego, bo na początku była tylko teoria. Jako matematyk byłem zafascynowany tym, że stać mnie na wyrabianie dowolnych papierków. Kiedy zorientował się pan, że potrafi wywierać wpływ na innych? Moja fascynacja nie jest fascynacją mną samym, ale faktem, że jest to tak łatwe. Fascynuje mnie, jak bardzo ludzie demonizują wywieranie wpływu, magię manipulacji. To wszystko jest trywialne. Każdy człowiek może się tego łatwo nauczyć. Bawi mnie, jak się demonizuje charyzmę. Wiem, że każdy człowiek może być charyzmatykiem. Wykonałem setki eksperymentów, które to udowodniły. Jakich konkretnie? Z danego grona brałem osobę nie posiadającą żadnych cech charyzmatycznych i przez parę miesięcy uczyłem ją. Pozwalałem zaistnieć w towarzystwie ludzi, którzy jej nigdy dotąd nie widzieli. Odbiorcy byli przekonani, że mają do czynienia z urodzonym charyzmatykiem. To był dowód na to, że charyzma jest iluzją. Istnieje tylko wrażenie. Charyzmy jako takiej nie ma w ogóle. Jak to? Tak. Jedyne, co istnieje to wizerunki i relacje. Nie ma pani możliwości, by kogokolwiek poznać, bo nie jest pani nawet w stanie poznać samego siebie. Liczba spędzonych ze sobą lat nie jest żadną gwarancją lepszego poznania partnera. Jedyne, co może pani poznać, to wizerunki. Oczywiście, jedne są lepiej ugruntowane, niektóre słabiej. Ludzie mają złudzenie, że sami siebie znają, to też jest nonsens. Kiedyś prof. Konorski, polski psychiatra, twórca polskiej szkoły Konorskiego powiedział: "To nieprawda, że my mamy umysł, to zdecydowanie umysł ma nas". Oznacza to, że nie tylko nie poznamy sami siebie do końca, ale nie poznamy nawet dobrze. Stąd ludzie mówią często, że są zaskoczeni różnymi swoimi reakcjami. Czy pan, patrząc na kogoś po raz pierwszy, wie więcej niż przeciętny człowiek? Tak, ale to nie jest związane z moimi nadprzyrodzonymi umiejętnościami, tylko konkretnym treningiem i tym, że diagnostyką osobowości i sfery behawioralnej zajmuję się wiele lat. Z twarzy możemy wyczytać konkretne informacje, znając podstawy psychofizjonomiki. Korzysta pan z tego? Proszę temu nie wierzyć. Ludzie pasjonują się takimi bzdurami, to tak jak wiara w czytanie z dłoni lub z charakteru pisma. Pan w to nie wierzy? Nie muszę, bo robiłem eksperymenty. Dla mnie weryfikatorem jest eksperyment. Możemy kogoś bardzo skrzywdzić, analizując jego twarz i z tego wnioskując, jakim jest człowiekiem. Trzy lata temu "The Independent" zamieścił artykuł na ten temat. Dysponowali badaniami, które pozwalają stwierdzić, że ludziom o podobnych rysach twarzy łatwiej się porozumieć, a związki damsko-męskie oparte na tej zasadzie lepiej się układają. Zauważono też, że naturalny zapach powinien być przeciwny. To prawda. Wiem jednak, że zbyt pochopne wnioski wyciągane na podstawie charakteru pisma czy linii papilarnych nie są wiele warte. Niczego w tym nie ma, czy pochopnie nie należy wyciągać wniosków? W rzeczywistości to są jakieś mało znaczące szczegóły. Jeśli ktoś się często uśmiecha, będzie miał charakterystyczne zmarszczki na starość związane z dołkami, które powstają po uśmiechach. Ale o czym to może świadczyć? Może jest wredny, złośliwy i cieszy się ze swoich złośliwości tak często. Ktoś jest smutny od 25 lat i ma zmarszczki nie dlatego, że jest złym człowiekiem, ale może dlatego, że stracił kogoś bliskiego i nie pozbierał się przez 20 lat. Pan mówi o mimice, a ja o małych i dużych oczach, osadzonych głęboko i płytko, o wąskich i pełnych ustach. To są względy genetyczne. Które dziedziczymy razem z cechami. Czy za tym nic nie idzie? Nic kompletnie. Tylko wiara. Ludzie nieprzytomnie chcą w coś wierzyć. Tego typu analizy w 99 proc. są krzywdzące, ponieważ nie są prawdziwe. Takie opisy wnioskowania z twarzy, Amerykanie nazywają "face scanning" i na ogół dotyczą cech negatywnych, a nie pozytywnych. Przy takich analizach doszukujemy się w innych więcej złych rzeczy, a nie powinniśmy tego robić. W takim razie, czym się pan kieruje, gdy partner w biznesie lub znajomy podaje panu rękę? Analizą wizerunku. Nigdy nie analizuję człowieka. Pierwsze wrażenie jest niezwykle ważne. To też przesąd. Zabawne, jak wielu psychologów w tę bzdurę wierzy. To, co jest istotne, to ostatnie wrażenie.
Czy każdy człowiek moze zostać charyzmatykie?m.prosze o pomoc.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź