1.o czym i co Jan Paweł II mówi do rodzin, w swoim liście? 2.albo proszę o streszczenie Listu do Rodzin. ; ) 1. długość na kartkę a4 z góry dziękuję. :*

1.o czym i co Jan Paweł II mówi do rodzin, w swoim liście? 2.albo proszę o streszczenie Listu do Rodzin. ; ) 1. długość na kartkę a4 z góry dziękuję. :*
Odpowiedź

to jest lis  do rodzin ....Z okazji roku Rodziny 1994 Drogie Rodziny, 1. Obchodzony w Kościele Rok Rodziny stanowi dla mnie dogodną okazję, aby zapukać do drzwi Waszych domów, pragnę bowiem z Wami wszystkimi się spotkać i przekazać Wam szczególne pozdrowienie. Czynię to za pośrednictwem tego Listu, odwołując się do słów wypowiedzianych w Encyklice Redemptor hominisw pierwszych dniach mej Piotrowej posługi. Pisałem wtedy: "Człowiek jest drogą Kościoła"1. To zdanie mówi naprzód o różnych drogach, jakimi chadza człowiek, ażeby równocześnie wyrazić, jak bardzo Kościół stara się iść wraz z człowiekiem po tylu różnych drogach jego ziemskiej egzystencji. Kościół stara się uczestniczyć w radościach i nadziejach, a także w trudach i cierpieniach2ziemskiego pielgrzymowania ludzi z tym głębokim przeświadczeniem, że to sam Chrystus wprowadził go na te wszystkie drogi: że On sam dał Kościołowi człowieka i równocześnie mu go zadał jako "drogę" jego posłannictwa i posługi. Rodzina drogą Kościoła 2. Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć. Wszak normalnie każdy z nas w rodzinie przychodzi na świat, można więc powiedzieć, że rodzinie zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem. A jeśli w tym przyjściu na świat oraz we wchodzeniu w świat człowiekowi brakuje rodziny, to jest to zawsze wyłom i brak nad wyraz niepokojący i bolesny, który potem ciąży na całym życiu. Tak więc Kościół ogarnia swą macierzyńską troską wszystkich, którzy znajdują się w takich sytuacjach, ponieważ dobrze wie, że rodzina spełnia funkcję podstawową. Wie on ponadto, iż człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie.Ale nawet kiedy wybiera życie w samotności - to i tutaj rodzina pozostaje wciąż jak gdyby jego egzystencjalnym horyzontem jako ta podstawowa wspólnota, na której opiera się całe życie społeczne człowieka w różnych wymiarach aż do najrozleglejszych. Czyż nie mówimy również o "rodzinie ludzkiej", mając na myśli wszystkich na świecie żyjących ludzi? Rodzina bierze początek w miłości, jaką Stwórca ogarnia stworzony świat, co wyraziło się już "na początku", w Księdze Rodzaju (1,1), a co w słowach Chrystusa w Ewangelii znalazło przewyższające wszystko potwierdzenie: "Tak [...] Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał" (J 3,16). Syn Jednorodzony, współistotny Ojcu, "Bóg z Boga i Światłość ze Światłości", wszedł w dzieje ludzi poprzez rodzinę:"przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, [...] ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu"3. Skoro więc Chrystus "objawia się w pełni człowieka samemu człowiekowi"4, czyni to naprzód w rodzinie i poprzez rodzinę, w której zechciał narodzić się by wzrastać. Wiadomo, że Odkupiciel znaczną część swego życia pozostawał w ukryciu nazaretańskim, będąc "posłusznym" (por. Łk 2,51) jako "Syn Człowieczy" swej Matce Maryi i Józefowi cieśli. Czyż to synowskie "posłuszeństwo" nie jest już pierwszym wymiarem posłuszeństwa Ojcu "aż do śmierci" (Flp 2,8), przez które odkupił świat? Tak więc Boska tajemnica Wcielenia Słowa pozostaje w ścisłym związku z ludzką rodziną. Nie tylko z tą jedną, nazaretańską, ale