Pieczone z ciasta chlebowego koliste podpłomyki, (często układane na kapuścianym liściu) były doprawdy wspaniałe. Posypywano czarnuszką, kminkiem lub cukrem. Te z cukrem, ciepłe i chrupiące, polane prawdziwą, gęstą śmietaną smakowały - szczególnie na śniadanie - wręcz nieziemsko.
Główna tajemnica pieczenia kołaczy tkwi właśnie w sposobie ich pieczenia, zaś dokładniej - w temperaturze powstawania tego wypieku. Kołacze pieczono w piecu chlebowym albo pod koniec dnia, gdy cały piec kuchenny był dobrze i równomiernie rozgrzany lub w ”finale” wypieku chleba. Był to swoisty ceremoniał pieczenia i feeria zapachów: od zapachu zakwasu, ciasta chlebowego i drożdżowego, przez zapachy sera, ziół i innych dodatków po niezapomniany aromat gorących wypieków, który domownikom nie pozwalał na dłuższe wylegiwanie się pod pierzynami.