W moim przedsiebiorstwie jest tak zwany kacik kuchenny: lodowka, mikrofalwoka, zlew, kila szafek, czajnik elektryczny i maszyna do kawy, soi stolik i kilka krzesel, zeby sobie zjesc lunch na miejscu, lub zrobic kawe czy herbate. Kilka tygodni temu zauwazylysmy (wiekszosc kobiet w moim dziale), ze zrobil sie straszny syf w tej kuchni. Postanowilysmy wyrzucac z lodowki wszystko, co przeterminowane. Z czasem niektore osoby doszly tez do wniosku, ze nie zmyte naczynia zawalajace zlew tez sie bedzie wyrzucac, czemu nie. Tylko tak: ja pracuje na 80%. W czasie, kidey akurat mnie nie bylo, dwie osoby z dzialu zdecydowaly JEDNOSTRONNIE, ze zeby przestrzegac pozadku w kuchni, WSZYSTKIE naczynia lezace na zmywarce w kuchni beda wyrzucane do kosza. Ja akurak w pracy robie caly etat w cztery dni ww tygodniu, wiec zazwyczaj sie spiesze. Co wieczor myje swoj kubek (kupiony przeze mnie), klade na suszarka i poniewaz przychodze do pracy wczesnie rano, jak jeszcze nikogo nie ma, to robie sobie kawe itd. W ostatnia srode (dzien wolny dla mnie) moj kubek zostal na suszarce w kuchni (czysty). Znalazlam go w czwartek rano z naklejka: ZAGROZENIE WYRZUCENIEM DO SMIECI!!! co uznalam za srednio przyjemne. Co komu przeszkadza jeden kubek w dodatku czysty? Zadalam pytanie osobie, ,ktora ustanowila ta regule, ktora wytlumaczyla mi oschle, ze nie obchodzi JA, czy kubek czysty, czy nie, jutro leci do kibla. Ci, ktorzy mnie znaja domysla sie, ze na nastepny dzien zostawilam kubek w tym samaym miejscu. Polecenia wydaje mi w pracy szef, a nie sekretarka i kolezanka konsultantka, z reszta moge z nim o tych poleceniach dyskutowac i przede wszystkim jestem o nich poinformowana. Oczywiscie dzis kubka nie znalazlam. Kubek nie byl drogi, ale chodzi o zasade. Normalnie tak sie w pierwszym momencie wkurzylam, ze chcialam napisac do szefa miala, potem stwierdzialm, ze szkoda sie bic o *****ole. Ale jakos tak sie czuje... ponizona tym zachowaniem. Z jakiej paki osoby nie majace ze mna zwiazku hierarchicznego podejmuja jednostronnie takie decyzje i z jakiej paki ktos sobie pozwala na wyrzucanie do kosza czegos, co ja kupilmam za wlasne pieniadze? No nie wiem, to troche tak, jabkym ja wyrzucila tej kolezance jej torebke do kosza, bo moim zdaniem szpeci osrodek. Sorry, ze tak sie rozpisalam, zdaja sobie sprawe, ze to nie jest wazne, ale zastanawiam sie: co byscie zrobily na ten temat? niewiem jakimi literami piszesz:P pisałam 2h chyba sie oplaca
Jest mi potrzebna praca na temat: Mycie naczyń kuchennych i sprzetu produkcyjnego na jakieś 2-3 strony :)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź