Napisz rencenzje jakiee rzeczy,przedmiotu wybranego przez siebie w muzeum podziemia rynku w krakowie (moze to byc: waga, duży wóz, itd) WYbierz cie samii Prosze o pomoc licze na was dam najj i co tylko chceciee:DDD

Napisz rencenzje jakiee rzeczy,przedmiotu wybranego przez siebie w muzeum podziemia rynku w krakowie (moze to byc: waga, duży wóz, itd) WYbierz cie samii Prosze o pomoc licze na was dam najj i co tylko chceciee:DDD
Odpowiedź

Sztuka portretowa w państwie Mogołów i w Europie Portret przedstawiający Ludwikę Marię-Teresę – Louise Marie-Thérèse (1664-1732), zakonnicę z klasztoru benedyktynek w Moret. Kolor jej skóry irytował, wzbudzał emocje i mnożył plotki. Niektórzy rozpowiadali, że jest córką Ludwika XIV. Obraz znajduje się w Bibliothèque Sainte-Geneviève w Paryżu. Pod względem artystycznym i warsztatowym jest to malunek wyjątkowo słaby. Wydaje się to niewiarygodne, ale Ludwik XIV nigdy nie zaniedbywał obowiązków małżeńskich i niezwykle szanował swoją małżonkę – dzielił z nią łoże aż do jej śmierci. Jak wiadomo, dwór francuski nie był miejscem kameralnym, cichym i skrytym, w którym niezauważalnie mogło dojść do potajemnego romansu. Panowała tam sztywna etykieta, a królowa Maria-Teresa – w dzieciństwie poddana rygorystycznemu wychowaniu na dworze hiszpańskich Habsburgów – była stale otoczona towarzystwem wścibskich i nieustannie plotkujących dworzan. Poza tym, inaczej wówczas postrzegano prywatność. Arystokracji wszędzie towarzyszyła spora grupa domowników, pokojowców i pokojówek. Nawzajem więc śledziły się setki par oczu i obgadywały setki jęzorów. Niektórym z tych osób wynalazek pisma służył wyłącznie do pisania donosów. Mimo to do romansów dochodziło. Jednak w przypadku królowych, niewierność małżeńska była sprawą wagi państwowej. Tylko król mógł sobie pozwolić na utrzymywanie metres i płodzenie bękartów, nawet czarnoskórych. W swoich pamiętnikach Louis de Rouvroy, książę Saint-Simon, uczciwie przyznał, że w kwestii dotyczącej legendy o czarnoskórej zakonnicy z Moret-sur-Loing, a zwłaszcza tego, że miała być ona córką Ludwika XIV, powoływał się na złośliwe plotki i pogłoski, których dalszym fałszowaniem zajmował się zgryźliwy oszczerca, kłamca, oszust i kryminalista, ukrywający się pod nazwiskiem Wolter (Voltaire). Posiadania przez Ludwika XIV negroidalnej córki nie można wykluczyć. W tym czasie dyplomacja francuska utrzymywała przyjazne kontakty z sułtanatem Maroka z klanu Alawitów, zwłaszcza z Ar-Raszidem ibn Ali asz-Szarifem-Mulajem al-Raszidem i Mulajem Ismailem-Abu an-Nasirem Mulajem Ismailem ibn Ali asz-Szarifem. W ten sposób w otoczeniu monarchy francuskiego znaleźli się ciemnoskórzy Maurowie i Mauretanki, z reguły zatrudniani jako służący. Mulaj Ismail aż tak bardzo rozochocił się w przyjaźni do Ludwika XIV, że w 1682 roku wysłał do niego Hajia Mohammada Temima Attitouaniego, swego ambasadora, z ofertą małżeńską: prosił o rękę szesnastoletniej Anny Marii de Bourbon, najpiękniejszej córki Króla-Słońce i Ludwiki de La Vallière. Księżna odmówiła. Trudno się temu dziwić – od dwóch lat była żoną Ludwika Armanda I de Bourbona, księcia de Conti. Oprócz tego władca Maroka utrzymywał liczny harem, czego efektem było 867 spłodzonych przez niego dzieci, w tym 525 synów i 342 córek, co oznacza, że przez 40 lat kopulował średnio z pięcioma kobietami dziennie. Znany był też z okrucieństwa, przez co zwano go „krwiożercą”. Zaznaczmy przy tym, że prądy intelektualne, kulturalne i artystyczne podążały wyłącznie w jednym kierunku: wzorujący się na francuskim królu i jego rozmachu architektonicznym Mulaj Ismail postanowił w Meknes wybudować pałac, który przepychem przyćmiłby Wersal. W tym celu Marokańczycy zebrali materiał budowlany: nagromadzili kamienie, marmury, wszelkiego rodzaju gotowe elementy architektoniczne i mozaiki, które zrabowali w pozostałościach starożytnego miasta rzymskiego w Volubilis. Pałacu nigdy nie zbudowali – mający się za specjalistów architekci arabscy nie mieli najmniejszego pojęcia od czego zacząć. W każdym razie, może to