w jakiś sposób z każdą rodziną, podobnie jak Sobór Watykański II mówi, że Syn Boży przez swoje Wcielenie "zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem"5. Kościół, idąc za Chrystusem, który "przyszedł" na świat, "aby służyć" (Mt 20,28), uważa służbę rodzinie za jedno ze swych najistotniejszych zadań - i w tym znaczeniu zarówno człowiek, jak i rodzina są "drogą Kościoła". Rok Rodziny 3. Z tych właśnie powodów Kościół wita z radością inicjatywę Międzynarodowego Roku Rodziny 1994, podjętą przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Świadczy ona o tym, jak istotna i podstawowa jest sprawa rodziny dla wszystkich społeczeństw i państw wchodzących w skład ONZ. Jeśli Kościół pragnie w tej inicjatywie narodów uczestniczyć, to dlatego, że sam został posłany przez Chrystusa do "wszystkich narodów" (por. Mt 28,19). Nie po raz pierwszy zresztą Kościół na swój sposób podejmuje międzynarodowe inicjatywy ONZ. Wystarczy wspomnieć, choćby Międzynarodowy Rok Młodzieży w roku 1985. W ten sposób zamysł wyrażony w Konstytucji soborowej Gaudium et spes - zamysł tak drogi papieżowi Janowi XXIII - znajduje właściwe sobie urzeczywistnienie: Kościół jest obecny w świecie współczesnym. Tak przeto w uroczystość Świętej Rodziny 1993 rozpoczął się w całej Wspólnocie kościelnej "Rok Rodziny" jako jeden ze znaczących etapów przygotowania do Wielkiego Jubileuszu roku 2000, który wyznacza kres drugiego i początek trzeciego tysiąclecia od narodzenia Jezusa Chrystusa. Rok Rodziny skierowuje nasze myśli i serca w stronę Nazaretu, gdzie dnia 26 grudnia ubiegłego roku został on oficjalnie zainaugurowany Ofiarą Eucharystyczną, sprawowaną przez Legata papieskiego. Jest rzeczą ważną przez cały ten rok odwoływać się do świadectw miłości i troski Kościoła o rodzinę ludzką. Miłości i troski wyrażającej się w sposób znamienny już od samych początków chrześcijaństwa, kiedy rodzina była określana jako "domowy Kościół". W naszych czasach często wracamy do tego wyrażenia "Kościół domowy", przyjętego przez Sobór6, pragniemy bowiem, ażeby to, co się w nim zawiera, nigdy nie uległo "przedawnieniu". Pragnienia tego nie osłabia świadomość bardzo odmiennych warunków, w jakich bytują ludzkie rodziny w świecie współczesnym. Właśnie dlatego tak bardzo znamienny jest tytuł "Poparcie należne godności małżeństwa i rodziny"7, którym posłużył się Sobór w Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spesdla wyrażenia zdań Kościoła w tej szerokiej dziedzinie. Kolejnym ważnym punktem odniesienia po Soborze jest posynodalna Adhortacja Apostolska Familiaris consortio z 1981 roku. W tekście tym wyraża się rozległe i zróżnicowane doświadczenie rodziny, która wśród tylu ludów i narodów wciąż pozostaje na wszystkich kontynentach "drogą Kościoła", a w jakimś znaczeniu staje się nią jeszcze bardziej tam, gdzie rodzina doznaje wewnętrznych kryzysów, gdy narażona bywa na szkodliwe wpływy kulturowe, społeczne i ekonomiczne, które nie tylko osłabiają jej spoistość, ale wręcz utrudniają jej powstanie. Modlitwa 4. Niniejszy List pragnę skierować nie do rodziny "in abstracto", ale do konkretnych rodzin na całym globie, żyjących pod każdą długością i szerokością geograficzną, pośród całej wielości kultur oraz ich dziedzictwa historycznego. Właśnie miłość, jaką Bóg "umiłował świat" (J 3,16) - ta miłość, jaką Chrystus "do końca [...] umiłował" (J 13,1) każdego i wszystkich, pozwala na takie otwarcie i na takie