W Polsce prawdziwe, krajowe święto niepodległości odbywa się w Warszawie. Najpierw wysłuchujemy wyczerpującego przemówienia prezydenta, a potem oglądamy parade Wojska Polskiego. W pewnej książce Stephena Kinga, Bastion, spotkałem się z określeniem - "(...)nudno jak na paradzie wojska polskiego(...)". To racja - nie ma żadnych demonstracji, nie ma scen przedstawiających walki z okupantem, nie ma nawet małej inscenizacji na temat odzyskania niepodległości. Oprócz tego wydaje mi się, że w czasie tych obchodów, nie słychać wiwatów na cześć Polski, nie ma radosci, a raczej wręcz przeciwnie - jakby smutek, za tymi, którzy się poświęcili był większy, od radości z Ich czynu... Pomijając kompletnie fakt, że parada z ostatniego roku została zakłócona przez jakieś napaści. Jestem pewien, że cała radosć znajduje się w sercach Polaków, bo wiadomo, że Polacy to bardzo patriotyczny naród, ale mogłaby być trochę bardziej ujawniana.
Na przełomie października i listopada 1918 r. wobec rozpadu monarchii austro-węgierskiej i zapowiedzi bliskiej klęski Niemiec Polacy coraz wyraźniej odczuwali, że odbudowa niepodległego państwa polskiego jest bliska. DOSTAŁAM Z TEGO 5