Chciałabym mieć psychikę z żelaza, która to wszystko dźwignie bez zająknięcia, ciepło acz stanowczo i do tego jeszcze z humorem. Niestety, jestem mocno niedoskonała i coraz częściej towarzyszy mi lęk, że “coś zrobię źle”. Póki co całą (lub prawie całą) swoją życiową energię wkładam w to, żeby w miarę spokojnie reagować na sceny i histerie, a przy tym nie zwariować i zadbać o własny komfort psychiczny. Rzecz jasna, łatwiej mi zrobić to pierwsze, z drugim gorzej. Przyznaję, że jestem dość mocno wykończona. Najgorsze w tym wszystkim jest to okropne poczucie bezradności, jeśli dziecko chce czegoś, czego my mu nie chcemy/nie możemy dać. Bezradności, która bierze się z wątpliwości, czy dobrze postępuję. Bezradności na widok tak bardzo silnych emocji u dziecka. Do tego dochodzi szok związany z siłą własnych emocji, które trzeba powstrzymać. Mogłabym mnożyć przykłady.
-Mamo czy mogłabym iść do kina ? -Nie . Masz złe oceny więc nie możesz pójść . - Mamusiu poprawię się . - Nie pierwszy raz tak mówisz . - Prosze , błagaaam . - Nie . Ja myslę o twojej przyszłości . Kiedyś zrozumies zze robię to z miłości do cb . - Dobrze , mamo . Wiem ze nie jest super xd . Ale lepszy rydz niż nic ; ).