Nieszczęścia chodzą parami. Wczoraj jak na pechowca przystało zgubiłem w domu rękawiczki. Zgrzytając zębami wyszedłem na drogę, było zimno jak w psiarni! Ni z gruszki, ni z pietruszki pojawiła się na ulicy dziewczyna, która swym wyglądem od razu zawróciła mi w głowie. Uśmiechałem się idąc jak głupi do sera, a nadomiar złego zapatrzyłem się na nią i uderzyłem w słup. Nie liczyłem, że w tak niefortunny sposób zwrócę jej uwagę. Ta podeszła do mnie i z lekkim uśmiechem pomogła mi wstać po czym sama się wywróciła. No tak, pomyślałem - nieszczęścia chodzą parami! Do tej pory jestem w niej zakochany po uszy i coraz częściej się spotykamy. Cóż, los bywa przewrotny.