Nazajutrz rano poszłam do sklepu, w którym mój tata pracuje. Niestety. Taty nie było. Właściciel sklepu powiedział,że dzisiaj ma wolne i pojechał po towar do Torunia. Zmartwiona wróciłam do domu. Byłam cały dzień smutna,że mój tata chce się wyprowadzic. Minął tydzień. Nadal byłam pogrążona w smutku. Kiedy mama poszła do pracy to zadzwonił dzwonek. Był to tata i powiedział: -Córeczko. Przyszedłem po moje ubrania. -Tato! Ale nie .. Ja chcę abyście znów byli razem. - Ja też słońce,ale Twoja mama nie chcę. -Pogadam z nią. Zgoda? -Dobrze. No i zaprosiłam tatusia na herbatkę i ciasteczka nadziewane różą,które upiekłam z mamą. Za pół godziny ktoś zaczął trzaskac się w drzwi była to mama z siatkami,a w niej same pyszności. -Pomożesz mi? -Już. Mamy gościa. -Jakiego? -Zobaczysz. I moja mamusia jak zobaczyła tatę to zaczęła plakac i mowic,że przeprasza i żeby do niej wrócił on z uśmiechem powiedział: -Dobrze! I wszystko skończyło się dobrze. P.S Dodaj sb akapity:)) i jak coś to popraw ;) Pozdrawiam. Może byc to dokonczenie z dialogiem?^^ A i popraw te wyrazy z literką c bo mi nie dziala.
Po wyjściu taty długo nie mogłam zasnąć. Tysiace myśli wirowała mi w głowie. Nazajutrz rano wstałam z łóźka bardzo wcześnie i zeszłam na dół do kuchni. Zjadłam kanapkę, i gdy już miałam iść spowrotem na górę zobaczyłam tatę. Był niewyspany, a to oznaczało tylko jedno- jest w złym humorze. Nagle przypomniało mi się co wczoraj powiedział. Nagle ogarnęła mnie złość. Powiedziałam: - Tato, wczoraj mówiłeś, że nie pojadę na jutrzejszy występ mojego chóru. Czemu? - Już ci mówiłem. Jutro nie mam czasu cię zawieźć do Warszawy i spowrotem!- powiedział. - Ale tato! Cały chór na mnie liczy! Wczoraj w nocy myślałam cały czas o tym jak bardzo cały chór będzie zawiedziony! I na dodatek pewnie wszyscy mnie znienawidzą!- krzyknęłam. - Mówiłem ci juz coś na ten temat!- krzyknął w odpowiedzi na moje krzyknięcie. - Tato, musze ci coś powiedzieć- powiedziałam uspokajając się- coś bardzo ważnego. - Co takiego?- zapytał. - Ja w przeciwieństwie do ciebie spełniam swoje marzenia, lecz ty mi to utrudniasz. Już nie jeden raz tak było, a ty ciągle pracujesz i pracujesz! - Tak, a więc ja ci to utrudniam?- powiedział z ironią w głosie. -Tak!- krzyknęłam. Po chwili zobaczyłam smutne oczy mego taty: - Jeżeli kiedykolwiek utrudniałem ci spełnianie twoich marzeń to przepraszam- powiedział. Zrozumiałam, że nie potrzebnie na niego krzyczałam. - Wybaczysz mi?- zapytała tata. - Tak- odpowiedziałam bez wachania. I skończyło się tak, że odwołal swoje spotkanie z biznesmenem jakiejś tam korporaci i zawiózł mnie na występ.