przesłanie do każdej rodziny, stanowiącej "komórkę" w wielkiej i powszechnej "rodzinie" ludzkości. Bóg, Stwórca wszechświata oraz Słowo Wcielone, Odkupiciel ludzkości są źródłem otwarcia się na wszystkich ludzi jako braci i siostry, i skłaniają nas do obejmowania ich wszystkich tą modlitwą, która zaczyna się od słów "Ojcze nasz". Modlitwa zawsze sprawia, że Syn Boży jest wśród nas: "gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt 18,20). Niechaj tenList do Rodzin stanie się zaproszeniem Chrystusa do każdej ludzkiej rodziny, a poprzez rodzinę zaproszeniem Go do wielkiej rodziny narodów, abyśmy z Nim razem mogli powiedzieć w prawdzie: "Ojcze nasz!" Trzeba, ażeby modlitwa stała się dominantą Roku Rodziny w Kościele: modlitwa rodziny, modlitwa za rodziny, modlitwa z rodzinami. Rzecz znamienna, że właśnie w modlitwie i przez modlitwę człowiek odkrywa w sposób najprostszy i najgłębszy zarazem właściwą sobie podmiotowość: ludzkie "ja" potwierdza się jako podmiot najłatwiej wówczas, gdy jest zwrócone do Boskiego "Ty". Odnosi się również do rodziny.Jest ona nie tylko podstawową "komórką" społeczeństwa, ale posiada równocześnie właściwą sobie podmiotowość. I ta podmiotowość rodziny również znajduje swe pierwsze i podstawowe potwierdzenie, a zarazem umocnienie, gdy spotyka się we wspólnym wołaniu "Ojcze nasz". Modlitwa służy ugruntowaniu duchowej spoistości rodziny, przyczyniając się do tego, że rodzina staje się silna Bogiem. W liturgii Sakramentu Małżeństwa celebrans modli się słowami: "Prosimy Cię, Boże, ześlij swoje błogosławieństwo na tych nowożeńców [...] i wlej w ich serca moc Ducha Świętego"8. Trzeba, aby z tego "nawiedzenia serc" płynęła wewnętrzna moc ludzkich rodzin - moc jednocząca je w miłości i prawdzie. Miłość i troska o wszystkie rodziny 5. Niech Rok Rodziny stanie się powszechną i nieustanną modlitwą "Kościołów domowych" i całego Ludu Bożego! Niech w tej modlitwie znajdą swoje miejsce również rodziny zagrożone czy chwiejące się, również i te zniechęcone, rozbite lub znajdujące się w sytuacjach, które Familiaris consortio określa jako "nieprawidłowe"9. Trzeba, ażeby czuły się ogarnięte miłością i troską ze strony braci i sióstr. Równocześnie modlitwa Roku Rodziny niech będzie odważnym świadectwem rodzin, które we wspólnocie rodzinnej znajdują spełnienie swego życiowego powołania: ludzkiego i chrześcijańskiego. A ileż ich jest wszędzie, w każdym narodzie, diecezji i parafii! Pomimo wszystkich "sytuacji nieprawidłowych" wolno żywić przekonanie, że te właśnie rodziny stanowią "regułę". Ich świadectwo jest ważne także dlatego, ażeby człowiek, który się w nich rodzi i wychowuje, wszedł bez wahania czy zwątpienia na drogę dobra, jakie jest wpisane w jego serce. Na rzecz takiego zwątpienia zdają się usilnie pracować różne programy przy pomocy potężnych środków, jakie pozostają do ich dyspozycji. Niejednokrotnie trudno się oprzeć przeświadczeniu, iż czyni się wszystko, aby to, co jest "sytuacją nieprawidłową", co sprzeciwia się "prawdzie i miłości" we wzajemnym odniesieniu mężczyzn i kobiet, co rozbija jedność rodzin bez względu na opłakane konsekwencje, zwłaszcza gdy chodzi o dzieci - ukazać jako "prawidłowe" i atrakcyjne, nadając temu zewnętrzne pozory fascynacji. W ten sposób zagłusza się ludzkie sumienie, zniekształca to, co prawdziwie jest dobre i piękne, a ludzką wolność wydaje się na łup faktycznego zniewolenia. Jakże aktualne stają się wobec tego Pawłowe