jedna z marokańskich kobiet lub pochodząca z Karaibów pokojówka urodziła Ludwikowi XIV dziecko? Szczególną urodą wyróżniała się żona karła Nabo, Afrykańczyka z Dahomeju-Beninu, królewskiego stangreta, jednego z ulubieńców Marii-Teresy. Gdy tejże parze służących urodziła się córeczka – rodzicami chrzestnymi zostali król i królowa. Zgodnie ze starym zwyczajem, jeśli nawet królewską parę nie łączyło z dzieckiem pokrewieństwo, to po śmierci biologicznych rodziców opiekę nad nim przejmowali jako rodzice chrzestni. W takim przypadku odesłanie dziewczyny do klasztoru i troska o jej materialny byt mogło być działaniem właściwym. Wyniosłe zachowanie mniszki jak też czułość i dbałość okazywane przez osoby należące do rodziny królewskiej, o czym piszą nie zawsze wiarygodni pamiętnikarze, wynikałyby zatem z faktu bycia królewską chrześnicą. Ale legenda o czarnej mniszce, córce Króla-Słońce, może mieć bardziej prozaiczne wyjaśnienie. Otóż, Anna-Elżbieta, drugie dziecko i pierwsza córka Ludwika XIV i Marii-Teresy, urodziła się 18 listopada 1662 roku – niestety, zmarła już 30 grudnia. Również druga córka pary królewskiej, Maria-Anna, żyła krótko, bo tylko 40 dni – od 16 listopada do 26 grudnia 1664. Być może jedno i drugie niemowlę cierpiało na sinicę, inaczej nazywaną cyjanozą, związaną z niewydolnością układu oddechowego, wywołaną zwiększoną zawartością hemoglobiny odtlenionej na skutek wrodzonych wad serca. Objawem tej choroby jest fioletowoniebieskie zabarwienie skóry i błon śluzowych a nawet silne ich ściemnienie, które mogło stać się zarzewiem plotki o czarnym dziecku i rzekomym romansie króla. Perfidna blaga połączyła obydwie córki królewskie w jedną osobę z urodzoną w 1664 roku Ludwiką Marią-Teresą, dumną zakonnicą benedyktyńską z Moret. Podobno mniszkę tę nazywano „Négresse de Moret”, „Mauresque de Moret” lub „Religieuse Noire”. Jej bodaj jedyny portret znajduje się obecnie w Bibliothèque Sainte-Geneviève w Paryżu. Wcześniej, do 1779 roku, obraz ten przechowywano w celi ksieni klasztoru w Moret. W opisie badań przeprowadzonych przez Société de l’histoire de Paris et d’Ile-de-France, opublikowanych w 1924 roku przez Honoré Champion Éditions, stwierdzono, że podobiznę czarnoskórej Ludwiki Marii-Teresy namalował około 1680 roku ten sam nieznany autor, który dla klasztoru Sainte-Geneviève wykonał serię dwudziestu dwóch portretów królów Francji, począwszy od Ludwika IX, a na Ludwika XIV skończywszy. Poczet wizerunków królewskich powstał z inicjatywy księdza Claude’a Du Molineta (1620–1687), bibliotekarza opactwa Sainte-Geneviève. Prawdopodobnie wizerunek „czarnej mniszki” namalowano, gdy ukończyła szesnaście lat. W klasztorze miała przebywać do końca swojego życia w 1732 roku. Wspomina ją nie mniej niż 5 memuarów różnej wartości. W pamiętnikach informacje o niej pozostawili: Madame de Maintenon, Grande Mademoiselle – Anne Marie Louise d’Orléans de Montpensier, Madame de Montespan (po jej śmierci pamiętniki te napisał Philippe Musoni), wspomniany Saint-Simon oraz kardynał Guillaume Dubois. Z czasem okazało się jednak, że kardynał nie jest prawdziwym autorem swoich wspomnień. W klasztorze w Moret odwiedzał „czarną mniszkę” Ludwik de Burbon – Wielki Delfin, syn Ludwika XIV i następca tronu, który zwracał się do niej per „siostro”. Nie jest to żadna sensacja – poprzez akt chrztu i przybranie rodziców chrzestnych jako „rodziców wspólnych”, traktowano tego typu „rodzeństwo” niemal na równi z naturalnym rodzeństwem pochodzącym z tej samej krwi. Wbrew pozorom, tajemniczej zagadki o pochodzeniu „czarnej mniszki” nie wyjaśnia również pismo, które 13 czerwca 1685 roku na jej ręce złożył sekretarz królewski Jacques Bazin, markiz de Bezons. W piśmie tym Ludwik XIV przyznał zakonnicy od 15 października 1695 roku 300 funtów emerytury „do zapłaty na jej całe życie w klasztorze lub wszędzie, gdzie mogłaby przyjąć strażników skarbu królewskiego”. Król-Słońce przyznawał emerytury, stypendia i granty wielu osobom, niekoniecznie swoim krewnym i powinowatym.

Dodaj swoją odpowiedź