pewnego dnia wybrałem sie z tata na ryby. nie chciałem ale tata nie dał za wygraną uważam że to bardzo nudne zajęcie patrzeć i czekać aż wedka drgnie leczwtedy było inaczej. tata WSIADŁ do swojej prywatnej drewnianej łodzi i co sie okazało- była diurawa, a tata wpadł do wody i cały był mokry. uśmiałem sie przy tym. usiedliśmy na ziemi. zaproponowałem pojechać gdzieś indziej, ale nie wiedziałem gdzie. tata szeroko sie uśmiechną . wsiadliśmy w stare bronco mojego ojca i ruszyliśmy. tata był całą drogę podekscytowany , a ja patrzyłem na niego z irytacją.w końcu powiedział z wielkim zapałem: - już jesteśmy -nareszcie, te 2 godziny w letni dzień samochodzie były okropne.-odpowiedziałem-a gdzie jesteśmy? -w lesie pokarze tobie prawdziwy cód natury szliśmy przez korzenie nieliczne strumyki aż dotarliśmy to był wodospad nie pozorny normalny mały, ale tata tak sie ucieszył na jego widok, że też sie uśmiechnąłem. wziąłem garść wody w rece była wimna spróbowałem jej była troche zasłona, ale czysta.posiedzieliśmy tam troche na zaiemi i tata opowiedział mi jak w tym miejscu ze swoim kolegą spotkał moją mame. to była niesamowita historia i cudowna podróż. LICZE NA NAJ
napisz krutkie opowiadanie kończońce utwur ,,Cudowna podróż"
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź