Reporter: Dzień dobry panu. Czy mógłbym zadać panu kilka pytań dotyczących pana życia? Alkoholik: Oczywiście. R: Na początek naszej rozmowy chciałbym się dowiedzieć jak długo jest pan alkoholikiem? A: Ponad osiem lat. R: To całkiem sporo. W jakich okolicznościach sięgnął pan po alkohol poraz pierwszy? A: Na imprezie z okazji osiemnastki kolegi. Byłem wtedy w drugiej klasie liceum. R: I już wtedy zaczął pan nałogowo pić? A: Nie, wtedy piłem tylko okazjonalnie. Nie ciągnąło mnie zbytnio w tych czasach do alkoholu. R: Więc od kiedy zaczął się pana problem? A: Od czasu pójścia na studia. Miałem wtedy dwadzieścia lat. Dowiedziałem się, że mój najlepszy przyjaciel został zmarł po długiej walce z chorobą nowotworową. Sięgnąłem wtedy tylko po piwo, aby zapić smutki. Nie pomogło, więc sięgnąłem po drugie. R: I tak zaczęła się pańska "Przygoda"? A: Tak, to było bardzo trudne. Robert, czyli mój zmarły przyjaciel, był dla mnie jak rodzina, której nigdy nie miałem. Opiekowała się mną tylko matka, która trafiła do więzienia za handel narkotykami, gdy miałem tylko pięć lat. Od tamtego momentu wychowywałem się w domu dziecka, bo dziadkowie nie chcięli się mną zajmować. R: Widzę, że miał pan bardzo trudne dzieciństwo. A: Tak, to także pogłębiało moją tęsknotę po przyjacielu. Gdy zmarł, zaczęły powracać do mnie obrazy z dzieciństwa. Piłem by zapomnieć. gdy piwo nie pomagało sięgałem po wódkę. Najpierw dwa razy dziennie, potem trzy, aż skończyło się na tym, że piłem przez całe dnie. R: Jak wówczas toczyło się pana życie? A: Przestałem chodzić na zajęcia, czego skutkiem były kiepskie, a raczej brak, wyników na egzaminach. Następnie wyrzucili mnie z akademika, więc trafiłem na ulicę. R: I co było potem? A: Poznałem paru bezdomnych z problemem podobnym do mojego. Ale nie była to prawdziwa przyjaźń. Szybko od nich odeszłęm, bo często się kłóciliśmy o to kto będzie rzebrał na wódkę. R: Pomyślał pan, że znalazł nowych przyjaciół, a tak naprawdę oni chcięli tylko pana wykorzystać. Jak się pan z tym czuł? A: Nie pamiętam tego dokłądnie, bo przez nadmierne ilości alkoholu byłem nie do życia. Jednak los się do mnie uśmiechną dwa miesiące po tym wydarzeniu. R: Co ma pan na myśli? A: Gdy grzebałem w śmietnikach w pobliskim parku w poszukiwaniu puszek od piwa, które mógłbym sprzedać w skupie, zaczepiłą mnie pewna kobieta. Powiedziała, że jest z ośrodka dla bezdomnych i czy niechciałbym się z nią tam udać. R: I co pan jej odpowiedział? A: Że byłoby to bardzo miłe, ale jestem alkoholikiem. Dobrze wiedziałem, że alkoholikó nie przyjmują do trakich ośrodków. Ale Anna była bardzo miła, powiedziała, że jest także wolontariuszką w zakładzie w którym leczy się uzależnienia. Zgodziłęm się, bo miałem już dość spania na ulicy. R: Jak skończyła się pańska terapia w ośrodku? A: W ośrodku poznałem wspaniałych ludzi, ludzi z problemami podobnymi do moich. To było niesamowite, jak wszyscy się tam wspierali. Przez trzy lata, które tam spędziłęm bardzo zbliżyłem się do kilku osób. Wyszedłem z niego jako inny człowiek otoczony przyjaciółmi, a także żoną. R: Niesamowite. Kim jest pana wybranka? A: Małgorzata, jedna z podopiecznych ośrodka. Od samego początku była ze mną blisko. R: A co się stało z Anną? A: Nadal się spotykamy. To bradzo dobra przyjaciółka Małgosi. Była naszą świadkową na ślubie, a teraz prawdopodobnie zostanie chrzesną naszego dziecka. R: Dziecka? A: Tak, Małgosia jest już w piątym miesiącu ciąży. R: Moje gratulacje. Bardzo się cieszę, że udało się panu stworzyć rodzinę i wyjść na prostą. Bardzo panu dziękuję za tę rozmowę. A: I ja też dziękuję. Mam nadzieję, że się przyda ;) PS: Przepraszam jeżeli są jakieś błędy, ale pisałam to na szybko, więc nawet ich nie sprawdzałam.
Napisz wywiad z alkoholikiem . Układ i konstrukcja pytań . Pytania powinny być tak ułożone aby rozmówca udzielił wyczerpującej wypowiedzi . Proszę o pomoc .
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź