pewnego razu chłopiec chciał kupić psa lecz nie miał pieniędzy ani rodziców. Na wystawie zobaczył chyba dziesięć pięknych białych labradorów. Tak zapragnął jednego z nich że wpadł na bardzo szalony plan włamania się nocą do sklepu. Odrazu gdy opustoszały ulice, zamknięto wszystkie sklepy i zrobiło się ciemno. Chłopiec włamał się i ukradł troszkę pieniędzy i labradora. -Wreszcie cię mam!-wykrzyną chłopiec a pies mu... ODPOWIEDZIAŁ! niewiarygodne! nie nie to nie mogło się dziać naprawdę! Pies odpowieział słodkim cichutkim głosem: -Dziękuję ci że wziołeś mnie z tej budy... -Ależ proszę naprawdę nie ma za co. Było mi to na rękę. -Będę ci służył do mojej lub twojej śmierci-powiedział pies -Dziękuję. Ja zaś będę cię karmił za skradzione pieniądze. -Czemu nie masz domu? -Wolę mieć ciebię niż dom. -Naprawdę? -Tak. Ważniejszy przyjaciel niż życie! -Ale nie marnuj go dla mnie dobrze? -Nie przyrzeknę ci tego. -Ale jak to było że nie masz domu? -Nie mam rodziców bo umarli w wypadku, a krewni mają dość kłopotów nie trzeba im kolejnego. -A co z domem dziecka? -Nie pozwolili by mi cię mieć więc... -Uciekłeś? -Tak uciekłem... -Trudny będzie nasz los więc połużmy się spać. -Zgoda- powiedział chłopiec po czym zmrużył powieki i zasnął Obudził się w mę czarniach i następnego dnia umarł... Pies leżał przy nim i nic nie jadł więc także zdechł... Mam nadzieję że o to chodziło więc wciśnij tam opis psa... Pozdrawiam VanCanto
Pewnego ranka,wybrałem się do skelpu sporzywczego jak codzień,lecz nie był to normalny dzień.W drodze,do sklepu zobaczyłem małego słodkiego pieska który był bardzo przestraszony.Nie wiedziałem co mam zrobić,w duszy pomyślałem sobie jak ktoś mógł zostawić na takiej drodze małego pieska.Widziałem,że obok ktoś wychodzi z bramy i zapytałem pewnego pana o sytuacją z pieskiem: -Nie wie pan przypadkiem,kogo to piesek? -Niestety ale nie,że też mogli go tutaj zostawić. -Zostawili go tutaj? -Widziałem,jak pewna pani wychodziła z samochodu i położyła na chodniku pieska. -Nie zareagował pan? -Chciałem,ale gdy wyszłem na dwór już nikogo nie zastałem. -Przykra historia -Dokładnie,ale jak się panu podoba ten piesek.Niech go pan zabierze,ja niestety nie mogę moja żona ma uczulenie na sierść. -Przemyślę to.Dowidzenia -Dowidzenia W głębi serca,zadawałem sobie pytanie czy przygarnąć tego pieska.W połowe drogi,zdecydowałem się i zabrałem małego pieska do siebie.Dałem mu jeść i pić.Zadzwoniłem do mojej żony,że znalazłem małego pieska na chodniku i go przygarnąłem.Moja żona,ucieszyła się.Zawsze chciała mieć małego pieska.Po przyjezdzie żony,razem zajmujemy się małym pieskiem.Odwiedza również nas moja córka,która z moją wnuczką uwielbiają tego pieska.Razem z rodziną nazwaliśmy go-koksik,takie imie wymyśliła moja 6letnia wnuczka.Cóż,co to był za dzień.Koksik,jest świetnym przyjacielem pomaga nam a my go po prostu kochamy.Ciągle nie mogę zrozumieć,dlaczego ta pani go zostawiła na ulicy,ale cóż może to nie był przypadek że go tam znalazłem? sam nie wiem,ale jedno wiem.Nigdy go nie zostawię. Licze na naj!:D