słowa o wolności, do której wyzwala nas Chrystus, oraz o zniewoleniu przez grzech (por. Ga 5,1)! Widać jak bardzo odpowiedni, a nawet potrzebny jest Rok Rodziny w Kościele. Jak bardzo konieczne jest świadectwo tych wszystkich rodzin, które znajdują w nich prawdziwe spełnienie swego życiowego powołania. Jak bardzo też pilna jest ta - przez cały glob idąca i narastająca - wielka modlitwa rodzin, w której wyraża się dziękczynienie za miłość w prawdzie, za "nawiedzenie serc" przez Ducha-Pocieszyciela10, za obecność Chrystusa pośród rodziców i dzieci: Chrystusa Odkupiciela i Oblubieńca, który "umiłował nas aż do końca" (por. J 13,1). Jesteśmy głęboko przekonani, że miłość ta jest największa (por. 1 Kor. 13,13). Wierzymy, iż zdolna jest ona przewyższyć to wszystko, co nie jest miłością. Niech wznosi się modlitwa Kościoła, modlitwa rodzin - wszystkich "domowych Kościołów" i niech będzie w tym roku słyszana, naprzód przez Boga, a także przez ludzi! Ażeby nie popadali w zwątpienie. Ażeby nie ulegali mocy pozornego dobra, które stanowi sam rdzeń każdej pokusy. W Kanie Galilejskiej, dokąd Jezus był zaproszony na gody weselne, słyszymy wezwanie Jego Matki: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5). To wezwanie odnosiło się wówczas do sług weselnych. Odnosi się ono jednak pośrednio do nas wszystkich, którzy oto wkraczamy w Rok Rodziny. To, co mówi do nas Chrystus w tym momencie, zdaje się być w szczególności właśnie wezwaniem do wielkiej modlitwy z rodzinami i za rodziny. Matka Chrystusa zaprasza nas, abyśmy przez tę modlitwę zjednoczyli się z Jej Synem, który miłuje każdą ludzką rodzinę. Dał temu wyraz zaraz na początku swej odkupieńczej misji, właśnie przez swą uświęcającą obecność w Kanie Galilejskiej. Ta Chrystusowa obecność trwa. Prośmy za wszystkie rodziny całego świata, modląc się przez Niego, z Nim i w Nim do Ojca, "od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi" (Ef 3,15). I CYWILIZACJA MIŁOŚCI "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich" 6. Nasz wielki i zróżnicowany kosmos - świat istot żyjących - wpisany jest w ojcostwo samego Boga jako w swój odwieczny pierwowzór (por. Ef 3,14-16). Wpisany jest - oczywiście - na zasadzie rozległej analogii. Poprzez tę analogię, która wyraża się już na początku, w Księdze Rodzaju, dochodzimy do wyodrębnienia ludzkiego rodzicielstwa, a więc także ludzkiej rodziny. Kluczem do tego jest bardzo mocno uwydatniona w tym samym tekście zasada "obrazu" i "podobieństwa" Boga samego (por. Rdz 1,26). Bóg stwarza mocą swego słowa: "Niechaj się stanie" (np. Rdz. 1,3). Rzeczą znamienną jest, iż to stwórcze słowo Boga - w przypadku stworzenia człowieka - dopełnione jest zwrotem: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam" (Rdz 1,26). Stwórca jak gdyby wchodził w siebie przed stworzeniem człowieka, szukając wzoru i natchnienia w tajemnicy swojego Bytu, która poniekąd już tutaj objawia się jako Boskie "My". Z tej tajemnicy Bóg wyprowadza stwórczo ludzką istotę. Czytamy: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzyłmężczyznę i niewiastę" (Rdz 1,27). Do tych nowych istot Stwórca mówi, błogosławiąc: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,28). Księga Rodzaju używa tych samych słów, co przy stworzeniu innych istot żyjących: "rozmnażajcie się" - równocześnie jednak ich sens analogiczny jest bardzo wyraźny. Czyż nie jest to właśnie analogia rodzenia i rodzicielstwa, którą trzeba odczytywać