Moim najszczęśliwszym dniem w życiu był 6.10.2016 tego dnia dostałam nową nadzieję na leprze życie.Tego dnia czułam się ciężko ale szczęśliwie był to pierwszy dzień po operacji którą przeszłam dzień wcześniej.Do tej pory żyłam w wielkim bólu i strachu problemy z kręgosłupem były tak poważne że groziło mi resztę swoich dni siedząc na wózku inwalidzkim.W Warszawie doktor podjął się zoperować mój kręgosłup.Operacja trwala osiem godzin i byla bardzo poważna.Ale dzieki Bogu skoczyła się sukcesem i dnia szóstego mogłam już poruszać swoimi nogami .Moja radość sięgała zenitu .W tym nadzieja na życie bez bólu,nikomu nie życzę tego strachu który przeżywałam przed operacją
To był wyjątkowy dzień- ja , moi bracia, no i oczywiście tata, wybraliśmy się na ryby. Na ten wypad przygotowywaliśmy się kilka dni. Brat ma swoją wędkę, bo dostał ją od chrzestnego. Ja skombinowałem sobie „kija” od wujka, a tata od kolegi. Prawie przez cały tydzień zbieraliśmy robaki, a żeby ryby lepiej brały, tata ugotował kukurydzę. Poza tym na eskapadę wzięliśmy ze sobą kiełbaski i napoje- to na wszelki wypadek, aby nie umrzeć z głodu. Połów był wyśmienity. Wędka wujka przyniosła mi szczęście. Z wody wyciągnąłem suma, który ważył około 2 kilogramy i rzadkiego amura, którego sprzedałem jednemu panu za tysiąc złotych. Opłaciło mi się. Tata też coś tam złowił, tylko młodszy brat był niezadowolony, bo jemu brały tylko małe rybki.