poprzez cały kontekst" Żadna z istot żyjących poza człowiekiem nie została stworzona "na obraz i podobieństwo Boga". Ludzkie Rodzicielstwo jest biologicznie podobne do prokreacji innych istot żyjących w przyrodzie, ale istotowo jest "podobne" - ono jedno - do Boga samego. Takie właśnie rodzicielstwo stoi u podstaw rodziny jako ludzkiej wspólnoty życia: jako wspólnoty osób zjednoczonych w miłości (comunio personarum). W świetle Nowego Testamentu widać wyraźnie, że odniesienia dla tej wspólnoty, jej pierwowzoru, należy szukać w Bogu samym. Zawiera się on w trynitarnej tajemnicy Jego Życia. Boskie "My" jest przedwiecznym prawzorem dla ludzkiego "my" - tego przede wszystkim, jakie mają stanowić mężczyzna i kobieta, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga samego. Słowa Księgi Rodzaju zawierają prawdę o człowieku, której odpowiada najszerzej rozumiane doświadczenie ludzkości: człowiek jako mężczyzna i kobieta "od początku" - całe życie ludzkiej zbiorowości - wspólnoty, społeczności i społeczeństwa noszą znamię tej pierwotnej dwoistości. Stanowi o niej męskość i kobiecość poszczególnych osób, a każda wspólnota czy społeczność czerpie z tej dwoistości swą szczególną charakterystykę i szczególne bogactwo we wzajemnym dopełnianiu się osób. Zapis Księgi Rodzaju dotyczący dzieła stworzenia zdaje się mówić o tym nade wszystko, gdy stwierdza: "mężczyzną i kobietą stworzył ich" (por. Rdz 1,27). Jest to również pierwsze stwierdzenie jednakowej godności obojga: oboje na równi są osobami. Osobowa konstytucja obojga oraz osobowa godność jest "od początku" wyznacznikiem dobra wspólnego ludzkości w różnych wymiarach i zakresach. Do tego dobra wspólnego wnoszą oboje: mężczyzna i kobieta, właściwy sobie wkład. Dzięki temu dobro wspólne ludzi posiada u samych podstaw charakter komunijny i komplementarny zarazem. Przymierze małżeńskie 7. Rodzinę rozumiało się zawsze jako pierwszy i podstawowy wyraz natury społecznej człowieka. Dziś rozumie się ją zasadniczo w taki sam sposób. Równocześnie jednak w naszych czasach zostaje uwydatnione to, co dla tej najmniejszej, a zarazem fundamentalnej ludzkiej społeczności jest istotne od strony mężczyzny i kobiety jako osób. Rodzina jest społecznością osób, dla których właściwym sposobem bytowania - wspólnego bytowania - jest "komunia": communio personarum. W tym wyraża się też - z uwzględnieniem całej dysproporcji bytowej - podobieństwo do Boskiego "My". Tylko osoby zdolne są do bytowania "in communione". Rodzina bierze początek z takiej małżeńskiej wspólnoty, którą Sobór Watykański II określa jako "przymierze". W tym przymierzu mężczyzna i kobieta "wzajemnie się sobie oddają i przyjmują"11. Księga Rodzaju naprowadza nas na tę prawdę, gdy mówiąc o konstytuowaniu się rodziny poprzez małżeństwo, stwierdza: "Mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (Rdz 2,24). Chrystus w Ewangelii, w rozmowie z faryzeuszami przytacza te same słowa, dodając: "A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela" (Mt 19,6). Na nowo ujawnia On treść normatywną, jaką w sobie zawiera stwierdzenie faktu, który istniał od początku (Mt 19,8). Fakt ten zawsze nosi w sobie tę samą zawartość normatywną. Jeżeli Nauczyciel ją "teraz" potwierdza, to dlatego, aby u progu Nowego Przymierza uczynić dla wszystkich jasnym i jednoznacznym charakter nierozerwalnymałżeństwa jako fundamentu dobra wspólnego rodziny. Kiedy wraz z Apostołem zginamy kolana przed Ojcem, od którego bierze początek wszelkie rodzicielstwo (por. Ef 3,14-15), wiemy, iż rodzicielstwo jest wydarzeniem, przez które rodzina, już zaistniała dzięki przymierzu małżeńskiemu, urzeczywistnia się "w pełnym i specjalnym sensie"12. Macierzyństwo urzeczywistnia się za sprawą ojcostwa, a równocześnie ojcostwo za sprawą macierzyństwajako owoc tej życiodajnej dwoistości, jaką Stwórca obdarzył istotę ludzką "od początku". W niniejszym Liście do Rodzin pojawiają się dwa pojęcia, które są sobie bliskie, ale nie tożsame. Jest to pojęcie "komunii" oraz pojęcie "wspólnoty"."Komunia" dotyczy relacji międzyosobowej pomiędzy "ja" i "ty". "Wspólnota" natomiast zdaje się ten układ przekraczać w kierunku "społeczności"," w kierunku jakiegoś "my". Rodzina jako wspólnota osób jest równocześnie pierwszą ludzką "społecznością". Rodzina powstaje wówczas, gdy urzeczywistnia się przymierze małżeńskie, które otwiera małżonków na dozgonną wspólnotę miłości i życia, dopełniając się w sposób specyficzny poprzez zrodzenie potomstwa. W ten sposób "komunia małżonków daje początek "wspólnocie", jaką jest rodzina. Cała ta "wspólnota" rodzinna jest dogłębnie przeniknięta tym, co stanowi samą istotę "komunii". Czyż jakakolwiek inna "komunia" może być porównana z tą, jaka istnieje pomiędzy matką a dzieckiem, tym dzieckiem, które ona naprzód nosi w swym łonie, a potem wydaje na świat" Wraz z zaistnieniem rodziny pojawia się nowa jedność, w której "komunijna" jedność rodziców znajduje swe dopełnienie. Doświadczenie uczy, iż dopełnienie to jest zarazem powinnością oraz wyzwaniem. Powinność zwraca się w stronę małżonków oraz ich pierwotnego przymierza. Zrodzone przez nich dzieci powinny umocnić przymierze, wzbogacając i pogłębiając małżeńską komunię ojca i matki. Jeśli bywa inaczej, wówczas natychmiast trzeba pytać, czy egoizm, który z powodu grzeszności człowieka - kryje się także w miłości mężczyzny i kobiety, nie jest silniejszy od tej miłości. Trzeba, aby małżonkowie zdawali sobie z tego sprawę. Trzeba też, aby od początku mieli serca i myśli zwrócone w stronę Boga; w stronę Tego, "od którego pochodzi wszelkie rodzicielstwo", ażeby ich ludzkie rodzicielstwo stawało się za każdym razem źródłem odnowienia miłości. Samo w sobie jest rodzicielstwo potwierdzeniem miłości, pozwala odkrywać za każdym razem jej rozmiar i pierwotną głębię. Nie dzieje się to jednak w sposób automatyczny. Jest zadane obojgu: mężowi i żonie. Stanowi w życiu każdego taką "nowość" i takie bogactwo, że nie można do niego przybliżać się inaczej, jak "na kolanach". Doświadczenie uczy, że te ludzkie miłości, które same z siebie zorientowane są w stronę rodzicielstwa, macierzyństwa i ojcostwa, nieraz doznają głębokiego kryzysu, są zagrożone. W takich sytuacjach należałoby zwrócić się do poradni małżeńskich i rodzinnych, w których można uzyskać pomoc psychologów oraz psychoterapeutów odpowiednio przygotowanych. Nie można jednak zapominać, że w mocy pozostają zawsze te słowa Apostoła: "zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi". Małżeństwo, sakramentalne małżeństwo, jest przymierzem osób w miłości. A miłość może być ugruntowana i chroniona tylko przez Miłość, tę Miłość, jaka "rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5). Czyż modlitwa Roku Rodziny nie powinna się skupić wszędzie - a zwłaszcza w niektórych środowiskach - na tym właśnie punkcie krytycznym i decydującym, jaki stwarza prze

Dodaj swoją odpowiedź